Bill ma świetny głos, co prawda stracił na mocy po operacji, ale ma super barwę, możliwości też ma… tylko jednej kluczowej rzeczy mu brakuje: umiejętności. On jest totalnie niedouczony, stoi w miejscu i się nie rozwija, a kiedy byłam w Warszawie, to odniosłam wrażenie, że w stosunku do czasów Humanoida on zrobił jeszcze regres swoich umiejętności. To jest dla mnie straszne: facet ma świetną barwę, nie ma może kopa jak głęboki baryton (co przy jego głosie jest normalne zresztą) i mógłby wypracować sobie naprawdę wspaniały głos… ale nie, nie chce się. Lepiej sobie przepalać struny głosowe fajkami, chlaniem i olewać ćwiczenia, a w studiu nawalić tyle efektów na wokal, że to wszystko brzmi jeszcze gorzej :/ Gdyby on sumiennie pracował nad swoim głosem jak każdy porządny wokalista, to na KOS brzmiałby znacznie lepiej.

To bardzo niszczy głos :/ W wokalnym środowisku jest popularne przeświadczenie, że palenie pogłębia głos, a to bzdura. Są inne, naprawdę skuteczne metody na to, a przy tym nie niszczące głosu. Mnie utkwił w pamięci jeden wywiad z początków promocji KOS, kiedy Bill powiedział, że próbował kiedyś brać lekcje śpiewu, ale nie spodobały mu się porady nauczyciela i dał sobie spokój. No kurczę, jak on z takim podejściem ma dobrze śpiewać? :/ Szlag mnie trafia, gdy oglądam nagrania z koncertów i widzę, jak raz jeden utwór wychodzi mu świetnie, a potem dwa razy bardzo słabo, bo po tym najlepiej widać, że on możliwości ma, ale nie umie tego głosu ogarnąć. Gdyby trenował, trzymałby poziom cały czas. Co zrobić, zmarnował swój potencjał, bo patrząc na jego podejście to raczej nie ma szans, żeby wziął się do roboty.

Takie problemy można trochę skorygować samemu :) Na obniżanie głosu choćby rozluźnienie się (dobre jest przed tym kilka spokojnych ćwiczeń rozluźniających) i długie, jednostajne powtarzanie samogłosek przy szerokim otwieraniu ust, spółgłosek „b” „p” „k” „g” przy ściągniętych wargach, długie mruczenie „mmm”, zarówno przy wdechu, jak i wydechu (przy wdechu może być początkowo trudne, ale da się nauczyć), obniżanie i podwyższanie krtani i podniebienia miękkiego, żeby rozruszać aparat mowy, głęboki wdech i przytrzymanie go, żeby pobudzić pracę przepony. Dobrze jest codziennie poświęcać trochę takim ćwiczeniom chociaż kwadrans na wszystkie. Wiadomo, że efekt nie będzie spektakularny i z sopranu nie zrobi się alt, ale można w ten sposób przyciemnić swój głos i będzie brzmiał dzięki temu głębiej, trochę niżej.
Na niedomawianie końcówek wyrazów najlepsze są ćwiczenia emisji głosu, na przykład mocne parskanie jak koń, przeciągłe cmokanie, naśladowanie warczenia silnika, znów wymawianie samogłosek – głośne i wyraźne, wyraźne i głośne powtarzanie zlepek głosek (typu „agga”, „egge”, „iggi”, „cia”, „dia”, „gia”, „kia”… takie połączenia można wymyślać samemu, tylko trzeba pilnować, żeby po wybraniu jakiejś konkretnej spółgłoski przećwiczyć ją ze wszystkimi samogłoskami).
Może trochę Ci to pomoże :3

Mnie zastanawia gdzie podziała się jego chrypka właśnie

A nie miał? Za czasów pierwszych płyt? Oczywiście, że jego głos był lekko zachrypnięty

Ściskał gardło nawet jak mówił, czy się śmiał?

Wystarczy obejrzeć filmiki promujące np Zimmer, gdzie wyraźnie słychać że ma inną barwę głosu niż teraz. Z resztą na nagraniach studyjnych też można to uchwycić. Na trasie Humanoida już tego nie słyszałam, dlatego śmiem twierdzić że głos mu się zmienił. I moim zdaniem jego głos był lekko zachrypnięty, podkreślam LEKKO. Naprawdę nie rozumiem dlaczego na mnie naskakujesz i ironizujesz.

Być może tak właśnie było

Oczywiście, że Bill to tenor, nawet wyjątkowo wysoki :) Jak ktoś gdzieś kiedyś napisze, że Bill jest barytonem (skąd w ogóle ten pomysł! :D) to zaproponuj mu posłuchania Davida Coverdale’a, Ville Vallo czy Nicka Cave’a – to są rasowe barytony i różnica w brzmieniach ich głosów a głosu Billa jest gigantyczna.

Muzyka mnie specjalnie nie powala, choć czasem lubię posłuchać, ale Valo ma świetny, wręcz unikalny głos i mam do niego słabość :D

Chętnie bym tego posłuchała, bo nie jestem teraz w stanie ocenić, o które wykonanie Ci chodzi i czy je słyszałam :D Jeśli chodzi o góry, to akurat one Billowi najczęściej dobrze wychodziły, ale i w wysokich partiach słyszałam u niego takie potknięcia, że aż się człowiek wzdryga. Problem tkwi w tym, że on umie śpiewać (nie umie śpiewać to na przykład Mandaryna), ma do tego predyspozycje, czucie muzyki, jakieś podstawy… no ale na tym się to kończy, a to nie wystarczy. Śpiew to jedna wielka praca, której on nigdy nie wykonywał, ta praca zwłaszcza na poziomie takiej popularności, jaką miało kiedyś TH, bo przed wokalistą stawia się wtedy ogromne wymagania, którym on nie podołał. Jak piszesz, on stoi w miejscu. A teraz nawet w porównaniu do czasów Humanoida się cofnął i strach pomyśleć, co będzie za kilka lat z trasami promującymi kolejne albumy o ile kiedyś się go doczekamy.

niektórzy mówią, że fajki dodają chrypkę :P szkoda tylko, że to nie efekt naturalny, a chrypka palacza…

Tak, dokładnie;p Powiedzmy sobie prawdę, Bill nie lubi się przemęczać wokalnie, (ja mu się wcale nie dziwię, że boi się fajnie wyciągnął dźwięki żeby znów nie mieć problemów ze strunami) ale ćwiczonka by się przydały. Nawet samouki śpiewają lepiej mimo że nie mają żadnych warsztatów wokalnych to oni i tak robią to lepiej niż nie jeden po dobrej szkole. Wystarczy trening i już masz pewną umiejętność, by np nie gubić czystego dźwięku, a Bill ma z tym pewien kłopot;p
Muszę Ci powiedzieć, że fajnie mi się Cb czyta, i muszę się spytać czy działasz w jakiejś branży muzycznej;p