Opublikowane 12/02/2012 przez Emerald •
Skomentuj (0)
Dla przypomnienia część pierwsza : tutaj.

U.: Inspirujesz się jakimiś postaciami z literatury? Ulubieni pisarze, autorzy u których podpatrzyłaś jakieś ciekawe sposoby? Czy raczej próbujesz wypracować tylko twój, unikalny styl?
Kate: Mój regał jest pełen książek i cały czas mam ich kilka w kolejce do przeczytania. Strasznie trudno byłoby mi wytypować jakiegoś ulubionego autora z tej całej gromady, nie staram się też podpatrywać u kogoś pomysłów. Jasne, czasami zdarza mi się pomyśleć „hej, to słowo zestawione z tym brzmi nieźle”, ale nie staram się tutaj być czyimś odbiciem. Tak jak mówię, chcę związać swoją przyszłość z pisaniem, może nie od razu książek, ale chociażby artykułów, więc staram się stawiać na oryginalność i szukam czegoś, co by do mnie najbardziej pasowało. Przyglądając się mojemu pierwszemu opowiadaniu, a temu, którym zajmuję się teraz, ja sama zauważam postęp – tak jak mówię, cały czas się rozwijam, ale zdecydowanie staram się wykorzystywać swoje własne doświadczenie.
U.: Skąd właściwie wziął ci się pomysł, połączenia sfery metafizycznej z fizyczną, w twoim opowiadaniu? To dość nietypowa mieszanka, szczególnie przy tematyce FFTH.
Kate: Chciałam zrobić właśnie coś nietypowego, co przyciągnie ludzi i będzie na tyle zagadkowe, że będą chcieli czekać na kolejne odcinki opowiadania. Przyznam szczerze, że chyba najłatwiej odnajduję się właśnie w takich tematach i opowiadania z małą nutką fantasy idą mi najlepiej. Nie chciałam mieć kolejnego słodkiego Billa i Toma podrywacza. W tym opowiadaniu jest dość dużo smutku, chciałam, aby moi czytelnicy po jego przeczytaniu mieli taką refleksję, że wszystko przemija i tak naprawdę nigdy nie wiemy, kiedy skończy się życie. Jest w tym także pewien udział moich czytelników, bo miałam dwa pomysły na moje opowiadanie – jeden, w którym świat był normalny i całkiem uporządkowany i drugi, ten, który właśnie można podziwiać. Rozesłałam pytania, co ludzie chcieliby zobaczyć i większość wybrała nietypowe rozwiązanie, tak więc – oto jest. Początkowo Bill miał być duchem, ale przedyskutowałam temat z jedną z czytelniczek i to ona podsunęła mi pomysł anioła.
Czytaj więcej