U: Nie miałaś obawy, że właśnie dlatego ludzie nie kupią Ally bo nie jest lekką postacią? W naprawdę wielu FFTH to właśnie główne bohaterki są tymi najbardziej pozytywnymi postaciami, lekkimi w odbiorze, takimi absolutnie dobrymi duszyczkami. Rzecz jasna nie we wszystkich, bo znam także wiele opowiadań z o wiele bardziej skomplikowaną fabułą i postaciami, ale powiedzmy sobie szczerze: trudniej jest sprzedać statystycznej fance coś ambitnego i skomplikowanego, niż banalną historię miłosną.
Beichte: Jeżeli założyłabym z początku, że „statystyczną fankę”, jak to ujęłaś, interesują jedynie lekkie postacie, będące przymilnymi mimozami bez charakteru czy własnego zdania, to na samym wstępie zamknęłabym worda. Poza tym, zadaj sobie pytanie, czy stojąc przed planem napisania powieści o objętości 1500 stron w formacie A5, łatwiej ci to zrobić pisząc to, co rzeczywiście chcesz pisać, czy pisząc jakieś totalne bzdury, które ewentualnie ktoś chciałby przeczytać.
U: Autorki FFTH bardzo często starannie chronią swoje życie, chcąc zachować anonimowość. Czy ktoś z twojego otoczenia wiedział, że piszesz tą historię, że to ty jesteś Beichte? Czy raczej oddzielałaś oba te światy, starając się ich nie łączyć?
Beichte: Autorki właściwie robią rzecz odwrotną. Nie chronią prywatności, przynajmniej nie w moim pojęciu, a większość z nich wręcz lgnie do czytelnika, zbytnio się otwiera. Ja to oddzielałam, bo nie lubię przytłoczenia. W pewnym momencie stało się to koniecznością. Lecz masz rację, obecnie na moją metodę zapanowała chyba jakaś moda. Czyżby w FF czas na zmiany? Jednak tak, niektórzy ludzie z konieczności wiedzieli że piszę, a także co piszę. Były to moje dwie (byłe już) współlokatorki, z którymi ostatnio – na moim panieńskim –świętowałyśmy butelką wina, ozdobioną zdjęciem pewnego brodacza;) Ten ich pomysł był rozczulający.