Bill i Tom – bracia bliźniacy, niemalże identyczni, a jednak z tak wieloma różnicami.
Od urodzenia każdą chwilę spędzali razem, nie dopuszczając nawet do swoich myśli wizji rozstania. Ale czy mimo ich braterskiej więzi, mają taki sam pogląd na przeszłość, te same wspomnienia? Czy sława poróżniła ich, doprowadzając do rywalizacji, nieporozumień?
O tym Bill i Tom opowiedzieli na początku swojej kariery, w 2005, dla magazynu „Bravo”.
„Przyjaźń jest dla mnie bardzo ważna. To daje mi siłę. W przedszkolu miałem mojego pierwszego dobrego przyjaciela. Zawsze oglądaliśmy się za kłopotami u czwartoklasistów. Myśleliśmy wtedy, że to niezwykle świetne. Nawet gdy byliśmy mniejsi od tamtych chłopców, zawsze ich biliśmy. Niestety mój przyjaciel przeprowadził się do innego miasta, to było takie smutne. Nie widzieliśmy się od tamtej pory, ale był moim najlepszym przyjacielem.
Bill i ja dorastaliśmy jako dzieci „z kluczem na szyi”, ponieważ nasi rodzice pracowali. To oznaczało, że byliśmy sami w domu albo u naszej babci. A gdy ona nie miała dla nas czasu wieczorami, chodziliśmy do żłobka. Nienawidziłem tego miejsca. Po pierwsze, nie dogadywaliśmy się z innymi dziećmi, a po drugie, jedzenie było totalnie obrzydliwe. Zawsze tam mieli ‚martwą babcię’ (jest to mała pieczeń z obrzydliwym sosem). Po trzecie, musieliśmy odrabiać tam nasze prace domowe. Kiedy je skończyliśmy, mogliśmy wyjść na zewnątrz i się pobawić. Zawsze coś działo się z dziewczynkami. Gdy grałeś z nimi w piłkę, te od razu się w tobie zakochiwały. To wtedy zaczęły się listy miłosne. Zawsze pytały, czy możemy spotkać się w ‚tubie’ na placu. Tak, nie lub może. To była tuba, przez którą można było się przedzierać, zawsze ktoś w niej był, całując się.
Gdy już zdążyliśmy znienawidzić to miejsce, musieliśmy je opuścić. Uważałem, że to było świetne! Ale wtedy nadeszło przedszkole i to było kompletnie do niczego. Cały czas musiałem układać te ‚puzzle za karę’, co oczywiście nigdy mi się nie udało.
Kiedy wreszcie poszedłem do szkoły, to uczyniło mnie takim szczęśliwym. Nadal pamiętam, co było w moim szkolnym plecaku. Nie był wypełniony tylko cukierkami, była tam również moja książka do pierwszej klasy, piórnik, markery i cała masa szkolnych rzeczy. Byłem szczęśliwy z tym wszystkim. I czułem się taki dorosły tego dnia. Gdybym wiedział, że będzie tak beznadziejnie w tej szkole, nigdy bym do niej nie poszedł.
Od drugiego dnia nienawidziłem wszystkiego. Nie mogliśmy rozmawiać ze sobą podczas lekcji, ale oczywiście się z tym nie zgadzaliśmy. Nasza nauczycielka była kompletnie irytująca. Nie lubiła mnie i Billa od samego początku. Oczywiście nie chcieliśmy tam wracać, ale mama zmuszała nas. Nigdy nie pozwalałem na to, nawet mamie. Poza tymi rzeczami związanymi ze szkołą, mama nie była dla nas taka ostra. Zawsze miałem z nią świetne relacje. Zawsze pomagała mi i Billowi, kiedy mieliśmy problem.
Mogliśmy podejmować własne decyzje, dzięki temu teraz wiem co lubię i czego nie lubię. Rzeczą, którą absolutnie lubię jest spaghetti mojej babci. Jest najlepszą kucharką i robi wyśmienity sos. Próbowałem ugotować to w ten sam sposób, ale nie potrafię. Myślę, że to musi być jej specjalna patelnia. Więc to był powód, dla którego zawsze chodziliśmy prosto ze szkoły na obiad do babci. Mieszkała naprzeciwko szkoły w Magdeburgu.
Dziadek był moim wzorem. By być takim, jak on zapisałem się na zajęcia karate. Ale w pewnym momencie zwierzyłem mu się, że naprawdę nie lubię tego sportu. Najpierw myślałem, że będzie zawiedziony. Ale dla niego to było totalnie w porządku.
Po czwartej klasie przeprowadziliśmy się na wieś. Tam, w nowym miejscu, inni chłopcy chcieli nas odstraszyć ze szkoły, bo zawsze dostawaliśmy liściki miłosne. Ale nie udało im się nas wystraszyć, a ja wciąż otrzymuje listy…”
„Nigdy nie miałem problemu z samotnością, wręcz przeciwnie. W przedszkolu był taki mały domek albo przytulny kącik (miejsce z poduszkami i pluszowymi zabawkami), gdzie mogłeś iść ze swoimi przyjaciółmi. Nie lubiłem tego w tamtym czasie. Wolałem raczej zostać w domu cały dzień. Szkoła była totalnie chora. Ale bez tego nie można iść do przodu w swoim życiu. Dlatego i ja musiałem przez to przejść.
Jestem szczęśliwy, że mam w moim życiu mamę. Jest dla mnie bardzo ważna. Zawsze wspierała mnie i Toma. Także w muzyce. Jeździła nawet na koncerty całego zespołu. To było świetne, ale w domu były także zasady i ograniczenia. Ale to nie było wcale złe.
Sprawy pogorszyły się, gdy nasi rodzice się rozwiedli. Mieliśmy po 6 lat. To było po prostu dziwne uczucie pomyśleć, że od teraz tata nie będzie więcej z nami mieszkał. Wtedy to było przerażające. Ale obecnie nie mam z tym już żadnych problemów, ponieważ rozumiem to lepiej. To najgorsze, gdy rodzice są ze sobą tylko ze względu na dzieci.
Pomiędzy nami a mamą zawsze dobrze się układało. Raz była na nas bardzo zła i zawiedziona. To było na zebraniu w szkole. Wszyscy rodzice skarżyli się na mnie i Toma. Chcieli przenieść swoje dzieci z klasy ze względu na nas. Nasza mama nie była z tego powodu szczęśliwa. Ale rodzice innych dzieci w naszej wiosce byli ludźmi o wąskich poglądach. Nie rozumieli nas.
Mogliśmy być na zewnątrz do późna. To było świetne. Nigdy tego nie wykorzystałem, nigdy nie przyszedłem do domu totalnie pijany ani nie upadałem przed mamą na kolana.
Ludzie, którzy zawsze nas lubili, to nasi dziadkowie. Babcia i dziadek są naszymi największymi fanami! Nagrywają na video wszystko, co jest o nas w telewizji i kupują wszystkie magazyny Bravo. Zawsze możemy na nich liczyć.
W szkole była zupełnie inna sytuacja. Tom i ja mieliśmy tylko jednego najlepszego przyjaciela: Andreasa. Nigdy nie chciałem spędzać czasu z nikim innym. Wszyscy byli inteligentymi dupkami i lizusami. Poza tym, Andreas często nazywał mnie tym ‚sterczącym’ kolesiem z głową w chmurach.
Ale nie przejmowałem się i dziś nadal mnie to nie obchodzi. Nadal mam tylko jedno hobby – muzykę. I znaczy ona dla mnie nadal to samo do dziś. Kiedy mam trochę czasu wolnego, leżę na kanapie i oglądam telewizję. Albo chodzę na imprezy. Próbowałem kiedyś jazdy konnej, chociaż strasznie boję się koni. Na szczęście nic mi się nie stało. Nigdy nie miałem jakichś wielkich obrażeń. Tylko raz pojechałem do szpitala. Nic wyjątkowego: Komar ugryzł mnie w ucho. Jestem uczulony na komary. To było naprawdę cudowne, że Tom odwiedzał mnie każdego dnia. Jest naprawdę słodki na swój własny sposób. Jedyna rzecz jakiej w nim nie lubię to jego zachowanie macho. W porządku, i jego styl też nie jest moją sprawą. Ale najwazniejsze jest to, że on to lubi. Zawsze robimy wszystko tak, byśmy byli zadowoleni.
Jestem naprawdę zachwycony kiedy myślę, jak nasze życie się zmieniło. Ale dobrze się bawimy! Oczywiście jest teraz więcej stresu niż mogłem sobie kiedykolwiek wyobrazić. Wszyscy myślą, że gdy jesteś gwiazdą, wszystko automatycznie ci sprzyja. To nieprawda. Musimy pracować bardzo cięzko na nasz sukces. Ale to jest tego warte. Nie chciałbym robić niczego innego niż tworzyć muzykę. Wielu ludzi pyta nas czy bycie popularnym zmienia nas. Nie wydaje mi się, że zmienia. Jeśli tak, nasza rodzina położyłaby temu kres już dawno temu. Zawsze będę sobą. Ambitnym i leniwym, wesołym i troszkę samolubnym chłopcem. Nieważne, co inni ludzie o mnie mówią. A największą wartością w moim życiu zawsze będzie moja mama, mój brat Tom i nasz zespół Tokio Hotel!”