Wywiad dla L’Officiel Hommes

Po latach na emigracji Tokio Hotel znów wyruszają w trasę i elita kulturalna zakwiliła. Koniec z obłudą. (Subtelny) ukłon przed odnoszącym największe sukcesy niemieckim zespołem.

Bill i Tom Kaulitz działają na berlińczyka z wyczuciem stylu, który spędza popołudnia na przeglądaniu blogów modowych i wyszukiwaniu nowości, jak płachta na byka. Tokio Hotel, to nie wchodzi w grę. To nie jest fajne, jest prowincjonalne, co dla naszej redakcji jest totalną bzdurą. Nie trzeba, tak jak „Der Spiegel”, porównywać zespołu z Beatlesami, żeby docenić to, jak nadzwyczajne i dynamiczne było ich wybicie się z niemieckiej prowincji na międzynarodowe szczyty. Wprawdzie ich styl do dziś jest wyjątkowy, ale własny, niebędący wynikiem strategii marketingowej. Przynajmniej nasz reporter porozmawiał z tymi sympatycznymi i zreflektowanymi 25-latkami, siedząc w przesadnie drogim pokoju hotelowym, o muzyce i życiu. Tematy (rozmowy) z braćmi Kaulitz, którzy w międzyczasie zamieszkali w L.A. są klasyczne dla popowych muzyków: wyprowadzka z prowincji do wielkiego miasta, by tam być wolnym. W tych słowach, które wydają się już wyświechtanym frazesem, ciągle tkwi jakaś siła. Znów rozbrzmiewa w tytule nowego albumu Tokio Hotel „Kings of Suburbia”, który powstawał mozolnie przez prawie 6 lat bez pomocy z zewnątrz, w którego tytule zderzają się pokora i sława.

Ciąg dalszy wywiadu + zdjęcia
Czytaj więcej

Wywiad dla Germanwings

Powrót królów

Po pięciu latach ciszy Tokio Hotel wracają z nowym albumem „Kings of Suburbia”. Zespół bliźniaków Billa i Toma Kaulitz, którzy sprzedali już siedem milionów płyt, opowiada jak do tego doszło.

Przed pięcioma laty wyjechaliście do Ameryki. Co zaprowadziło was do Los Angeles?
Bill:
Przez pierwszy rok nie robiliśmy kompletnie nic. Tylko się bawiliśmy, chodziliśmy na festiwale i cieszyliśmy się tym, że możemy całkiem normalnie zmieszać się z masą ludzi.
Tom: Przy czym scena klubowa w LA jest nudna, wszystkie kluby są zamykane o drugiej w nocy. A że z natury mamy rytm opierający się na długim śnie i byciu na nogach do późna, nie robiliśmy nic innego poza zabawą i piciem.

Dlatego wasz nowy album jest tak inspirowany imprezami?
Tom:
Dokładnie, brzmienie jest inspirowane nocnym życiem i sceną klubową w LA.
Bill: Właściwie ten album jest jak nasze dziecko, którym teraz dzielimy się ze światem. Tym razem sporo wyprodukowaliśmy samodzielnie. Przez to stał się o wiele bardziej osobisty od naszych poprzednich albumów. Na wszystkich płaszczyznach, czy to teledyski czy sesje zdjęciowe, pracowaliśmy wyłącznie z ludźmi, których znamy i lubimy, po prostu z przyjaciółmi z naszego kręgu. Dlatego jesteśmy w stu procentach zadowoleni, we wszystko włożyliśmy całe serce.

Postanowiliście śpiewać już tylko po angielsku?
Tom:
Nie, to nie było planowane, po prostu tym razem napisaliśmy wszystko po angielsku. Już przy poprzednim albumie uważaliśmy, że to mało kreatywne, zawsze robić niemiecką i angielską wersję. Postanowiliśmy spróbować inaczej: jeżeli jakaś piosenka zostanie napisana po angielsku, taka zostanie. Na pewno kiedyś znów napiszemy piosenkę po niemiecku i taką ją wydamy.

Czytaj więcej

TH w prasie zagranicznej

Popcorn Poszter Extra #4/2014, Węgry


Popcorn 11-12/2014, Węgry

„Zespołowi grozi koniec, sprzedali tylko 17000 płyt!”

Zespołowi grozi koniec! Wielki powrót jest mega katastrofą! Czy wkrótce luksusowe życie dla Billa i Toma dobiegnie końca? Tokio Hotel dało sobie cztery lata, by wydać nowy album. Cztery lata w których wydawali pieniądze zamiast je zarabiać. Nowe CD (Kings of Suburbia) powinno wszystko zmienić, jednak zamiast wielkich przychodów mamy wielkie rozczarowanie. Album jest klapą i być może początkiem końca luksusowego życia Billa i reszty zespołu.

Jako nastoletnie gwiazdy Tokio Hotel (Durch den Monsun) zapełniało ogromne hale koncertowe. Zespół składający się z dwóch braci Billa i Toma Kaulitz (25) oraz Gustava Schäfera (26) i Georga Listinga (27) sprzedał na świecie ponad 6 milionów płyt. W 2010 roku przyszła pora na przerwę. Bill i Tom przenieśli się do Los Angeles (USA) „gdzie mogli pławić się w luksusie” – mówi przyjaciel obu braci dla naszego czasopisma: „wtedy wynajęli nawet prywatny samolot, ponieważ pierwsza klasa linii lotniczych nie była dla nich wystarczająca”.

Czytaj więcej

Wywiad z TH – Indie Magazine

„Czasem kłócimy się do wybuchu”
W LA spotkaliśmy Tokio Hotel

Bill i Tom Kaulitz – dwa imiona, które w połowie pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku stały się istotą histerii nastolatek oraz fantazji seksualnych głównie żeńskiej emo-publiki, choć gatunek emo jeszcze nie istniał. Po przerwaniu szkoły ze swoim zespołem Tokio Hotel jednojajowi bliźniacy z prowincji koło Magdeburga bez dużego wysiłku podbili europejskie listy przebojów. A w plotkarskich rubrykach prasy brukowej nazwisko Kaulitz pojawiało się odtąd x razy na tydzień. W 2010 roku definitywny koniec: wyprowadzka w anonimowość Los Angeles. Z dala od Niemiec, z dala od swoich fanów. I od prasy. Głęboki oddech, po wszystkim co osiągnęli, nie był już tu możliwy. A tego wszystkiego dokonali jeszcze przed osiągnięciem pełnoletniości. Ze swoim nowym albumem „Kings of Suburbia” wracają w centrum publicznego zainteresowania. Bill i Tom Kaulitz – dwaj bracia, powrót z 25 na karku.

Dlaczego tak długa przerwa i powrót do LA?
Bill:
Po prostu nie mieliśmy już chęci. Tom w międzyczasie nie był pewien, czy jeszcze w ogóle chce być w zespole i prosił mnie, abym poszukał innego gitarzysty. Wprawdzie robił wszystko w studio, nie chciał jednak już stać „na świeczniku”.
Tom: Raz znów zaczęły pojawiać się nagłówki o nas w niemieckiej prasie. Byliśmy na pierwszych stronach brukowców z jakąś bzdurą – wszystko stanęło na głowie: staliśmy w centrum zainteresowania nie z powodu naszej muzyki, ale z powodu tego, co robiliśmy w naszym czasie wolnym, a raczej przede wszystkim tego, czego nie robiliśmy. To był punkt, w którym już nie miałem na to dłużej ochoty i chciałem to przerwać. Żaden z nas już nie miał na to ochoty.
Bill: Poza tym po ostatnim albumie nie wiedziałem, co jeszcze powinienem przekazać, bo wszystko zostało powiedziane. To był najwyższy czas, aby znów zadbać o nasze życie prywatne. W Niemczech było kompletnie nierealne. Wszystko wymknęło się spod kontroli. W pewnym momencie zaczęliśmy uciekać od naszej kariery i nie chcieliśmy mieć już nic wspólnego z Tokio Hotel. Plan był taki, żeby najpierw uporać się z tym wszystkim, a potem zacząć się zastanawiać, ewentualnie kiedyś znów nagrać jakiś album.

Czytaj więcej

Najbardziej wyczekiwana trasa w Polsce 2015

Koncerty 2015 w Polsce to coraz gorętszy temat. Polskie agencje koncertowe pod koniec 2014 roku raz po raz ogłaszają, kto zagra w Polsce w 2015. ESKA.pl postanowiła wybrać więc Najbardziej Wyczekiwaną Trasę w Polsce 2015, gdzie wśród nominowanych znajduje się również Tokio Hotel! Zwycięzca zostanie rozpromowany w sieci – w tym wśród polskich agencji koncertowych.

Kliknij w logo radia Eska aby móc zagłosować. Akcja trwa tylko do końca listopada!

TH w zagranicznej prasie



Fot. 1. Argentyna | Fot. 2. Izrael

Tokio Hotel w Jolie – zamów grudniowe wydanie już dziś!

Grudniowe wydanie czasopisma Jolie ukaże się 7 listopada, jednak już teraz możecie je zamówić w przedsprzedaży. Kliknij KUP TERAZ aby zdobyć swój egzemplarz.

Przypominamy również, że wywiad oraz tłumaczenie znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.