Tłumaczenie:
Klaas: Oto Tokio Hotel!
Joko: Dobrze was widzieć. Pozwólcie, że was uściskam. Chodź tutaj, chłopcze.
Klaas: Musimy usiąść po lewo. Cóż, po pierwsze, dobrze widzieć was ponownie. Nie widzieliśmy się bardzo długo.
Tom: Tak, ostatni raz widzieliśmy się, jak byliśmy pijani na afterparty po EMA.
Joko: Tak mogło być…
Klaas: Ale to było parę lat temu.
Tom: Tak.
Klaas: To było na EMA w Berlinie, prawda?
Tom: Tak, tu w Berlinie.
Klaas: Dokładnie. Ale was tu po prostu nie ma. Wciąż mieszkacie.. No cóż, od czasu do czasu was widujemy, ale ogółem jesteście w LA. Przynajmniej wasza dwójka.
Bill: Tak.
Tom: Tak, nasza dwójka, pozostali wciąż mieszkają w Magdeburgu, ale to miasto jest prawie tak piękne jak LA.
Bill: Dokładnie.
Klaas: Właśnie, to w ogóle nieporównywalne. Jak to robicie, że wciąż jesteście zespołem, mimo że mieszacie w kompletnie odmiennych warunkach kulturowych, nie widujecie się może nawet przez rok i nie macie zbyt dobrego kontaktu?
Bill: Kontrakt sprawia, że to możliwe.
(wszyscy się śmieją)
Bill: Nie, tak naprawdę obaj [the G’s] bywali u nas w LA, my czasem wpadaliśmy do Niemiec, używamy także Skype’a i tak dalej.
Joko: Wiem to! Też czasem to robię. Z moim przyjacielem Zachem Braffem.
Bill: Tak… Zawsze utrzymywaliśmy kontakt, w zasadzie byliśmy też w studiu w Niemczech. Zawsze przyjeżdżamy do siebie na zmianę.
Klaas: Z punktu widzenia Niemiec, wyjechaliście na naprawdę długo, ale to nie do końca prawda, bo byliście w trasie przez długi czas i po prostu potrzebowaliście trochę czasu, żeby nagrać nowy album.
Bill: Tak, ostatni album został wydany w 2009 roku, to trochę czasu temu, ale byliśmy w Ameryce Południowej, w Japonii i tak dalej i przez to byliśmy z tym albumem w trasie nieco dłużej.
(napis – „We Francji mówi się na nich Tokio Otel”)
Tom: Mieliśmy trasę do 2011, prawda?
Bill: Tak, dokładnie.
Tom: Nawet do końca 2011, co oznacza, że [nagranie nowej płyty] nie trwało tak długo.
Joko: A przez ile czasu nie robiliście potem kompletnie nic?
Tom: Potem zrobiliśmy sobie roczną przerwę i po prostu odpoczywaliśmy, potem w ciągu kilku tygodni wyprodukowaliśmy album.
Klaas: Kto w ogóle tak robi? Być przez rok na wczesnej emeryturze, kiedy ma się około 20 lat.
(napis – „W międzyczasie byli dziecięcymi detektywami i rozwiązywali sprawy morderstw”)
Tom: No tak…
Klaas: Jak to jest? Co wtedy robiliście całymi dniami?
Bill: Byliśmy tylko na imprezach i opalaliśmy się, nie robiliśmy kompletnie nic.
Joko: Aktywne życie towarzyskie, można rzec…
Bill: To takie samo życie jak mieliśmy dotychczas, tylko bez kamer.
Klaas: Ale my pracowaliśmy przez cały czas.
Tom: Taaak…
Joko: Stale pracowaliśmy odkąd ostatni raz się widzieliśmy. To różnica, a jesteśmy o 10 lat starsi od was.
Klaas: Ale wyobrażam sobie, że to trudne, jeśli ktoś przychodzi i mówi ci, że jutro o 10 rano musisz wstać, a dla ciebie to niczym środek nocy. Jutro o 10 rano musisz być tu i tu…
Bill: Dokładnie. Muszę powiedzieć, że jesteśmy już bardzo zmęczeni, mógłbym wziąć sobie kolejną czteroletnią przerwę.
Klaas: Serio?
Bill: Tak, zdecydowanie
(ludzie się śmieją)
Bill: To wyczerpujące, ale..
Joko (do Toma): Ile już pracujecie tak intensywnie?
Tom: Zdaje się, że już kilka tygodni.
Joko: Serio?
Tom: Tak.
Klaas: Ale to przecież nie tak długo. Ale powiedzcie, mieszkacie razem, tak?
Bill: Tak.
Klaas: Prawdziwa społeczność braterska. Jest tak jak kiedyś, ale w innych warunkach. To znaczy, mieszkacie ze sobą przez całe życie.
Tom: Dokładnie tak.
Bill: Cóż, nawet nie będziemy siebie o to pytać, jeśli któregoś dnia… Kiedyś chcielibyśmy mieć dwa domy, które będą połączone tunelem, żebyśmy mogli zawsze do siebie chodzić.
Joko: My też byśmy chcieli mieć dwa domy, ale bez tunelu.
(ludzie się śmieją)
Klaas: Jak to jest, macie wydzieloną listę obowiązków czy jak sobie z tym radzicie?
Bill: W zasadzie obaj nie robimy niczego, więc…
Klaas: Więc tylko siedzieliście przez lata na fotelach, a teraz wróciliście…
Bill: Dokładnie.
Joko (do G’s): A jak to było z wami… Bo bracia najpierw wylecieli do LA i tam stworzyli sobie nowe życie, a potem powiedzieli „jedźcie z nami”, czy…
Georg: Dokładnie.
Joko: Czy to nie jest zabawne, że ludzie, z którymi spędzasz dzieciństwo, potem mieszkają tak daleko?
Georg: To było całkiem fajne, nie musiałem rezerwować pokoju w hotelu, mogłem spędzać czas u nich.
Bill: Spać w mojej garderobie…
Tom: W zasadzie zanim przylecieli do LA, wynajęliśmy mały domek, inaczej zauważyliby, że zawsze bierzemy kasę z oszczędności zespołu…
Klaas: Ale jak to jest kiedy jesteście tam każdego dnia… LA jest bardzo skoncentrowane na muzyce, aktorstwie i czymkolwiek innym, więc w jakim stopniu stajesz się częścią tamtej sceny i co inni ludzie mogą wiedzieć o tobie z gazet?
Bill: Cóż, nie chcieliśmy być częścią żadnej sceny, pojechaliśmy tam, by się ukryć, to znaczy, że nie byliśmy nigdzie, nie udzielaliśmy żadnych wywiadów, nie byliśmy na czerwonych dywanach i na żadnych wydarzeniach publicznych. Po prostu myśleliśmy, że jest tak wiele ludzi, którzy chcą być sławni i powinni to zrobić, podczas gdy my możemy zniknąć. Dla nas to było po prostu dobre miejsce do ucieczki. Mogło to być inne miasto, nie jesteśmy jakoś przesadnie zafascynowani LA, jest całkiem fajnie, ale…
Klaas: W Magdeburgu też znikaliście jak tylko chcieliście, prawda?
(ludzie się śmieją)
Tom: Georg prowadził życie VIPa w Magdeburgu. Podobało mu się to.
Klaas: Ale jak to jest, kiedy kończy się pierwsza wstępna promocja albumu, a wy dwaj jesteście w Magdeburgu, macie przyjaciół ze szkoły i tak dalej, ale co jeśli ta machina przemysłu nagle przestaje działać i robicie sobie przerwę – zaczynacie robić to co przed rozpoczęciem kariery czy jak?
Georg: Na początku nic nie robiłem, szczerze mówiąc. Wychodziłem na spacery z psem…
Tom: Masz na myśli, co się dzieje, gdy ten szał się znów zaczyna?
Klaas: Nie, nie, mam na myśli tę przerwę. Czy wracacie do starych nawyków i tak dalej… Jak „Cóż, dziś idziemy na festiwal w naszym mieście”…
Bill: Ja też ciągle pytam Georga i Gustava, co tam robią całymi dniami…
Joko: Brzmisz jak ich matka! „Co tam robiłeś?!”
(napis – „Każda z ich fryzur miała innego fryzjera”)
Bill: Nie, ja tylko…
Joko: Cóż, więc co robicie całymi dniami?
Bill: Ja też go o to pytałem, w ogóle nie wiem, co tu robią, bo nie wiem, co tu można robić.
Georg: Czekać na ciebie…
Tom: Łazić dookoła przystanku autobusowego, palić papierosy i pić wódkę…
Gustav: Cóż, z tym przynajmniej nie przykuwalibyśmy uwagi w Magdeburgu… Palenie na przystanku i picie wodki…
Klaas: Więc prowadzicie samochody, otwieracie drzwi, włączacie muzykę i pokazujecie światu plakietkę Burger Kinga?
(ludzie się śmieją)
Tom: Tak… Popisywać się trzema niskimi BMW…
Klaas: Czemu nie? Ważne, że znów jesteście razem. Powiedzcie mi, bo mówiliście, że się ukryliście.
Bill: Tak…
Klaas: To oznacza, że mieliście tak dość tej sytuacji, że powiedzieliście „To stało się zbyt szalone, musimy się ukryć”. Aż tak źle było?
Bill: Cóż, było… W zasadzie chcieliśmy tylko mieć drugi dom gdzieś w słonecznym miejscu, ale potem włamali się do naszego mieszkania i to było zwieńczeniem całej sytuacji. To było raczej jak więzienie, mieliśmy płot, przez który nic nie było widać, a zawsze stali za nim ludzie, przez co po prostu nie mogliśmy wyjść na zewnątrz. Siedzieliśmy w środku i kiedyś nawet ci ludzie włamali się do nas, więc wtedy od razu zaczęliśmy szukać domu w LA i w ciągu paru tygodni ukryliśmy się doszczętnie.
(napis – zrobili sobie dietę od wywiadów na ponad rok)
Joko (do G’s): A wam jest łatwo [skoncentrować się na prywatności]?
Georg: Jest o wiele bardziej relaksująco, nie da się tego porównać.
Klaas (do Gustava): Zawsze masz taki mocny uścisk dłoni. Ludzie nie mają odwagi robić ci takich rzeczy [jak bliźniakom], prawda?
Gustav: Przepraszam!
Klaas: Ale wcześniej też miałeś taki uścisk! Prawie złamałeś mi rękę!
Georg: Coś za coś…
Klaas: Na przykład w programie VIVA Live, Gustav prawie…
Tom: Mała kluska, tęgi uścisk dłoni.
(ludzie się śmieją)
Klaas: To jakieś stare powiedzenie z Magdeburga?
Georg: Antyczna filozofia z Magdeburga.
Tom: Tak, magdeburska mądrość.
Joko (do Toma): Zaakceptowałeś to, że twój brat jest nieco dziwny? Bo pamiętam czasy, kiedy zawsze podśmiewałeś się z Billa, że wygląda dziwnie i tak dalej.
Tom: Bill?
Joko: Tak.
Bill: To było o Georgu.
Tom: Tak, to było o Georgu.
Joko: Serio?
Georg: Zawsze mnie porządnie besztali.
Klaas: Ale pomiędzy wami czasem dochodzi do spięć w wywiadach i pamiętam, że czasami to przeradzało się w prawdziwe kłótnie i dla tych, którzy siedzieli obok was, było to niekomfortowe…
Bill: Naprawdę?
Klaas: Tak, bo wtedy się myśli „po prostu skończcie”. Czy pomiędzy braćmi, którzy bezlitośnie się ze sobą kłócą, nadal tak jest? Czasem byłem tego ofiarą…
Tom: Naprawdę? Kiedy? W Vivie? Być może szalenie próbowaliśmy dostać się do MTV, bo ciągle byliśmy w Vivie.
Klaas: Pracowałem tam przez lata…
Tom: Dokładnie. W sumie nie, w ogóle, to znaczy ja i Bill kłócimy się, prowadzimy identyczne życie. Kropka w kropkę. Wiemy o sobie wszystko. I to czasami powoduje kłótnie, bo nikt nie może sprowokować mnie tak jak Bill.
Klaas: No jasne.
Tom: Ale wtedy nie znamy żadnych granic. Obaj robimy codziennie to samo.
Klaas: Jak to jest kiedy jesteście w trasie, piszecie piosenki, pracujecie na pełnych obrotach i nagle bierzecie sobie roczny urlop w LA, które nie jest miastem pełnym studentów i tak dalej. Jak udało wam się nie oszaleć w tym upale?
Tom: Nie udało nam się.
(ludzie się śmieją)
Tom: Rzuciliśmy szkołę w wieku 15 lat, a potem natychmiast przenieśliśmy się do LA, a teraz jesteśmy totalnie głupi.
Klaas: No tak, nie straciłeś szczerości.
Bill: Cóż, wciąż mamy kontakt z ludźmi z Niemiec. To nie było tak, że nie widywaliśmy się z nikim przez 4 lata, a potem powiedzieliśmy „Ok, teraz szybko róbmy album”. Nie robiliśmy niczego przez rok lub półtora. Potem z Tomem zbudowaliśmy domowe studio i zaczęliśmy produkcję. W zasadzie wyprodukowaliśmy cały album. Muzycznie robiliśmy rzeczy, na które przedtem nie mieliśmy czasu. Zawsze przez dwa lub trzy tygodnie mieliśmy sesje w studiu zanim poszliśmy do wytwórni płytowe. A tym razem zrobiliśmy to w domu. Więc tak, Tom produkował i programował wszystko, nie tylko gitarę, ale też syntezator, pianino, wszystko.
Klaas: Cóż, byliście naprawdę skromni, a wyrośliście na, powiedzmy, dostosowanych muzyków.
Bill: Dla nas bardzo ważna była prywatność, także muzycznie, mieliśmy dużo czasu na stworzenie albumu, więc mogliśmy zrobić go bardziej po swojemu, niż kiedykolwiek przedtem.
Tłumaczenie:
(Wyjaśnienie: grają w grę „podaj przekleństwo”. Ktoś mówi przekleństwo, a następna osoba mówi kolejne przekleństwo na ostatnią literę poprzedniego. Nie tłumaczymy dosłownie wszystkich przekleństw)
Klaas: Zrobię teraz mały test, pierwsze słowo jest proste – „Trottel” (kretyn).
Gustav: Lutscher (lizus).
Klaas: Bardzo dobrze. Widzę, że rozumiecie grę.
Klaas: Zaczynamy!
Bill: Eselficker (skur*ysyn, dosł. „ruch*cz osła”)
Klaas: Tak, to istniejące słowo. Hmm, hmm, Rouladenarsch! (roladowy tyłek)
Gustav: (nie wie co powiedzieć)
Klaas: Ach, bo na końcu było „h”, przepraszam, myślę, że teraz musisz wstać i stanąć za krzesłem.
Gustav: Prawie powiedziałem Hublot-Träger (noszący zegarki Hublot).
Klaas: Hm, ale to nie byłoby zaliczone!
Georg: Randfichten-fan! (Randfichten to niemiecki zespół ludowy)
Klaas: Hm, moderator NeoMagazine!
Tom: Zawsze trafia mi się litera „r”, to nie może być prawda! Już powiedziałem Rosette (odbyt), więc teraz… Ritzenficker! (ktoś, kto uprawia seks bez zahamowań, boleśnie)
Georg: Może… Rüpel (cham).
Klaas: Och, cóż za subtelność…
Joko: Lauch (mięczak)
Bill: Hmm, Himmelblau-Liebhaber (miłośnik błękitnego nieba).
(Bill odpada z gry)
Bill: Co?! Dlaczego?!
Klaas: Pytaliśmy 100 osób o przekleństwa, tego nie wymienili. Dobra, co dalej?
Tom: Literka „H”.
Klaas: Hämpfling (człowiek małej postury).
Joko: Gurkenficker (osoba zabawiająca się ogórkiem)
Tom: Zawsze dodajesz „ficker”!
Joko: Możemy dodawać to do każdego słowa?
Klaas: Dobra, dalej, Radieschenficker! (to samo co wyżej, tylko z rzodkiewką).
Georg: Hmm, Rettichficker… (to samo co wyżej)
Joko: Dla odmiany, coś na „R”!
Tom: Hm, Rüsselschwein (świński ryj)!
Joko: Nabelschnurträger! (noszący pępowinę)
Klaas: Ale to o dzieciach, to nie jest przekleństwo!
Tom: Tak, to niesmaczne!
Klaas: Ja mam dobre przekleństwo… Nazi. (nazista)
Georg: Igelficker (uprawiający seks z jeżem).
Klaas: Zwierzęta, warzywa… i „ficker” na końcu.
Joko: Coś na „R”.
Tom: Ritzenfotze (to samo, co powiedział wcześniej).
(Tom odpada)
Tom: Co?!
Joko: No bo to to samo!
Tom: Masz na myśli to, że Ritzen (pochwa) i Ritzen to to samo?
Klaas: To tautologia.
Georg: Nie ma szans, nie wymyślę.
Klaas: Na „e”… Ekelpaket (obskurny)
Georg: Teetrinker (ktoś pijący herbatę).
Klaas: Rotzschlürfer (wciągacz glutów)
Bill: Litera „F”!
Georg: Że co?
Bill: Ach, RotzschlürfER! No to Rillenlecker! (ktoś, kto liże odbyt)
Georg: Nie mam już pomysłu.
Tłumaczenia: xkaterine
Występ: