Krzyczący fani i negatywne nagłówki. Po 10 latach Tokio Hotel wciąż, jak żaden inny zespół, wywołują skrajne emocje. Ich ostatni album „Kings of Suburbia” wszedł na niemieckie listy z numerem drugim, trasa po klubach jest prawie wyprzedana.
Tabloidy, natomiast, zgadzają się w jednym – „ogromne szaleństwo się skończyło”.
Przed koncertem w Kolonii ekskluzywnie spotkaliśmy Tokio Hotel w pokoju hotelowym Billa.
Zespół krytykę przyjmuje ze spokojem.
Wywiad dla DasDing
Wywiad dla joiz.ch
Bill: Cześć!
Zespół: Cześć!
Dziennikarka: Witamy!
Bill: Dziękuję.
Dziennikarka: Widziałam już waszych szalonych fanów przed wejściem, czekają na was już od siódmej rano.
Bill: Właśnie o tym słyszeliśmy, to piękne. Jest to piękne powitanie.
Dziennikarka: A więc jak widać piski na wasz widok nie ustępują. Pamiętam jeszcze jak miałam dwanaście lat, czy coś około, zobaczyłam was wtedy na Vivie na rozdaniu Comet i rozległy się takie piski, że aż bolały uszy.
Bill: A więc trochę się to uspokoiło. Jest spokojniej, bo nasi fani są już troszkę starsi, tak samo jak my, mamy już pierwsze zmarszczki..
Dziennikarka: Gdzie niby masz zmarszczki?
Czytaj więcej
Wywiad dla Dressed Like Machines
Dziennikarka: Cześć, jesteśmy tutaj z Dressed Like Machines, a naszymi dzisiejszymi gośćmi jest Tokio Hotel. Serdecznie witamy, cieszę się, że tu jesteście.
Wszyscy: Witaj, dziękujemy.
Dziennikarka:Dziś przeprowadzimy specjalny wywiad. Rzeczywistość celebrytów nazwałam „ciężkim ulicznym życiem”, dowiecie się, dlaczego. Będzie o sytuacjach z życia codziennego, które nie są łatwe do ogarnięcia przez osobę taką jak ja, a byłyby tym bardziej trudne dla osoby ze statusem celebryty. Cóż, zacznijmy.
Wszyscy: Okej.
Dziennikarka: Pierwsze pytanie: Leżycie rano w łóżku, wasz budzik dzwoni zbyt późno, zaspaliście, ale macie przed sobą bardzo ważny dzień i wiele ważnych spotkań.
Georg: To zdarza się każdego dnia.
Dziennikarka: Bardzo dobrze. Aby być na czas, musicie zaoszczędzić kwadrans. Bez zrobienia czego wyszlibyście z domu?
Georg: W zasadzie ja potrzebuję tylko 15 minut…
Bill: Cóż, Georg wyszedłby bez zrobienia klocka.
Georg: Tak, to prawda.
Czytaj więcej
Wywiad dla Cropped Magazine
Cześć kochani, dziś znów mamy świetny wywiad, wprawdzie z czwórką gorących chłopaków, którzy usiedli obok mnie na wspaniałej, czerwonej sofie… Witajcie kochani, wspaniale, że tu jesteście… Co przygnało was do zimnego Berlina, skoro właściwie mogliście zostać w Kalifornii?
Bill: Jesteśmy tutaj, bo przygotowujemy się do naszej trasy, od szóstego marca będziemy w trasie, zaczynamy w Londynie i tutaj się przygotowujemy.
Okay, jest jakaś różnica między zimnym Berlinem a Kalifornią, przeżyliście jakiś szok kulturowy?
Bill: Tak, zawsze gdy jesteśmy tutaj, byliśmy tu na Sylwestra, występowaliśmy w Berlinie, lubię to, lubię pory roku, w LA nie są tak wyraźne i myślę, że to dobrze gdy czasami jest zimno. Chociaż oczywiście super, że w LA jest ciepło.
Wspominałeś o trasie – jesteście jeszcze podekscytowani, czy to coś, do czego się przyzwyczailiście, bo graliście już prawie wszędzie na świecie?
Bill: Jesteśmy podekscytowani, myślę, że w ogóle jesteśmy najbardziej zdenerwowanym zespołem, przed pierwszym koncertem jesteśmy zajęci, denerwujemy się wszyscy razem, na pewno chciałbym stresować się mniej.
Tom: Absolutnie tak, chciałbym aby tak nie było, ale tak jest właściwie przed każdym koncertem, a w pierwszej części [trasy] jest ich piętnaście i kiedy już się przyzwyczaję, będzie po wszystkim. To oznacza, że przed każdym jestem ekstremalnie zdenerwowany.
Pierwsza randka z Tokio Hotel – noisey.vice.com
W naszym cyklu „Pierwsza randka z…” idziemy z muzykami na pierwszą randkę, aby zadać im możliwie najbardziej nieprzyjemne pytania, które dają szansę pokazania się z możliwie najlepszej strony – dokładnie jak na pierwszej randce.
Tom i Bill Kaulitz, bliźniacy z Tokio Hotel, są z definicji gwiazdami rocka, żyją w Los Angeles, wśród śmietanki towarzyskiej i należą do najbardziej znanych ludzi w tym kraju, którzy nie mogą przejść ulicą nierozpoznani i przede wszystkim jeszcze nigdy w swoim życiu nie jechali metrem. To całkowite przeciwieństwo mojego życia. Ale w końcu powinno się wyjść ze swojej strefy bezpieczeństwa, muzycznie jako redaktorka Noisey i osobiście jako człowiek prawie mieszkający w metrze. Na podwójną randkę z Billem i Tomem wybraliśmy się na romantyczny spacer z ich psami Pumbą (i tym drugim), na którym rozmawialiśmy o ślubie i dziecięcych marzeniach o samochodach, groupies, możliwym wyborze zawodu takiego jak gwiazda porno lub studiowaniu ekonomiki przedsiębiorstwa, aż dotąd, gdzie wszystkie ważne pytania zostały wyczerpane.
Poza tym Tokio Hotel 27 marca wydają swoją nową epkę „Feel It All” a w piątek zaczynają swoją światową trasę. Zatem tym razem drugiej randki nie będzie.
Wiecie właściwie, że jesteśmy na randce?
Tom: Tak.
Bill: Słyszałem, że to twoja pierwsza podwójna randka.
Tak, byliście kiedyś na takiej podwójnej randce? Robicie razem coś takiego?
Bill: Nie, ale mieliśmy raz tę samą dziewczynę.
NLYD w Guitar Center
Bill: A więc „Never Let You Down” to jedna z wcześniejszych piosenek. Zdaje się, że napisaliśmy ten kawałek już jakiś czas temu. To była jedna z pierwszych piosenek.
Tom: Nie, bo ogólnie „Kings of Suburbia” jest zbiorem piosenek z czteroletniego etapu tworzenia ich i produkowania, a NLYD jest jednym z wcześniejszych utworów.
Bill: Ta piosenka jest o ludziach, którzy łamią złożone obietnice, a potem każą ci ponownie im zaufać i robią tak za każdym razem. Mam wrażenie, że LA… To znaczy cały album jest inspirowany tym miastem, bo Tom i ja się tutaj przeprowadziliśmy i zaczęliśmy dużo wychodzić, zebraliśmy wiele doświadczeń z ludźmi, z tym miastem i wszystkim innym. Ta piosenka jest o ludziach, którzy ciągle łamią obietnice i mam wrażenie, że to jest bardzo typowe dla LA. Zdaje się, że jest tu wiele ludzi, na których nie możesz polegać. Muszę tego doświadczać i nadal to robię, bo czasami ludzie przychodzą i odchodzą z twojego życia, a czasem odchodzą, nawet jeśli myślałeś, że nigdy więcej tego nie zrobią. Łamią obietnicę, że nigdy więcej cię nie zawiodą, ale to znów ma miejsce. Nie wiem… Ale ta piosenka jest właśnie o tym i jest mocno zainspirowana LA.
Eska.tv rozmawia z Tokio Hotel!
Kliknij w obrazek, by obejrzeć video
Na miesiąc przed koncertem Tokio Hotel w Warszawie ESKA.pl spotkała się z zespołem, aby opowiedział nam o swoim nowym show. Zobacz ekskluzywny wywiad z Tokio Hotel m.in. o trasie koncertowej, biografii, coverze Kelly Clarkson i posłuchaj jak członkowie grupy mówią po polsku
UWAGA! Już wkrótce na ESKA.pl ogłosimy konkurs, w którym do wygrania będą zaproszenia na koncert Tokio Hotel. Zespół wystąpi 27 marca w warszawskim klubie Stodoła. Bądźcie czujni!
Wywiad dla Kaltblut Magazine
„Miłość nie ma płci czy religii, nie ma granic” – Tokio Hotel rozmawiało z Kaltblut o ich nowym albumie „Kings of Suburbia” [Island Records] i nadchodzącej światowej trasie – „Feel it All: The Club Experience”, która rozpoczyna się w przyszłym tygodniu, w Londynie. Zainspirowani przez swawolną rozpustę ich nowo odkrytego domu w centrum LA, niemieccy ulubieńcy – zagubieni chłopcy Bill i Tom – są już dorośli, podobnie jak śledzący ich kult, ale czy wciąż czują się jak obcy?
Jak nagraliście nowy album?
Bill: Więc Georg i Gustav wciąż mieszkali w naszym rodzinnym mieście, oni wciąż mieszkają w Niemczech. Ja i Tom przeprowadziliśmy się do LA, więc nie nagrywaliśmy razem cały czas, ale spotykaliśmy się razem w studiu na nagrania zespołu i sesje na żywo. Oni byli raz na jakiś czas w LA, a następnym razem to my byliśmy w Niemczech.
Tom: My też byliśmy w Niemczech. Nagrywaliśmy w wielu różnych studiach. Myślę, że ta płyta zajęła nam cztery lata pracy, ciągłego bycie w studiu, produkowania, pisania piosenek. W końcu jest to zbiór czterech lat pisania piosenek – skończyliśmy nagrywanie w różnych miejscach.
Cztery lata to naprawdę długo!
Bill: Tak, wiem, ale stale nad tym pracowaliśmy. Napisaliśmy wiele piosenek. Wiele utworów nie zostało umieszczonych na płycie. Woleliśmy umieścić mniej kawałków, by móc stworzyć idealny krążek. Zdecydowaliśmy się w tym celu umieścić na płycie 11 utworów. Napisaliśmy samodzielnie wiele piosenek, by móc zaoferować je innym artystom. To coś, co chcieliśmy zrobić, tworzyć też dla innych ludzi.