Tokio Hotel pojawiają się około 37:30 minuty.

Tłumaczenie:

Tokio Hotel: Czeeeeeść!
Prezenterzy: Chłopaki dzięki za przybycie! To wielka przyjemność.
Bill: Dzięki za zaproszenie.
Prezenter: Chłopaki, jesteście ze sobą już 10 lat – to szmat czasu. Czy jest jakiś sekret na bycie razem przez taki długi okres czasu?
Tom: Sądzę, że sekretem jest to, że znamy się ze sobą odkąd mieliśmy 12 lat i dorastaliśmy razem. Myślę, że jest to trochę trudniejsze, kiedy zakładasz zespół później, kiedy jesteś dorosły – a my znamy się od dzieciaka. Jesteśmy jak czwórka braci, dorastaliśmy razem, przeżywaliśmy wszystko w tym samym momencie, więc może to jest tym sekretem.
Bill: Myślę, że nie ma na to żadnego przepisu – do tego potrzebna jest pewnego rodzaju chemia. Nie możemy wyobrazić sobie zespołu, nie będąc razem. Tom już to powiedział, dorastaliśmy razem. Pochodzimy z małego miasta w Niemczech. Jesteśmy przyjaciółmi, jesteśmy jak rodzina. Nigdy tak naprawdę się ze sobą nie kłócimy, bo znamy się bardzo dobrze, wiesz… to jest magiczne.
Prezenter: Ani jednej kłótni? No proszę Was!
Bill: Tak, kłócimy się, ale wiesz, jak rodzina. Kłócisz się, ale po chwili o tym całkowicie zapominasz. Wiemy doskonale kiedy możemy pozwolić sobie na bycie agresywnym, a kiedy przestać. Dogadujemy się ze sobą bardzo dobrze, znamy się na wylot, więc to nie jest jakąś wielką rzeczą. Każdy z nas ma własne zdanie i swoją pozycję w zespole, i czuje się z tym dobrze. Nikt nikogo do niczego nie zmusza i to jest najważniejsze, że każdy może być sobą. Każdy lubi swoje miejsce w zespole i to jest najważniejsze. Najważniejsze jest czuć się dobrze z tym, co się robi. To działa.
Prezenter: I to czuć, to niesamowite.
Bill: Wiesz, dorastaliśmy razem w ten sposób. Zawsze było tak, że Gustav nienawidzi robienia wywiadów i zawsze gdzieś tam sobie siedzi!
Prezenter: Oo to nie jest wcale takie dobre!
Bill: Nie! Mówię tak, bo u nas to się dobrze sprawdza, ponieważ nie ma czegoś takiego, że ktoś rządzi bardziej w zespole i z tego powodu kłócimy się o jakieś pierdoły, jak robią niektóre zespoły. Znam zespoły, które kłócą się o to, kto stoi z przodu sceny, kto będzie na okładce magazynu i takie różne głupoty. Dla nas nigdy nie było z tym problemu. To było zawsze bardzo jasne, że na okładce albumu zawsze będę ja! Więc tak…
Prezenterka: Nie ma o co walczyć! Zawsze ja tam jestem!
Bill: Tak długo, dopóki jest jeden szef, to działa!
Prezenterka: Chłopaki, wy przeprowadziliście się z Niemiec do Los Angeles po zakończeniu waszej trasy z Humanoidem. Dlaczego? Możecie powiedzieć nam o tym trochę?
Tom: Wszystko stało się zbyt szalone. Było wiele czynników, które nagromadziły się w tym samym czasie. Byliśmy w tym czasie 6-7 lat cały czas w trasie i nie mieliśmy życia poza zespołem. Mieliśmy jakoś 20 lat kiedy podjęliśmy decyzję o przeprowadzce i w tym czasie zaczynasz myśleć o życiu. I wtedy pomyśleliśmy „Nie mamy żadnego życia prywatnego poza zespołem!”. Wtedy nadchodzi taki moment, że chcesz coś zmienić. Byliśmy już wykończeni, zmęczeni i nie wiedzieliśmy już co robić. Chcieliśmy coś zmienić i jeszcze ktoś włamał nam się do domu w Niemczech, to było szaleństwo. Nie mogliśmy normalnie żyć w Europie, bo to stało się już chore. Dlatego zdecydowaliśmy się przeprowadzić. Na początku chcieliśmy zrobić sobie wakacje i mieć dwa domy w LA, a potem zdecydowaliśmy się tam zostać.
Prezenterka: Chcieliście zaznać spokoju i przeprowadziliście się do Los Angeles! To szalone!
Prezenter: To nie jest dobry pomysł! Imprezy, imprezy, imprezy…
Bill: Tak, nam właśnie o to chodziło! Chcieliśmy się zabawić. Zaczęliśmy pracować odkąd skończyliśmy 15 lat i spoczywała na nas duża odpowiedzialność. W tak młodym wieku musieliśmy szybko dorosnąć. Chcieliśmy się cieszyć sobą. Byliśmy zmęczeni pracą i myśleliśmy, że wszystko już zrobiliśmy.
Tom: Dlatego chcieliśmy się wycofać z tego wszystkiego. Wielu ludzi przyjeżdża do LA po to by być sławnym, a my wręcz przeciwnie. To było idealne miejsce do ukrycia między tymi wszystkimi ludźmi, którzy chcą się znaleźć na czerwonym dywanie, chcą być fotografowanym przez paparazzi.
Bill: Wszyscy chcą przykuć jak największą uwagę, a my nie chcieliśmy, więc to było dobre miejsce do ukrycia.
Prezenter: Jestem pewien, że ludzie na ulicach L.A. wiedzą kim jesteście.
Bill: Tak. Myślę, że to jest dobre w L.A. – ludzie i paparazzi mogą wybierać sobie między Bradem Pittem, Angeliną Jolie, Britney Spears czy Billem Kaulitzem. Tak dużo dzieje się w tym mieście, tak wiele szaleństwa i to miasto jest numerem jeden pod względem rozrywki, możesz w nim pozostać poza radarem i nie zwracać na sobie uwagi.
Prezenter: Wy dwaj wciąż mieszkacie w Niemczech?
Georg: Tak, mieszkamy w Niemczech, od czasu do czasu jeździmy [do LA], ale nadal mieszkamy w Niemczech.
Prezenter: A jak wam się podoba LA, kiedy tam bywacie?
Georg: LA podoba mi się bardziej na wakacje, na jakieś trzy-cztery tygodnie, a po tym czasie muszę coś zmienić.
Bill: Szczerze mówiąc to podoba mi się życie w L.A., to świetne miasto, lecz chciałbym mieszkać wszędzie, podróżować po świecie i czerpać radość z mieszkania w innym mieście, przeprowadzać się. Szybko się nudzę i chce doświadczać jak najwięcej w innych miastach. Chciałbym trochę mieszkać w Paryżu, chciałbym przeprowadzić się do Nowego Jorku.
Prezenter: Jesteś w Paryżu! Witamy!
Bill: Taak, dokładnie…
Tom: Ja chcę udać się do Indii na jakiś czas. Tak, to zupełnie coś innego, ale chcę doświadczać życia w różnej formie i w każdym miejscu na ziemi.
Prezenter: Trasa Humanoid City w Brazylii była w 2010 roku. Pamiętacie coś?
Tom: Tak! To była świetna trasa. To była wielka produkcja i mogliśmy spełnić swoje marzenia co do całej jej produkcji. Trochę nas to kosztowało. To była dobra trasa. Pewnie, że ją pamiętam.
Prezenter: Wiecie coś o naszym kraju, jak wspominacie fanów?
Prezenterka: Ogólnie co wiecie o Brazylii!
Bill: Niewiele…
Tom: Ogólnie trasa po Ameryce Łacińskiej była w 2011 roku… To był 2010 czy 2011?
Prezenter: 2010.
Tom: 2010, na pewno? Ok, myślę, że ta trasa była powodem, dla którego wróciliśmy, było niesamowicie, teraz gramy osiem koncertów, jest świetnie, to było szalone.
Bill: Świetnie się bawiliśmy, ludzie zawsze są szczęśliwi, że przyjeżdżamy, nie było nas tak długo i mam wrażenie, że bardzo to doceniają. Muzykę, zespół, to, że przyjeżdżamy. Myślę, że będzie wspaniale. Chcę już podzielić się z fanami nowym albumem, kocham występować na żywo na scenie, przekazywać emocje.
Prezenterka: Wracając do „Kings of Suburbia”… Jaka jest wasza ulubiona piosenka?
Bill: To ciężkie…
Georg: Ciężko wybrać… Jeśli chodzi do grania na żywo dla mnie jest to prawdopodobnie…
Gustav: Stormy weather!
Georg: Dla Ciebie jest to „Stormy weather”? Dla mnie „Never let you down”.
Bill: „Never let you down”? Naprawdę?
Prezenterka: To nie jest dobra piosenka!
Tom: Nie! Wszystkie są niesamowite!
Georg: Wszystkie są bardzo dobre!
Prezenter: Możesz sam je wybrać, bez walki!
Bill: Wiem. Dla mnie jest to trudne, bo każda piosenka jest osobista. To jak pytanie mamy o to, które dziecko jest jej ulubionym. Z każdą piosenką wiąże się jakaś historia i to jest osobiste, dlatego tak trudno jest mi wybrać. Na koncercie lubię piosenkę otwierającą, więc „We found us” jest moją ulubioną.
Tom: Ja lubię „Girl got a gun”.
Prezenter: Też ją lubię. Nie wiem czy jedyną, ale jest moją ulubioną.
Bill: Miło. To dobra piosenka.
Prezenter: „Humanoid” był wydany w 2009 roku, a „Kings of Suburbia” pod koniec ubiegłego. Minęło trochę czasu między wydaniem tych dwóch krążków, ale „Kings of Suburbia” podbił listy przebojów w wielu krajach. Jak się z tym czujecie? Mając najbardziej wiernych fanów jakich kiedykolwiek moglibyście mieć?
Bill: Wiem. Dla mnie, dla nas, największy sukces to posiadanie najwierniejszych fanów. Teraz w przemyśle muzycznym wszystko jest takie szybkie i szalone. Jest tak wielu nowych popowych artystów każdego dnia, którzy mają tylko jeden dobry kawałek i znikają. Prawdziwy sukces nie ma nic wspólnego z listą przebojów, to świetne gdy jest się na pierwszym miejscu i to świetne – lecz teraz prawdziwy sukces to posiadanie naprawdę oddanych fanów i ludzi, którzy chcą przyjść i cię zobaczyć, którzy lubią to co robisz i są z tobą.
Prezenterka: Dobrze, więc porozmawiajmy o waszym stylu. Przez 10 lat wasz styl zespołu bardzo się zmienił. Jest coś, co utrzymuje się od samego początku?
Bill: Tak. Dla mnie… lubię się zmieniać. Niektóre rzeczy szybko zaczynają mnie nudzić. Nie planuję tego…. nie planuje tego wydając na przykład nowy album, że powinienem wyglądać tak i tak. Dla mnie moda i styl, to wszystko wychodzi naturalnie z muzyką. Te obie rzeczy ze sobą współgrają. Muzyka inspiruje modę i odwrotnie. Wszystko robię spontanicznie, lubię się zmieniać i próbować czegoś nowego. Ta trójka wciąż wygląda tak samo. Nie, myślę, że my wszyscy się zmieniamy. Byliśmy bardzo młodzi kiedy zaczynaliśmy, byliśmy nastolatkami…
Tom: Każdy się zmienia. Też pewnie tak macie, jeśli patrzycie na zdjęcie sprzed pięciu lat…
Prezenter: Ja nawet nie patrzę!
Tom: W tej chwili kiedy patrzymy na wywiady sprzed pięciu lat mówimy sobie „wow!”
Prezenterka: Miałeś wielką fryzurę!
Bill: Tak! Też za tym tęsknię.
Tom: On ma teraz duże włosy na dole.
Bill: Nie, nie, nie! Ale prawdą jest…
Georg: Nie możesz im powiedzieć.
Bill: Prawdą jest, prawdą jest…. że zmiany są częścią naszego życia. Zmieniamy się i uczymy każdego dnia. Ludzie zmieniają się automatycznie. Myślę, że ludzie powinni robić to ,co czują.
Prezenter: Zaszła też zmiana w waszej muzyce. Ten album jest kompletnie inny od poprzednich. Jak doszło do tej zmiany? Czy to było planowane?
Tom: To po prostu się stało. Jak już powiedziałem, pracowaliśmy nad tym albumem jakieś 3-4 lata. Zaczęło się od przyglądania się piosenkom i grania jakichś rzeczy. Na początku myśleliśmy, że napisaliśmy to dla jakiś starych ludzi i nie wiedzieliśmy co chcemy dalej robić. Później z Billem zbudowaliśmy nasze własne studio i zaczęliśmy robić wszystko na własną rękę. „Stormy weather” była pierwszą piosenką napisaną na ten album. Była punktem wyjścia do stworzenia reszty albumu. Stworzyliśmy tę piosenkę i mieliśmy dźwięk w jakim będzie zachowany album. Jest bardziej elektroniczna, ponieważ słuchamy różnej muzykę, zainspirowało nas wiele różnych rzeczy. To się po prostu stało…
Bill: Gust się zmienia, rozumiesz? Z modą, stylem i muzyką. Jeżeli spojrzycie wstecz, jaka muzyka wam się podobała w wieku 15 lat a teraz… to jest całkiem inaczej.
Prezenter: Wasi fani też dorastali razem z wami, dojrzewali przy was.
Bill: Dokładnie.
Tom: Mieli po piętnaście lat, byli w naszym wieku, teraz wszyscy mamy powyżej dwudziestu… Tak.

Prezenter: Chcielibyśmy zrobić z wami mały „pocałunek”…
Prezenterka: Quiz. Nie „pocałunek”.
Tom: Myślałem, że muszę teraz pocałować Georga.
Georg: Jestem rozczarowany.
Prezenter: Ten quiz jest o was. Chcemy wiedzieć, czy po 10 latach wciąż pamiętacie niektóre rzeczy.
Georg: Zapomnieliśmy wiele rzeczy.
Prezenter: Zobaczymy! Pierwsze pytanie jest proste: Ile albumów wydało Tokio Hotel, w tym albumów na żywo, komplikacji i ep’ek?
Tom: Myślę, że jest 5.
Bill: Nie, nie, nie!
Tom: To będzie 5 albumów studyjnych, razem z angielskimi, live…
Bill: Ile albumów live?
Tom: To będzie 6?
Bill: Mamy jeden album live?
Georg: 2…
Tom: 2. A więc 6, 7…
Bill: 8 z „Best of”
Tom: EP’ki… „Feel it all”…

Po długiej dyskusji w języku niemieckim…

Bill: 9!
Prezenter: Cholera! Nie pomyliliście się!
Prezenterka: Ok, ile teledysków?

Po raz kolejny rozmowa po niemiecku…

Tom: 14? Więcej?
Georg: Więcej!
Tom: 24!
Bill: Nie!
Georg: Myślę, że 21.
Prezenter: Potrzebuję ostateczną odpowiedź.
Tom: Nie chcę liczyć. Nie chcę mówić więcej.
Bill: Nie licząc ciężko jest zgadnąć. Powiedziałbym… 21?
Prezenterka: Nie! 25!
Tom: Było blisko!
Prezenter: To trudne! Jaki był miesiąc i rok waszego koncertu w Brazylii?
Georg: To był 2010…
Bill: To był październik? Listopad?
Georg: To było pod koniec roku…
Bill: To był listopad. Myślę, że był to listopad.
Georg: listopad? (prezenter potwierdził)
Bill: Widzicie? Wiedziałem, że to było w listopadzie 2010… Nie znam dnia. 23? (prezenterka potwierdza) Naprawdę? O mój boże! Jestem taki dobry!
Prezenterka: Spojrzałeś na moją kartkę przed wywiadem!
Bill: Nie, nie, nie, nie! Nic nie widziałem!
Prezenterka: Ok, ile i jakie statuetki wygraliście na VMA w 2008?
Bill: Wygraliśmy jedną za „Najlepszego nowego wykonawcę”.
Tom: VMA?
Prezenterka: Tak.
Tom: w 2008 w USA?
Bill: Wygraliśmy jedną za „Najlepszego nowego wykonawcę”.
Prezenterka: Dwie!
Georg: Nie, to nieprawda.
Prezenterka: Pomyliliśmy się! „Najlepszy najnowszy wykonawca” i za najlepsze wejście na czerwonym dywanie. Nie?
Tom: Bill jak „TAAAAAK!” (śmieje się)
Bill: Nie, jeśli się nie mylę… Nie, sądzę, że tylko za „Najlepszego najnowszego wykonawcę”. Nic o tym nie wiem, myślę, że tylko tą jedną, prawda? Musimy zrobić mały research!

Sprawdziliśmy, Tokio Hotel wygrali w głosowaniu fanów na najlepsze wejście, ale [VMA] nie daje statuetek za nagrody w głosowaniu publiczności. :(

Prezenter: Planujecie wydać nowy album? Jak długo musimy czekać?
Bill: Tak! Jesteśmy ciągle w studiu, kiedy nie jesteśmy na scenie, w trasie. Pisząc nowe piosenki i tworząc nowe piosenki. Jest wiele nowych projektów. Robię parę rzeczy na własną rękę i rzeczy, które nie pasują do Tokio Hotel, więc robię je na własną rękę. Jest wiele rzeczy. Nowy album nie zajmie nam tak wiele czasu. Myślę, że w następnym roku.
Prezenter: Więc po tej trasie nie bierzecie urlopu?
Bill: Wracamy do studia! Będziemy mieć jakiś urlop. Tom i ja piszemy teraz książkę i nagrywamy dokument dla zespołu, więc dużo się dzieje.
Tom: Wciąż mamy wiele koncertów. Po Ameryce Łacińskiej będziemy grać w Rosji i może dodamy jakieś daty dla Europy.
Bill: Tak, więcej koncertów, książka, nowa muzyka. Dużo się będzie działo! Nie wiemy za co się zabrać.
Prezenter: Macie jakieś plany na wakacje?
Bill: Chcę się wybrać do Tajlandii! Myślę, że się tam wybierzemy. Byłoby miło.
Tom: Jeśli będziemy mieli czas, może znów wpadniemy do Meksyku.
Prezenterka: Dziękuje wam bardzo! Ach, i wygraliście quiz!
Chłopaki: Dzięki!

Tłumaczenie: lovein.91, Georgia & Emerald

Zdjęcia:

image host image host