Los Angeles czy Magdebrug?
Georg:
Magdeburg.
Włosy blond czy ciemne?
Bill:
Blond.
Cara Delevingne czy Kate Moss?
Tom:
Cara.
Snapchat czy Instagram?
Gustav:
Instagram.
Kurtka dżinsowa czy skórzana?
Georg:
Dżinsowa.
Tatuaże czy kolczyki?
Bill:
Tatuaże.
Tańczenie czy siedzenie przy barze?
Tom:
Tańczenie.
„Gra o tron” czy „Breaking Bad”?
Gustav:
Breaking Bad.
Ostatnia runda. W studiu czy na scenie?
Georg:
Na scenie.
Długo spać czy wcześnie wstać?
Bill:
Długo spać.
Który język lepszy dla waszych tekstów, niemiecki czy angielski?
Tom:
Angielski.
Ostatnie – pies czy kot?
Gustav:
Pies. Pies, pies, pies.

Światowy sukces z niemieckojęzycznymi tekstami osiągnęli też Tokio Hotel. W tym tygodniu spotykamy się z chłopakami dla ekskluzywnego wywiadu w Los Angeles. Obecnie zespół jest w światowym tournee.

Bill: To jest najpiękniejsze uczucie dla zespołu, kiedy wiesz, że możesz pojechać do Niemiec, Europy, Azji i wszędzie dawać koncerty, do dziś zdarza nam się myśleć o tym, jak świetnym jest, że możemy to robić.

Mając piętnaście lat, bracia Bill i Tom Kaulitz z Magdeburga zawojowali świat singlem „Durch den Monsun”.

W międzyczasie Tokio Hotel trzydzieści razy zdobyli platynową płytę – w tym dziesięć razy we Francji, osiem w Rosji, raz w Argentynie…

Tom: Pamiętam kiedy po raz pierwszy polecieliśmy do Japonii i zobaczyliśmy tam fanów Tokio Hotel, to było niespodziewane, nigdy nie byliśmy w tym kraju, a ludzie czekali i znali piosenki.

Ale sława zespołu stała się zbyt wielka i chłopcy musieli zamienić swoje otoczenie na Los Angeles.

Bill: Zawsze próbowaliśmy zostać w Niemczech, ale wokół nas wybudowało się więzienie, z którego nie mogliśmy wyjść, nie było dla nas możliwym zrobić sobie kiedyś zwykłą przerwę.

Międzynarodowy sukces ma więc swoje zalety i wady. Chłopaki z Tokio Hotel śledzili karierę Feliksa Jaehna i doskonale wiedzą, jak się czuje.

Bill: To doskonały moment na rozpoczęcie kariery, myślę, że teraz na początku [kariery] będzie się po prostu bardzo dobrze bawić.
Gustav: Ale nie będzie mógł pić w Stanach alkoholu.
Tom: Zgadza się. W wieku dwudziestu lat nie kupisz w Ameryce alkoholu.
Bill: Ale za rok już będzie mógł go dostać.