Na początek: jeśli ktoś nie widział części 1-3 zapraszam TUTAJ

Bill: A później usiadł i powiedział, że jeśli nie dadzą nam czegoś do jedzenia, to nie możemy kontynuować.


Paryż

Joop: W porządku, najpierw idziemy do „Palais” [rozmawia przez telefon].

Palais

Joop: Moje włosy wyglądają okropnie. Ale muszę powiedzieć, że te pokoje naprawdę do ciebie pasują.
Bill: Naprawdę do mnie pasują?
Joop: Tak, naprawdę.
Bill: Myślałem o przeprowadzce tutaj, a nie do LA.
Joop: Moja ciocia Ulla miała prawie dokładnie tak samo [bla bla bla…] Idzie ambasador, żeby się z nami zobaczyć, powinniśmy to ustalić?

[W tej części mówią o domu i meblach, najwyraźniej w tym pokoju jest jakiś duch. Część, w której Bill prawie wypluwa szampana nie jest wcale zabawna – rozmawiają tylko o krawacie ambasadora (tak było napisane w angielskim tłumaczeniu tego filmiku – przyp. tł.)]

Znowu w samochodzie

Joop: Chcesz kontrolować wizerunek, który stworzyłeś. Chcesz spełniać rolę, którą wymyśliłeś. Czasem jest łatwiej,w filmie,zagrać rolę, którą ktoś Ci dał. A czasem jest łatwiej, kiedy robisz to samemu. Czasami uświadamiasz sobie, że Twoja rola już nie jest aktualna, że powinieneś był wcielić się w inną rolą dawno temu. Tylko jaką? Sam wiem, że nie mógłbym być dłużej Jooppem z lat 90. Robię to tylko dlatego, że jesteś tutaj ze mną. W ciągu ostatnich lat jestem bardzo nieśmiały przed kamerą. Nie lubię widzieć obrazków, na których jestem- tego jak wyglądam. W ciągu ostatnich 20 lat przywykłem do różnych wizerunków i nie sądzę, że teraz przypominam któryś z nich. Mam na myśli to, że tobie też się to przydarzy pewnego dnia. Zwłaszcza dlatego, że obecny wizerunek bardzo ci pasuje. Ale pewnego dnia, kombinowanie z twoimi włosami już nie będzie ci wystarczać. Ja zauważyłem to z moim szerokim uśmiechem. Kiedyś, każde zdjęcie było perfekcyjne właśnie z powodu szerokiego uśmiechu, takiego wyćwiczonego uśmiechu. Często cynicznie mówiłem o sobie, kiedy ludzie pytali mnie jak osiągnąłem sukces, jak zdobyłem fortunę i mówiłem: „To właśnie ten szeroki uśmiech”. Ale też właśnie wtedy zorientowałem się, że to nie jest prawdziwy uśmiech. I dlatego moje oczy wyglądały na smutne. A w moich oczach można było ujrzeć, że widziałem już za dużo. Ty też widzisz to w swoim spojrzeniu.
Bill: Wiem. Dokładnie wiem co masz na myśli. To jak… Czasem przychodzi taki dzień, kiedy po prostu nie potrafisz tego zrobić. Siedzę tu i myślę… I nienawidzę, kiedy zgodziłem się coś zrobić i wiem, że będę musiał to zrobić, ale czasem po prostu nie czuję się na siłach i nie mogę tego wykonać. Wtedy moje oczy i włosy są czarne i po prostu wcale nie chce mi się tego czynić.
Joop: To trochę pomaga, czyż nie?
Bill:: Tak, trochę pomaga, ale czasami i tak nic nie daje. Patrzę na zdjęcie i myślę: „To jest do dupy”. Ale musisz także w pewnym momencie przestać na to zwracać uwagę. Na początku, oglądałem każde zdjęcie, ale po chwili to doprowadzało mnie do szaleństwa. Wtedy naprawdę oglądałem każde pojedyncze zdjęcie i po jakimś czasie, musiałem przestać. Kiedy słyszysz jak ktoś coś mówi i chcesz zadowolić tę osobę, zaczynasz myśleć: „Hmm, to nie leży na mnie dobrze…” i…
Joop: To tak jak byłbyś trzecią osobą.
Bill: Dokładnie! Zaczynasz widzieć siebie od zewnątrz i…
Joop: Marlene Dietrich – muszę o niej teraz pomyśleć, bo jesteśmy bardzo blisko jej apartamentu – spędziła lata siedząc w swoim łóżku, patrząc na stare zdjęcia i filmy i sporządzała notatki. „Cienkie włosy, złe światło, jak ona tu wygląda?”. Rozumiesz mnie? Ona naprawdę się tym wszystkim przejmowała.

Kawiarnia „De Flores”

Bill: Myślałem, że magazyn „L’Uomo Vogue” wychodzi 1 października.
Joop: Kto robił te zdjęcia?
Bill: Paolo Ferrari- niesamowity fotograf.
Joop: Ja też byłem kiedyś fotografowany. Na 10 stronach w magazynie „Vogue”, w latach 70-tych. Przez Lamy François. (Wspomina : Jerry Hall, Iman, Bowie…)
Bill: Chciałbym zobaczyć Davida Bowiego na żywo.
Joop: Znam go całkiem dobrze.
Bill: Tak?
Joop: Nigdy nie spotkałem się z nim osobiści, ale dużo pracowałem z Imaną w Hamburgu. Imana jest super- bardzo inteligentna. Ba, najinteligentniejsza kobieta na świecie. Każda rzecz, którą wykonuje jest u niej dopracowana. W latach 80-tych miała wypadek samochodowy z taksówką. Pozwała ich potem i mieli zapłacić jej 5mln– na tamte czasy było to dużo pieniędzy. Gdy je otrzymała zrobiła sobie za tą kasę piersi, twarz- wszystko.
Bill: David Bowie grał w filmie „Labirynt” – kiedy byłem młodszy- znam ten film na pamięć. Uwielbiam go.
Joop: Bowie był również w Berlinie, przed ścianą zachodnią. Na ulicy „Konrad- Adenauer- Platz”. Wydaje mi się, że club nosił nazwę „Konrad”… Przybył tam jako punkowiec, w różowym samochodzie z makijażem…właściwie- jak Ty. Podobnie jak w latach ’83 czy ’84. Ale oni dużo pili, ćpali, palili. Obecnie wszystkie ich wybryki są w Internecie. Porno na telefon… Uważam, to za dziwaczne. Wiem, że zawsze brzmi źle, kiedy starsi ludzie mówią, że to wszystko dzisiaj jest złe. Ale Internet to moim zdaniem coś naprawdę złego.
Bill: Wiem. To znaczy, dorastałem z nim, ale również myślę, że Internet jest zły. Oczywiście, to sprawia, że wiele rzeczy jest łatwiejszych, ale również przynosi nam wiele złego. Gdyby był taki przycisk i gdybym mógł go nacisnąć i sprawić, że wszystko z niego zniknie- zrobiłbym to natychmiast. Robisz cokolwiek i tylko minutę później znajdziesz to w sieci i jest już na całym świecie, poza tym każdy może to komentować. Każdy może to osądzić, każdy może mieć swoje zdanie na ten temat. A oni to niszczą. Magia odchodzi, bo wszyscy ją niszczą od razu i dodają swoje komentarze do tego. Zatruwając to.
Joop: Tak.
Bill: Cały urok wszystkich produktów- czasopism lub czegokolwiek- książek, mody, muzyki, filmów- wszystko to zniknęło ponieważ można dostać wszystko z jednego kliknięcia.
Joop: Możesz stracić nerwy – mój przyjaciel również dorastał w erze internetowej. Oglądał telewizję i w tym samym czasie siedział przy komputerze- był całkowicie wyczerpany.
Bill: Tak na prawdę nie oczekujemy niczego więcej, jak… kiedy czekasz na pobicie rekordu. Dla mnie to też … Kiedy coś wydaję, chcę pobić rekord. Wydajemy płytę CD z okładką i chcę by ludzie byli w stanie kupić ją i trzymać ją w dłoniach. Nie chcę wydawać płyty tylko po to, żeby ktoś pobrał ja sobie z Internetu. U nas płyta miała wyjść jesienią, a już wiosną jeszcze przed ukazaniem się płyty 9 utworów znalazło się w sieci. Nie wiem jak to się stało. Za każdym razem tak się dzieje i możesz nagrywać album od nowa, bo płyta wtedy jest już nic nie warta. To jest katastrofa.

(Joop rysuje Billa)

Bill: Wow… To jest niesamowite, ja nigdy bym tak nie narysował.

[W samochodzie]

Bill: Wiesz co, chciałbym kiedyś zrobić? Myślałem o tym by pewnego dnia nakręcić film dokumentalny, gdzie masz małą kamerkę na swojej koszulce każdego dnia. Wtedy ludzie mogliby zobaczyć coś z czyjegoś lub mojego punktu widzenia. Ten film ukazywałby to, że ludzie widzą i robią zawsze te same rzeczy….
Joop: Natknąłbyś się na coś naprawdę złego. Często myślisz, że słyszę wszystko? Choć w rzeczywistości oni są naprawdę mili. (chyba mowa o ludziach- dopisek)

[Na moście]

Joop: Wiec, co teraz powinniśmy? Och, dlaczego tutaj są te zamki?
Bill: Ktoś wie co to oznacza?
Random Guy: Należy zamknąć kłódkę po napisaniu swoich nazwisk i inicjałów na niej. Niektóre pary mogą przypieczętować w ten sposób swoją miłość …
Jopp: A ty nie masz dla nas jakiś ze sobą? Przykuję się do tego. Do następnego razu.
Bill: Tak więc nie wydrapywać już tego na drzewie? (mowa o inicjałach par- przyp. Mia)
Joop: Cóż, masz tutaj „klucz do serca”, później trzeba zrobić tak [wyrzuca klucz do wody- wtedy zawsze wiesz gdzie on jest. A teraz pójdziemy na bal maskowy.

Jopp: Co z tym całym fotografowaniem? […]
Bill: Oni chcą zobaczyć my jesteśmy. Są zapewne nadzieję, że jeden z nas spadnie. I oczywiście to ja spadnę.

[W samochodzie]

Joop: [wkłada maskę] Jak wyglądam?
Bill: Świetnie!
Jopp: A może głupio? A może powinienem umieścić ją tutaj?
Bill: Nie, na dole.
Jopp: A może nie powinienem jej zakładać w ogóle?
Bill: Nie jestem pewien.
Jopp: Zdjąć ją?
Bill: Ja bym tego nie zrobił.
Joop: Tak, to wygląda głupio. […]

[Bal maskowy]

Bill: Myślę, że musimy po prostu iść na górę, prawda? Jest niesamowita. Jak przyjęcie urodzinowe, nie?
Joop: Powinniśmy to zrobić tutaj następnym razem.
Bill: Tak. Hej, Twoje urodziny już wkrótce, więc …
Joop: Nie wiem, gdzie będę świętować jeszcze – ale zapraszam.



Bill: Dzień dobry!
Joop: Cześć „Schatzi” (kochanie), jak się masz?

Bill: Więc czy czegoś jeszcze nie widzieliśmy?
Joop: Nie, nie widziałem nic. Prawdopodobnie wszystko pójdzie źle, gdyż mamy mały budżet.
Dziennikarz: Jak to do siebie pasuje – Tokio Hotel i „Cudowne dziecko”? Jak to działa?
Joop: Myślę, że „Cudowne dziecko” pasuje do nas obu.
Dziennikarz: Tak? Czy ty także jesteś „Cudownym dzieckiem”?
Joop: To, z czego sobie zdałem sprawę w pierwszej sekundzie to to, że oboje pochodzimy z prowincjonalnego miasteczka ze wschodnich Niemiec i poszliśmy własną drogą. Uważam, że tylko „Cudowne dziecko” może to zrobić. To tak, jakbyśmy zostali rozdzieleni przy urodzeniu, zdaliśmy sobie sprawę z tego ostatniej nocy.
Dziennikarz: Czy Bill był by dobrym modelem dla kampanii „Cudownego dziecka” ?
Joop: Tak, ale mam na myśli … Czy widziałeś kiedyś lepszego modela?. Cóż, nie widziałem go bez makijażu. Ponieważ każdy model musi przyjść tu najpierw bez makijażu…

Wewnątrz

Joop: Wow. Co masz na sobie? [Przytula] Czy wiesz, że jest to mój adoptowany syn?
Bill: Bill, hej.
Kobieta: Znamy się.
Bill: Tak, znamy się.
Kobieta: Spotkaliśmy się na uroczystości nagród „Bambi”.
Bill: Dokładnie.
Jopp: Mogę tylko powiedzieć, że jest to wielki chłopak. Jestem pełen głębokiego podziwu dla niego. Taka suwerenność w tak młodym wieku.!
Patricia: Tak?
Joop: To jest Patricia – nie,czekaj, znasz ją już.

[POKAZ MODY]

Jopp: To było niesamowite, prawda? Agresywne…
Kobieta: Inne!
Joop: Inne i wielkie!

Bill: Wolfgang i ja zrobiliśmy coś razem, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. I oczywiście ja też nie chce przegapić wystawy.

[…]
Patricia: Chcę całą kolekcję na lato, nie wiem w co się ubrać.
Jopp: Myślę, że …
Dziennikarz: Zaledwie minutę …
Jopp:: Tak, ostatnio, wizerunek mężczyzn w modzie drażni mnie trochę. Oni wszyscy tak dzielą na partię swoje włosy i wyglądają na napuszone. Myślę, że to jest modne na teraz.
[…]

Bill: Lubię, rzeczy niecodzienne, więc na pewno jest to coś dla mnie.
Bill: Wczoraj miałem wspaniały wieczór z Joopem Wolfgangiem. Przez całą noc, poznawaliśśmy się nawzajem. To było naprawdę miłe.

Jopp: Gdzie jest Bill?
Sarah: Bill jest tam w rogu. Czy chcesz, żebym ci dała coś do picia?
Jopp: Tak, szklankę wody, proszę.
Jopp: Pocę się na całym ciele. Więc Bill, podoba Ci się?
Bill: Sądzę,  że to jest naprawdę świetnie. Gratulacje. Myślę, że to jest fantastyczne! Naprawdę świetne. A ty jesteś zadowolony?
Jopp: Tak, sądzę, że to było naprawdę dziwne. Nie było wielu ludzi za kulisami – wszyscy mieli iść do Louis Vuitton, w pierwszej kolejności. Ale myślę, że to najlepsza kolekcja, ponieważ miała dwa różne elementy, wiesz? Z jednej strony tak słodkie, a z drugiej strony takie złe. Ale zauważyłem reakcję ludzi, bo my przyjaciele projektanci jesteśmy skupieni na bezpieczeństwie w tej chwili. Sarah, przyjdź do nas.
Bill: To było wspaniałe.
Jopp: Chciałbym wypróbować kilka butów dla Billa.
Bill: Zróbmy to później, wydostańmy się stąd pierwsi.

[Na zewnątrz]

Jopp: Chodź tu, Bill. Muszę cię przedstawić. Słuchaj, to mój przyjaciel. Dzielimy się naszymi troskami i naszymi uwagami.
Bill: Muszę już iść, niestety.
Jopp: Dobra. Będziemy rozmawiać przez telefon w przyszłym tygodniu?
Bill: Będziemy.
Jopp: Będziemy w kontakcie, dobrze?
Bill: Oczywiście.
Jopp: Chodź, odprowadzę cię na zewnątrz.

Joop: Cieszę się, że wyszedłem teraz. Wyślę ci jedną z tych szytych kurtek z tymi… Tą która odpowiadała Ci najlepiej. A kiedy będziesz w Berlinie, odwiedzisz mnie w Pottsdamie.
Bill: Tak. Z wielką przyjemnością.

Bill: Czas mija tak szybko. Dobra, więc … Dziękuję bardzo. Jeszcze o sobie usłyszymy.
Jopp: Nie zapomnij o mnie.
Bill: Nie, zdecydowanie nie zapomnę.

***
Tłumaczenie: Ness & NetieKay dla tokiohotel-news.pl
Edycja, poprawki: Mia