Lubię hałas!
Perkusista Tokio Hotel – Gustav (17) – rzadko otwiera się w wywiadach; zazwyczaj pozwala mówić swoim kumplom z zespołu. Teraz robi wyjątek dla Bravo i bardzo otwarcie mówi o swoim życiu.
Zdjęcie przy perkusji: Gustav jako wzory do naśladowania uważa zespoły takie jak Metallica, Motörhead i System Of A Down.
Zdjęcie zespołu: Tom, Bill, Gustav i Georg podczas ich legendarnego występu w rockowym klubie Paradiso w Amsterdamie na początku czerwca
Zdjęcie Gustava w słuchawkach: W słuchawkach zazwyczaj brzmią głośne, ciężkie brzmienia
Zdjęcie Gustava z fanami: Gustav i jego fani: kochają go, bo jest tak naturalny i przyziemny
Od Gustava:
Najwcześniejsze wspomnienie z mojego dzieciństwa, jakie posiadam, to upadek! Jechałem trzykołowym rowerkiem i nagle na zakręcie odpadło koło. Przewróciłem się i rozpłakałem, bo rowerek był kompletnie zniszczony. To stało się w Magdeburgu, gdzie dorastałem w jednorodzinnym domku z małym ogrodem. Mam siostrę, jest ode mnie starsza. Teraz mieszka zaledwie 500 metrów od nas. Często rozmawiamy przez telefon. Czasami wpadam do niej po południu. Wtedy pijemy herbatę i trochę gawędzimy. To ona dawała mi wskazówki, jak flirtować. Kiedyś naprawdę podobała mi się pewna dziewczyna, która zawsze stała ze mną rano na przystanku. Wtedy moja siostra powiedziała mi, co będzie najlepszym sposobem na to, by ją poznać. Ale to niestety nie wypaliło. Nie miałem odwagi, by do niej zagadać. Obecnie też nie mam dziewczyny, bo nie mam na to czasu. W każdym razie, naprawdę zakochany byłem tylko dwa razy. Niestety jedna z tych dziewczyn miała już chłopaka. Z drugą byłem w związku, ale na odległość. Mieszkała 13 kilometrów ode mnie. Nie dało się tam dojechać inaczej niż autem, więc zakończyliśmy związek. Jeśli chodzi o dziewczyny, dużą uwagę zwracam na oczy i twarz. Jednak kolor włosów kompletnie nie ma dla mnie znaczenia. W szkole zawsze byłem tym zabawnym i gadatliwym kolesiem. Teraz odzywam się mniej, ale czasami w tourbusie to się zmienia.
Jeszcze przed pójściem do szkoły zacząłem grać na perkusji. Moja kariera muzyczna rozpoczęła się pod stołem, podczas kolacji. Mój tata słuchał często Erica Claptona, Phila Collinsa i Led Zeppelin. Wypełniał ich muzyką cały dom. Więc i ja zacząłem wybijać rytm. Tata od razu zapisał mnie do szkoły muzycznej, otwartej w naszym sąsiedztwie. Oczywiście były też momenty, kiedy nie byłem w stanie dłużej ćwiczyć. Jednak teraz jestem wdzięczny, że przez to przeszedłem, bo występowanie na żywo jest dla mnie najlepszą rzeczą na świecie. A na scenie też mogę rozbawiać: kiedyś przewróciłem swój stołek w połowie koncertu i resztę piosenki musiałem grać na stojąco.
To było dla fanów bardzo zabawne…
Bravo #26/2006 | Tłumaczenie: xkaterine