Historia rozpoczyna się w roku 2001, kiedy dwaj przyjaciele poznają oryginalnych bliźniaków. „Z Gustavem poznaliśmy się w szkole muzycznej i od razu się zaprzyjaźniliśmy. Pewnego dnia zobaczyliśmy Toma i Billa występujących w małym klubie „Gröninger Bad” w Magdeburgu. Było oczywiste, że potrzebują pomocy! Więc podeszliśmy do nich i zaczęliśmy rozmawiać”, opowiada Georg, wtedy jeszcze kompletnie nieświadomy, że ta decyzja diametralnie zmieni ich życie.

Początkowo nazywali się „Devilish” (link) ze względu na rockowe granie, ale i mroczny wygląd wokalisty. Pod tą nazwą występowali w małych klubach i na niewielkich festiwalach w swoim rodzinnym mieście. Ich pierwsza amatorska płyta nie odniosła sukcesu, bo chłopcy potrzebowali profesjonalisty. Kogoś, kto da im możliwość tworzenia prawdziwej muzyki, kto pozwoli wykazać się talentem i da szansę na zaistnienie w przemyśle muzycznym. Bill spróbował nawet swoich sił w niemieckim programie dla młodych talentów „Star Search” w 2003 roku, jednak odpadł przed ćwierćfinałem. „To przynajmniej pokazuje, że odrzucenie również może być szansą”, mówi Bill w wywiadzie dla TagesSpiegel.de (link). Niedługo potem odkrywa ich David Jost – producent muzyczny, który widzi w nich potencjał.
I tak zaczyna się przygoda z Tokio Hotel…

Bill i Tom od zawsze wyróżniali się na tle swoich rówieśników. Jak sami przyznali, nie mieli zbyt wielu przyjaciół, a ich znajomi byli zazwyczaj od nich starsi. Obaj w bardzo młodym wieku zdecydowali się na eksperymentowanie ze swoim wyglądem. Tom, jeszcze na długo przed zaistnieniem w przemyśle muzycznym, zapuścił włosy, by potem spleść je w dready, a w jego wardze znalazł się kolczyk. Bill już jako 12-latek przefarbował swoje włosy, do szkoły chodził w makijażu, a w wieku 14 lat zrobił swój pierwszy tatuaż (->Tatuaże). Mimo że pozostali dwaj członkowie zespołu nie wyróżniają się swoim wyglądem, cała czwórka świetnie dopasowuje się charakterami. „Sekret Tokio Hotel tkwi w prawdziwej przyjaźni. Nie jesteśmy po prostu zespołem, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od wielu lat. Przywiązaliśmy się do siebie. Jesteśmy niczym mała rodzina”, mówi Bill (link).

„Byliśmy szczęściarzami. Nasza historia jest historią Kopciuszka.”

~ Bill i Tom, tvdirekt.de – link

To rok, który odmienił życie czterech młodych chłopców z Magdeburga i okolic. Żaden z nich nie spodziewał się sukcesu, jaki odnieśli już dzięki swojemu pierwszemu teledyskowi. 15 sierpnia do sprzedaży trafił singiel „Durch den Monsun”, a niecałe dwa tygodnie później swoją premierę miał teledysk do tytułowego utworu. Wzbudził wiele kontrowersji, głównie ze względu na androgyniczną urodę Billa. Makijaż wokalisty, niecodzienne fryzury i dojrzałe granie jak na kapelę składającą się z nastolatków – to sprawiło, że w mediach zrobiło się głośno o zespole Tokio Hotel. Ale co dalej? Wiele osób twierdziło, że ich kariera skończy się na jednym dobrze sprzedanym singlu i nagłośnionym teledysku. Mylili się.

Pierwszy teledysk podbił serca tysięcy nastolatek. Drugi – do utworu „Schrei” – tylko utwierdził je w przekonaniu, że ten zespół ma w sobie to ‚coś’, czego nie miała od bardzo dawna żadna inna kapela. W ciągu niecałych pięciu miesięcy, kariera przyniosła im 6 krajowych nagród (-> Nagrody), a debiutancki album pięciokrotnie pokrył się platyną (także w Polsce). Bilety na 20 koncertów zagranych podczas pierwszej małej trasy koncertowej (link) rozeszły się w ciągu tygodnia od rozpoczęcia sprzedaży.
Nikt nie wyobrażał sobie nawet, że czterech tak młodych i utalentowanych chłopców wkrótce podbije całą Europę.

Było już oczywiste, że Tokio Hotel nie poprzestaną na jednej płycie – zaraz po wydaniu krążka „Schrei” zespół zabrał się za tworzenie nowych melodii i tekstów na kolejną płytę. Rok 2006 przyniósł im kolejną wichurę sukcesów, a przede wszystkim dał szansę na zaprezentowanie się w wielu innych krajach podczas trasy koncertowej (link). To rok pełen nowych doświadczeń, przeżyć i mieszanki uczuć, które natchnęły młodych muzyków do wydania kolejnego studyjnego albumu – „Zimmer 483”. Trasa zaplanowana na 2007 rok ku uciesze polskich fanów obejmowała także Warszawę. Poza Europą chłopcy odwiedzili także Izrael.

W tym roku zespół wziął udział w ważnym wydarzeniu muzycznym – MTV EMA 2007 – podczas którego wystąpili na scenie w deszczu, a także – co istotniejsze – zdobyli pierwszą tego typu nagrodę w kategorii „Interact”. Pierwszą, lecz nie ostatnią, ponieważ rok później na gali MTV EMA w Liverpoolu wygrali w kategorii „Best Headliner”, pokonując tak wielkie zespoły, jak Mettalica, Foo Fighters czy Linkin Park. Tak pozytywne zakończenie roku było dla Tokio Hotel doskonałą rekompensatą za trud ostatnich miesięcy. Zespół ze swoją trzecią płytą „Scream” wyruszył w trasę koncertową do Ameryki Północnej, jednak po drodze czekało na nich niebezpieczeństwo. Bill stracił głos i musiał poddać się operacji usunięcia cysty z krtani. Na szczęście wokalista był pod dobrą opieką i wszystko zakończyło się bezproblemowo. Cała grupa mogła wrócić do muzyki i zabrać się za tworzenie kolejnego albumu.

Album „Humanoid” został wydany w dwóch językach pod koniec 2009 roku (link). Dla wielu fanów było to zaskoczenie, ponieważ poza rockowym graniem można było usłyszeć wiele elektronicznych efektów. Wraz z albumem ukazały się dwa nowe teledyski (link), w których wszyscy mogli postrzec zespół nie jako bandę nastolatków, lecz czterech dorosłych mężczyzn. Kiedy w 2010 roku Tokio Hotel ponownie ruszyli w trasę koncertową po Europie (odwiedzając także Polskę), nie spodziewali się, że zatrzęsą rynkiem muzycznym także na innych kontynentach. W drugiej części tournée odwiedzili bowiem Amerykę Południową oraz Azję, a tam osiągnęli cel swojej podróży – zdobyli Tokio!

Pod koniec roku 2010 ukazał się kolejny album Tokio Hotel – „Best Of” – zawierający największe hity zespołu, ale i dwa dodatkowe, nigdy niepublikowane utwory. Wiele osób zwątpiło w dalszy sukces zespołu, ponieważ takie płyty wydaje się na koniec swojej kariery. Mimo że chłopcy zapewniali, że będą tworzyć muzykę przez dziesiątki najbliższych lat, nagle całkowicie odizolowali się od świata publicznego. Bracia Kaulitz wylecieli do Los Angeles, gdzie zamieszkali, by zająć się swoim życiem prywatnym. „Jesteśmy w USA, ponieważ produkujemy tu nasz nowy album i tu możemy cieszyć się prywatnością. Mamy także rezydencję w Niemczech i częściowo tam nagrywamy. Pozostała dwójka – Georg i Gustav, wciąż są w Niemczech”, zapewnił Bill (link). Przez ten czas, bliźniacy wzięli udział w paru indywidualnych projektach: Bill stał się twarzą reklam Saturna, Tom zaprezentował się w kampanii reklamowej marki Reebok, razem promowali nowe modele Audi, a co najbardziej spektakularne – w 2012 zasiedli w jury niemieckiego programu „Deutschland sucht den Superstar” (link) i zostali w nim aż do maja 2013. Mimo ich przerwy i braku nowej muzyki, grupa wciąż zdobywała nagrody – m. in. trzecią pod rząd nagrodę MTV O Music Award dla najlepszej armii fanów czy nagrodę MTV EMA w kategorii „Najwięksi fani”.

Rok 2014 okazał się jednak szczęśliwy dla fanów Tokio Hotel z całego świata. Mimo ciągłych obietnic o wydaniu albumu „soon”, zespół zmotywował się i w wakacje dał Alienom do zrozumienia, że płyta jest naprawdę blisko. Chłopaki założyli swoje konta na Instagramie, stali się aktywni w sieci, powróciło Tokio Hotel TV (link), oficjalna strona zespołu odżyła, a zewsząd zaczęły napływać niepotwierdzone informacje o nowym krążku. Wreszcie zespół ogłosił datę wydania (03.10.2014 w Niemczech, trzy dni później na świecie) nowego, elektronicznego krążka „Kings Of Suburbia”, mocno zainspirowanego imprezowym życiem w Los Angeles. Szał powrócił. Trzy teledyski wydane w ciągu miesiąca, dziesiątki nowych wywiadów, niekończące się zdjęcia i terminy – Tokio Hotel na nowo postanowiło pokazać, że zasługują na miano wielkich, międzynarodowych artystów. Pierwotnie jednak sprzedaż krążka nie wyglądała zbyt dobrze, dlatego polscy fani postanowili wziąć sprawę w swoje ręce i wypromować album (link). Akcja została zauważona i udostępniona przez zespół na Facebooku i Twitterze, a to upewniło nas, że Polska nie zostanie pominięta na trasie koncertowej. Niedługo potem, bo 1 grudnia, na Twitterze DeCode-LTD pojawiły się daty europejskich koncertów. „Chcemy stworzyć intymną atmosferę, zabrać fanów ze sobą na imprezę i będzie to jedyna część trasy wyglądająca właśnie jak impreza”, mówi Bill w wywiadzie dla radia Suicide Girls (link). „Zmienimy ten elektroniczny album w elektroniczne, rockowe show”, dodaje Georg (link), jednak zdania fanów odnośnie takiego pomysłu na trasę są podzielone. Wielu z nich nie popiera mocno imprezowej odsłony Tokio Hotel, niektórzy są zachwyceni. Pewne jest jedno – to trasa jedyna w swoim rodzaju.


Pierwsza część Feel It All World Tour 2015 rozpoczęła się w marcu i obejmowała tylko wybrane europejskie kraje, a same koncerty miały miejsce w małych, kameralnych klubach, także w warszawskiej Stodole. Polska zamknęła pierwszą część trasy i, zdaniem chłopaków, był to najlepszy i najbardziej intensywny koncert dotychczas. Druga ekskluzywna część objęła Stany Zjednoczone, a trzecia – Amerykę Łacińską, w której, dla odmiany, zespół zagrał w większych halach koncertowych. Ostatni i najdłuższy part to Rosja i Europa Wschodnia – w tej części zespół zagrał aż 19 koncertów. Łącznie trasa składała się z 55 show i zakończyła się 10 listopada 2015. Fani zasypali zespół pytaniami, co będzie dalej, czy mamy nastawiać się na kolejną przerwę? Otóż nie – Bill pod koniec roku zamierza wydać pierwszy solowy klip do piosenki o tajemniczym tytule LDBM (domysły fanów sugerują, że tytuł to „Love Don’t Break Me”), a na wiosnę 2016 bliźniaki chcą opublikować swoją książkę opartą na autobiografii. Poza tym, trwają już prace nad nowym materiałem, a kolejna płyta ma ukazać się, jak zwykle, „soon”. Zespół pracuje też nad własnym merchem, a nowy rok ma być dla fanów bardzo intensywny.

Tekst i grafiki: xkaterine
Wszelkie prawa zastrzeżone!