Radio One – Argentyna, 14.11.2014

Pierwsze pytanie, które pada podczas wywiadu, dotyczy albumu „Kings Of Suburbia”. Prowadząca chce wiedzieć, co znaczy dla chłopaków ten krążek. Bill odpowiada, że ten album jest dla nich wszystkim, bo pracowali nad nim bardzo długo i bardzo się cieszą, że wreszcie został wydany. Dodaje, że jest on zbiorem piosenek, które napisali w ostatnich latach, jest bardzo osobisty i znacznie odmienny od poprzednich albumów. Są z niego naprawdę dumni. Następnie prowadząca pyta o brzmienie, które jest bardziej elektroniczne. Wie, że to Tom jest za to odpowiedzialny. Gitarzysta żartuje, że całe Tokio Hotel jest o nim, a następnie dodaje, że po raz pierwszy mogli sami wszystko stworzyć, bo mieli na to czas. Mówi, że tworzenie muzyki od podstaw, od pierwszego dźwięku było świetną zabawą i bardzo im się to podobało. Opowiada też, że ta płyta jest niczym ich dziecko, które od dawna pielęgnują i możliwość patrzenia, jak ten album zostaje wydany, jest szalona. Dodaje, że każdy album jest dla nich ważny, bo to właśnie to, czym się zajmują – tworzeniem piosenek, to ich życie.

Kolejne pytanie odnosi się do przerwy w karierze chłopaków. Georg odpowiada, że na początku po prostu się relaksowali, nie robiąc kompletnie nic i śpiąc przez całe dnie i dopiero po roku zaczęli znów tworzyć muzykę. Tom wtrąca się i mówi, że na początku wcale nie chcieli wydawać nowej płyty, bo stracili równowagę między karierą, a życiem prywatnym i kiedy zrobili sobie przerwę, nie myśleli o tym, kiedy chcą wydać nowy album. Bill dodaje, że po prostu potrzebowali przerwy, wycofania się z kariery, dzięki czemu udało im się zdobyć nową inspirację i uzyskać niezbędną energię do stworzenia nowego materiału. Tom przytakuje, dodając, że dopiero po jakichś dwóch latach tworzenia nowych kawałków zdecydowali, kiedy chcą wydać krążek, zadzwonili do wytwórni i tak dalej. Prowadząca pyta o to, skąd wziął się pomysł na teledyski z seksualnym podtekstem – czy wpadł na to ktoś z managementu, czy oni sami. Bill tłumaczy, że tak naprawdę nigdy nie mieli menadżera i decydują o wszystkim, co wydają jako artyści – nieważne, czy to okładka albumu, teledysk czy cokolwiek innego, jest to takie, jak sobie to wyobrażali. Za każdym razem, gdy nagrywa w studiu piosenkę, wizualizuje sobie w głowie, jak zagraliby ją na scenie czy jaki miałaby teledysk. W przypadku teledysku do „Love Who Loves You Back” zamysł pojawił się już przy płycie Humanoid, ale czekali na odpowiednią piosenkę do zrealizowania tego pomysłu. Opowiada także, że idea wzięła się z filmu „Pachnidło”.

Prowadząca następnie pyta Gustava, co działo się z nim podczas tych pięciu lat. Perkusista śmieje się, że dużo w tym czasie pił, łowił ryby, biegał po lesie i tak dalej. Prowadząca pyta o to, co teraz czuje. Gustav mówi, że wszyscy są teraz totalnie szczęśliwi, bo są po raz pierwszy w Argentynie, a show z poprzedniego dnia należało do nich, mimo że zagrali tylko 4 piosenki. Tom żartuje, że Bill też świetnie się bawił na podeście, na co Bill się tłumaczy, że to był tylko drobny wypadek, ale wszystko było w porządku. Kolejne pytanie jest o trasę koncertową. Tom odpowiada, że mają zamiar wyruszyć w dużą trasę w przyszłym roku i chcą zagrać wszędzie: w Meksyku, w Peru, w Argentynie. Dodaje, że czują wsparcie fanów z Ameryki Południowej. Prowadząca mówi, że przed hotelem wyczekuje cała masa fanów, a Tom śmieje się, że szkoda, że nie widziała, co się dzieje pod pokojem hotelowym Billa, bo czeka tam 40 dziewczyn. Prowadząca pyta o wygląd chłopaków i chce, żeby się zaprezentowali. Tom każe Billowi wstać, ale ten nie chce się zgodzić. Wokalista tłumaczy, że zawsze ma ze sobą wiele walizek, bo zawsze interesował się modą i zawsze chciał stworzyć własną linię odzieżową i na pewno to zrobi, bo również uwielbia szkicować, a gdy był młodszy, sam szył sobie koszulki. Tom żartuje, że Bill interesuje się modą, ale ma beznadziejny gust. Na koniec Bill zachęca wszystkich, którzy jeszcze nie słuchali albumu, aby to zrobili i dziękuje wszystkim za wsparcie.