U.: Jeśli miałabyś postawić Prinza na półce z rzeczami dla ciebie ważnymi, jak myślisz jakie miejsce by on zajął? Jak scharakteryzowałabyś go z punktu widzenia autorki?
Dark: Prinzowi definitywnie wiele brakuje do ideału. Często nie wychwytuję pomyłek, litrówek, przecinków. Także pod tym względem potrzebowałabym osobistą korektę, jednak merytorycznie w dziewięćdziesięciu procentach przypadków jestem zadowolona, nie miewam tak, że publikuję coś, bo nie mam nic lepszego. Staram się dawać z siebie najwięcej, jak się da, by dany post przekazał to, co chcę, aby przedstawiał maksimum mojej formy w danym momencie. Bo każdy post potrzebuje innego zaangażowania, innego nastawienia, innego sposobu rozumowania. Każdy post jest dla mnie indywidualnością. Staram się postępować tak, jakby każdy z osobna był moją osobną książką, którą miałabym wydać, czasem może wydawać się, że coś opisałam z mniejszą dokładnością, w inny sposób, być może ‚na odwal’, jednak ja dostosowuję się do pisania automatycznie, nastrajam się i tekst pisze się sam. Stad zdarza się, że post dominują opisy, a inny bardziej luźna opowieść. Także… tak, publikując, jestem przekonana, że to jest to, co chciałam opublikować. A jakie miejsce zająłby Prinz w mojej własnej klasyfikacji? Ciężko mi to ocenić, bo istnienie Prinza jest dla mnie rzeczą naturalną, codzienną, więc on towarzyszy mi niemal zawsze w mniejszym lub większym stopniu, ale jest wszędzie. Jednak jeśli miałabym być bardziej drobiazgowa, to powiedziałabym, że Prinz to mój czas wolny, jest wpisany w niego, więc równa się ze spotkaniami ze znajomymi, czytaniem książki, spacerami, czy rozmowami. Jest bardzo wysoko.
U.: Mówisz, że starasz się pisać tak jakby każda część była książką do wydania. Ostatnio bardzo „modne” stało się wydawanie powieści FFTH w postaci książkowej. Rozważałaś taką opcję czy raczej nie jesteś tego zwolenniczką?
Dark: FFTH jest cudowne i ma swoją magię i swoje miejsce na blogu. Chyba nie chciałabym, aby moje wydanie z Tomem w roli głównej dotarło do niego w jakiś sposób i poczytał jak to panna X, umieściła go w roli romantycznego kochanka. Generalnie, jestem wobec tego obojętna. Fajnie, jeżeli komuś się udało i okazuje się poczytnym autorem, być może to okazać się furtką do kariery pisarskiej. Jednak, jeśli uda mi się wydać książkę, nie będzie to FFTH, aczkolwiek zapewne będzie to Tom. Nie wyobrażam sobie, żeby Prinz mógł trafić w tej formie na łamy książki. Jego miejsce jest tu, na Onecie.
U.: Po zakończeniu Prinza planujesz odpocząć od tego świata czy może wziąć się za kolejną opowieść w tej tematyce? A może w ogóle chcesz na Prinzu poprzestać jak chodzi o FFTH?
Dark: Jakiś czas temu złożyłam pewną obietnicę. Przyrzekłam, że dokończę pewną historię, która już kiedyś się tu pojawiła i zrobię to. Spełnię obietnicę i zrobię wszystko, aby chociaż bohaterowie tego opowiadania doczekali szczęśliwego zakończenia. Choć jego autorka już nie będzie miała szansy tego zobaczyć. A co będzie potem? Nie wiem. Mam pewien projekt, ale jeszcze nie zdecydowałam czy to wciąż będzie FFTH.
U.: Myślisz że Prinz coś w twoim życiu zmienił? Coś do niego wniósł?
Dark: Prinz zmienił wszystko. Albo inaczej. Pisanie zmieniło wszystko, a Prinz w szczególności. Towarzyszył mi w dość trudnym okresie mojego życia. Tam mogłam wyładować swoje frustracje, tęsknoty, marzenia, wszystko. Czasem zupełnie przypadkiem zdaję sobie sprawę, że jest w nim więcej mniej, niż sama przypuszczałam. Nauczyłam się bardzo wiele, pisząc tą historię. Nie tylko podszkoliłam warsztat, ale przede wszystkim poznałam pewne pokłady mnie samej, które gdzieś tam wewnątrz. Poświęciłam dla niego bardzo wiele, jednak dziś wiem, że to nie było bezowocne. To do mnie wraca i obfituje. Wierzę, że w przyszłości nigdy nie powstydzę eis tego okresu mojego życia, bo tutaj ukształtowałam się w dużej mierze, zmieniłam, nauczyłam się bardzo wiele. Myślę, że dzięki pisaniu stałam się lepsza. W pewnym sensie.
U.: Verloren-prinz jest znane, ale nie aż tak jak Ganzer-Tom czy Letzte-Beichte. Nigdy nie miałaś o to żalu? Mimo że piszesz od tak dawna i tak dobrze. Mimo, że twoja historia w niczym im nie ustępuje. Nie bolał cię nieco ten fakt?
Dark: Ja nigdy nie dążyłam do popularności, nie zabiegałam o nią. Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś czyta i uważa, że zasługuję na jakieś słowo, to mi je zostawia. Wówczas bardzo mnie to cieszy, bo czuję się doceniona. jeżeli jest tych osób dużo to cudownie, jeżeli jest ich pięć, z tego też się cieszę. Ja wiem, że nie raz porównywano mnie do Beichte czy Freilyn. Działo się mnóstwo średnio przyjemnych rzeczy w związku z tym. Usytuowano mnie – pomimo mojej woli – w kontrze obu i cóż ja na to mogę? Widocznie ich opowiadania miały w sobie coś, czego nie ma moje. Widocznie miały w sobie coś, co przyciągnęło rzesze. Nie wiem, jak to zrobiły. Nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że niemal każda z nas, zakładając blog, po cichu marzyła sobie, by mieć tą grupę czytelników, by liczyła sobie ona tyle a tyle osób. No i ze mną było podobnie. Chciałam pisać. Chciałam mieć dla kogo pisać. Chciałam się rozwijać. Między innymi po to zdecydowałam się na publikacje w sieci, by poddać się ocenie. Nigdy nie liczyłam na wielką sławę, od pewnego momentu marzyłam tylko o spokoju, by móc po prostu pisać.
U.: Co po doświadczeniach z Prinzem mogłabyś poradzić czytelnikom którzy chcieliby stać się częścią FFTH, zacząć pisać?
Dark: Bardzo ucieszyłabym się, gdyby nowe osoby zechciały pisać w FFTH, choć szczerze mówiąc, nie orientuję się, jak wygląda teraz sytuacja na blogach, bo poza dwoma opowiadaniami, których autorki znam od moich początków tutaj, nie czytam nic więcej. A chciałabym i ucieszyłabym się, gdyby pojawiło się coś ciekawego. Biorąc pod uwagę swoje lepsze i gorsze doświadczenia w świecie FFTH, w świecie blogowania, pragnę powiedzieć, poradzić początkującym pisarkom, by się nie poddawały pod ciężarem pierwszych niepowodzeń, bo początki zawsze są trudne. A to się tekst nie klei, a to nie ma czytelników, a ktoś coś skrytykuje. Docieranie się, to droga, którą każdy musi przejść. Bo jeśli kocha się pisanie, czy kocha się FFTH, to warto, bo mimo wszystko uważam, że wyjątkowa tematyka, pomimo tego, że jest już na wymarciu. Chciałabym też dodać, że praca włożona w pisanie publikowanie, prędzej czy później owocuje, bo zostaje się docenionym w mniejszy lub większy sposób i myślę, że jeżeli kocha się pisanie, to warto jest tu dla niego pozostać, nawet jeżeli wydawałoby się to pozbawione sensu. Dlatego piszcie, rozwijajcie się, puszczajcie wodze fantazji, bo to coś niesamowicie pięknego! Choć być może jestem trochę mało obiektywna, bo pisanie to życie, ale pamiętajcie, że warto mieć pasję, bo dzięki niej życie nabiera piękniejszych braw.