Dokładnie natury nie oszuka. Nawet samo to ,że wcześniej uwielbiali mięso i zajadali się nim i teraz nagle przestali (oczywiście niby tak to pokazują) to nie znaczy ,że znów nie zaczną go jeść. To jest identycznie jak z dietą: Odmawiasz sobie wiele rzeczy ,których uwielbiasz i któregoś pięknego dnia skusisz się na jakiś mały grzeszek i nagle twój organizm domaga się tego więcej i mamy efekt jojo. Ten ich wegetarianizm wydaje mi się trochę tak jakby pod publikę. Bill niby kocha zwierzęta a większość jego rzeczy pochodzi z prawdziwej skóry (nie oszukujmy się projektanci wyższego szczebla nie szczędzą sobie lepszego i trwalszego materiału niż jakiś tani kiczowaty, chiński shit.) Ciekawe na czym budują swoją „masę” -na sałacie, panie rumcajsie? :D Sałata + sterydy= ciekawie, tylko żeby rozbudować tak mięśnie to potrzebne jest nam białko, które tak czy siak pochodzi od zwierzątek. Długo można by było nad tym debetować.

Moim zdaniem jedzenie mięsa może bardziej przyczynić do polepszenia warunków zwierząt hodowlanych niż cały ten wegetarianizm. No bo które zwierzęta cierpią najbardzej? Te których mięso sprzedawane jest w marketach. Jeśli są hodowle które dbają o zwierzęta, nie faszerują ich chemią i trzymają na powietrzu, itp. to dlaczego ich nie wspierać? A bo mięso mięso z takiej hodowli jest drogie. Dlatego uważam że osoby które mogą sobie na nie pozwozić powinny je jak najczęściej kupować. Ceny spadną i każdy będzie mógł sobie na nie pozwozić. Co z kolei da nam cały wegetarianizm? Jakoś nie widzę polepszenia sytuacji. Wystarczy stanąć na 5minut w jakimś markecie przy dziale mięsnym. Ludzie jedzą mięso i będą je jedli. Czemu więc nie przekonać ich do lepszego, zdrowszego i dobrego dla zwierząt chowu?

Ps: Tyczy się to wszystkich produktów od zwierzęcych.

To znaczy mnie nie przeszkadza to, że ktoś nie je mięsa. Po prostu tego nie rozumiem, ale jeśli ktoś to lubi to mnie nic do tego… Tylko THalways zaczęła temat o zdrowiu, więc ja napisałam a propo tego o faszerowaniu się chemią i „sztucznym mięsem” i tak mi już dalej myśli poleciały :)

Lepiej jest się czasem z czegoś wygadać, niż dusić to w sobie:) Łączenie alkoholu i papierosów – trucizna na plemniki. Wystarczy jedno piwo dziennie i dwa papierosy, by po jakimś roku zmniejszyć ich ilość, a Bill nawet paczkę dziennie mógłby wypalić, i śmierdzieć na kilometr. Teraz może i o dzieciach nie myśli, ale jednak lepiej być płodnym i mieć też chociaż jedno swoje, a resztę może adoptować i zrobić dobry uczynek:)