Bill: Ten album to pierwszy album jaki stworzyliśmy od dawna, bo poprzedni ukazał się pięć lat temu. Przez dłuższy czas nic nie robiliśmy. Potrzebowaliśmy nowej inspiracji, bo nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Tom i ja przeprowadziliśmy się do Ameryki. Mieszkanie w LA i posiadanie „nowej” wolności było zdecydowaną inspiracją dla całego albumu. Dużo imprezowaliśmy, dużo wychodziliśmy z domu, więc [krążek] jest zainspirowany nocnym życiem, sceną dj’ską. Wyszedł więc znacznie bardziej elektroniczny niż rzeczy, które stworzyliśmy przedtem. I tak właśnie było, że nie usiedliśmy jak zawsze z gitarą i instrumentami. Tom tym razem zasiadł przy syntezatorze, mieliśmy nasze własne domowe studio, więc po prostu zaczęliśmy programować. Jest to zdecydowanie inne niż to, co stworzyliśmy przedtem.
Bill: „Feel It All” jest jedną z piosenek, które napisaliśmy na afterparty…
Tom: Będąc totalnie pijani…
Bill: Tak, to co zrobiliśmy… Mieliśmy wtedy kilka studiów w różnych domach, a jeden z naszych producentów miał całkiem fajny dom, do którego chodziliśmy po imprezach, bo to, co jest totalnie do bani w LA, to fakt, że wszystko kończy się bardzo wcześnie, więc po drugiej nad ranem musisz znaleźć sobie miejsce, w którym będziesz kontynuować imprezę. Zawsze więc robiliśmy to w naszym studiu, zawsze były tam drinki i masa ludzi. I to jedna z piosenek o tym, że nie chcemy, aby impreza się skończyła, o tym, że po imprezie ona nadal trwa przez całą noc. Tak ją napisaliśmy i nagraliśmy.