„Kochamy intensywność fanów”
Na planie ich spektakularnego Humanoid City Tour 2010, niemiecki kwartet zadebiutował na terytorium Amerykańskim w niedziele dwudziestego ósmego w Movistar Arena. Pokaz złożony był z gry świateł, pirotechniki i efektów specjalnych, zawierający wszystkie wcześniejsze przeboje zespołu i oczywiście te z ostatniego albumu, „Humanoid”. Plus, odbyli ciekawą rozmowę z 13/20.
Z futurystycznymi inscenizacjami i repertuarem dobrze znanym przez wszystkich fanów Tokio Hotel wywołali zbiorowe szaleństwo, i pokazali, dlaczego mają stać się jedną z najgłośniejszych rockowych pozycji aktualnej sceny muzycznej …Kilka godzin przed show, Bill Kaulitz (wokalista), Gustav Schäfer (perkusja), Georg Listing (gitara basowa) i Tom Kaulitz (gitara), spotkali się z dziennikarzami. Oto efekty tego spotkania.
Jaki jest bilans waszej ostatniej trasy – Humanoid City Tour?
Bill: Prawda jest taka, że jesteśmy bardzo zadowoleni z trasy, mamy duże oczekiwania, nawet więcej, bo od dawna chcieliśmy przyjechać do Ameryki Łacińskiej i w końcu udało nam się tu dotrzeć. Więc do tej pory wszystko idzie doskonale, a nawet lepiej od naszych oczekiwań, nie było żadnego problemu, występy okazały się spektakularne, a fani przywitali nas w jak najlepszy sposób. W rzeczywistości, tutaj w Chile było wiele osób czekających na nas na lotnisku, co było wielkim zaskoczeniem dla wszystkich.
Bill i Tom są braćmi, co dzielicie ze sobą poza zespołem?
Bill: Wszystko. Codziennie spędzamy razem dwadzieścia cztery godziny na dobę i mamy bardzo szczególną więź, ponieważ nie jesteśmy tylko braćmi, ale również bliźniakami … dogadujemy się naprawdę świetnie i nie można nawet powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi, bo to coś więcej na swój sposób.
Tom: Tak, a najdłużej byliśmy osobno przez jakieś 4,5 dni. Jesteśmy identycznymi bliźniakami, więc ta więź jest bardzo silna … to jak jedna osoba w dwóch ciałach.
Ale bez wątpienia ta czwórka wydaje się być zupełnie różna, co macie wspólnego poza Tokio Hotel?
Bill: W rzeczywistości, jesteśmy bardzo różni we czwórkę, a oprócz zespołu nie mamy wiele wspólnego. Oczywiście, pracujemy razem od dziesięciu lat w zespole, więc rozumiemy się bardzo dobrze.
Tom: I w głębi duszy jesteśmy prawie jak czwórka braci, ponieważ wychowywaliśmy się razem, więc znamy się od dzieciństwa …
Co uważacie za istotę Tokio Hotel? Klucz do sukcesu w stosunku do innych zespołów?
Tom: Robimy lepszą muzykę niż reszta.
Bill: A różnica jest taka, że znaleźliśmy się tutaj … nie było nikogo, kto nas wybrał, dorastaliśmy razem i zaczęliśmy grać jako zespół garażowy, próbować, i to wszystko działo się w sposób naturalny. To była naturalna ewolucja.
Na waszej pierwszej trasie koncertowej po Ameryce Łacińskiej, dostrzegliście różnice między fanami Amerykańskimi i tymi w Europie?
Bill: Tak, może to dlatego, że od łacińskich fanów jesteśmy dalej, wiec są bardziej podekscytowani, kiedy nas widzą, niż w Europie, gdzie są przyzwyczajeni do widzenia nas częściej. Ale kochamy intensywność fanów, ich kochamy …a także miłość dziewczyn (śmiech)
Odnośnie waszego wyglądu, jaki jest wasz styl? Na przykład, jeśli chodzi o Billa …
Bill: Bardzo lubię modę i bawi mnie to, co jest sensem tego wszystkiego. Dlatego też, zawsze nosze różne akcesoria i rzeczy, a każdego dnia spontanicznie wybieram to co dziś ubiorę.
Georg: W każdym razie, nie zgadzamy się na jeden konkretny wygląd, każdy ma swój styl i tutaj nikt nie mówi, innym jak należy się ubierać, w tym lub innym kolorze, lub jakie akcesoria powinien mieć. Więc nasz wygląd zależy wyłącznie od nas samych.
Jakieś zaklęcie, czar przynoszące szczęście?
Bill: Tak, mam pudełko pełne szczęśliwych rzeczy, które mogę zabrać wszędzie, a także używam szczęśliwego czaru, którego nigdy nie zdejmuje. W rzeczywistości jest to talizman, którego nie można pominąć, bo każdy wierzy w to, ze jeśli go nie mam, to wydarzy się coś złego.
I w końcu, jakie macie plany na 2011 rok?
Bill: Jest tyle rzeczy do zrobienia. Zawsze gramy i ćwiczymy, ale aktualnie nie mamy żadnego ustalonego planu na przyszły rok. Potrzebujemy niezbędnego czasu do nagrania nowego albumu, więc nie możemy obiecać, że ukaże się już w 2011 roku. W każdym razie będzie parę niespodzianek, ale nie możemy jeszcze o nich mówić.
Kompletnie szaleństwo.
Większość osób, które pojawiły się w nocy z 28 listopada na koncercie Tokio Hotel w Movistar Arena nie była starsza niż w wieku 15 lat. I oczywiście, ich idole totalnie ich zakręcili z dokładnym projektem wizualnym, który przypominał japońskie anime.
Kwartet prowadzony przez braci Kaulitz, wszedł na scenę o 21. Bill ukradł wszystkie spojrzenia i westchnienia, jego niesamowitym i krzykliwym strojem, kiedy wykonywał najbardziej znane piosenki zespołu: „World Behind My Wall”, „Ready, Set, Go”, „Automatic”, „Monsoon”, „Darkside side of the Sun „. Koncert został przedłużony o około półtorej godziny i udało im się pozostawić swoich fanów absolutnie zadowolonych.