Cześć, tutaj Marie z Music Junkie Press, jestem w San Francisco i mamy dla Was coś szczególnego. Dzisiaj Tokio Hotel w The Fillmore rozpoczynają swoją trasę koncertową. Są teraz tutaj z nami. Witajcie!
Wszyscy: Hej!
To ekscytujący dzień dla nas, pierwszy koncert w San Francisco! Będziecie grać w legendarnym Fillmore. Czy możecie powiedzieć, czego się spodziewacie?
Bill: Minęło trochę czasu od kiedy ostatni raz tutaj graliśmy, to było w 2008. Bardzo cieszymy się, że możemy tu wrócić i zaprezentować nasze nowe show. Graliśmy koncerty w Europie, byliśmy przez jakiś czas w trasie i chcieliśmy pokazać się także tutaj. To będzie duża impreza, mamy dużo świateł, wspaniałe stroje…
Tom: Nie sądzę, żeby były wspaniałe, ale przynajmniej jakieś mamy.
Bill: Nie, to po prostu będzie wielka impreza, duża produkcja jak na taki rodzaj sali koncertowej. Mamy nadzieję, że każdy będzie się dobrze bawić tańcząc i pijąc.
Przenosicie show rodem z dużego stadionu do klubu, wiemy już, że ta energia będzie intensywniejsza. Chciałabym zapytać, czy i tym razem będziecie nagrywać odcinek Waszej telewizji?
Bill: Na pewno, publikujemy je co środę, zawsze z nami jest nasz kamerzysta. Będzie nowy odcinek w środę, a właśnie wydaliśmy jeden wczoraj, co było trochę niespodziewane, taka mała niespodzianka w między czasie. Kamerzysta jest z nami w trasie.
Tak więc ludzie mogą śledzić co się u Was dzieje. To jest wspaniałe! Pumba jest już tam gwiazdą! Pracujecie też nad swoją książką, czy teraz będąc w trasie nadal będziecie pisać?
Tom: Próbujemy, ale jest ciężko, bo nasze dni są bardzo długie, jako że ponownie mamy specjalnie pakiety VIP, tak więc spotykamy się z fanami przed i po koncertach, wchodzą też na nasze soundchecki. Jesteśmy dosyć zajęci, ale próbujemy pisać tyle ile jesteśmy w stanie, mamy też wolne dni. Ale myślę, że większość procesu pisania książki nastąpi dopiero po trasie.
Bill: Tak, myślę, że czasowo dobrze sobie radzimy, stworzyliśmy już dużą część książki, mamy już wszystkie pomysły i to tylko kwestia tego, by na spokojnie usiąść i przelać to na papier. Sądzę, że będziemy mieć dłuższą przerwę po trasie, kiedy będziemy mogli poświęcić trochę czasu tylko książce. Planujemy wydać ją w tym roku, przed Świętami Bożego Narodzenia.
Świetnie. Podczas tej trasy nowością są te spotkania z fanami, o których wspominaliście. Czy zauważyliście, że mimo Waszej przerwy pojawił się napływ także nowych fanów? A oprócz tego dalej wspierają Was dawni fani, utrzymujecie z nimi dobry kontakt.
Bill: Tak, to jest bardzo interesujące, bo zdarzają się ludzie, których pamiętamy sprzed lat. W szczególności w Stanach. Spotkaliśmy niektóre osoby i pamiętaliśmy ich twarze z 2008. Wszyscy się trochę postarzeliśmy, przybyło nam zmarszczek… Nie, ale miło jest mieć jako zespół tak wiele osób, które się Ciebie trzymają. To najlepsza rzecz na świecie. Cieszymy się również z nowych fanów, aktualnie w tłumie widzimy więcej chłopaków niż zazwyczaj, a to też jest miłe. Lubię to, że na naszych koncertach możesz zobaczyć wszystkie grupy wiekowe – przychodzą bardzo młodzi ludzie, a także ci nieco starsi. To pokazuje, że muzyka nie ma żadnych ograniczeń. Wszyscy się jednoczą i łączy ich właśnie muzyka.
W szczególności ten nowy album to pozytywne wibracje, to coś, co na pewno musicie skomentować. Podjęliście ryzyko próbując czegoś nowego na Wasz powrót. W tym albumie czuć szczerość, to jest bardzo cenne dla fanów.
Bill: Dziękujemy.
Dobrze jest widzieć wszystkich pojawiających się na trasie. Jakie są Wasze plany na później? Właśnie skończyliście koncertować w Europie, teraz Stany, potem wybieracie się do Ameryki Południowej…
Bill: Tak, tam gramy 8 koncertów. Gramy w Meksyku, Argentynie, Brazylii… Potem będziemy mieć krótką przerwę i wrócimy do studia, bo już piszemy nowe piosenki i będziemy nagrywać.
Tom: Potwierdziliśmy też kolejną część trasy.
Georg: Część czwarta nadchodzi!
Bill: Wracamy do Europy, będziemy grać w krajach i miastach, w których jeszcze dotychczas nie byliśmy. Będziemy dalej koncertować.
Jak zachowujecie się odwiedzając nowe miejsca, czy robicie coś szczególnego, będąc w nowym kraju albo mieście? Próbujecie czegoś nowego?
Tom: Nie do końca, ale myślę, że zawsze musimy myśleć jak się spakować. Czwarta część trasy będzie znacznie zimniejsza niż Stany Zjednoczone, tak więc musimy zabrać ze sobą ponownie nasze tokiohotelowe kurtki z trasy. Jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni do podróżowania, po tej długiej przerwie trwającej pięć lat zastanawialiśmy się jak to będzie być znowu w trasie, w drodze, ale kiedy już zaczniesz i grasz pierwsze koncerty, nawet nie odczuwasz tego, że kiedykolwiek miałeś przerwę. Jesteśmy do tego tak przyzwyczajeni. Jest wspaniale.
Czy macie jakieś nowe rytuały przed koncertami, które odprawiacie?
Bill: Dalej mamy takie same! Aktywujemy naszą moc Power Rangers, tego typu głupie rzeczy. Jesteśmy tak zestresowani, że wariujemy. Sądzę, że za każdym razem gdy inni nas obserwują muszą myśleć, że jesteśmy szaleńcami.
Mam dla Was zabawne pytanie, jeśli moglibyście znaleźć się na tydzień w serialu telewizyjnym, jaki byście wybrali?
Bill: „House of Cards”!
Tom: Ja pewnie wybrałbym „Grę o tron”.
Georg: Tom wybrałby „Gotowe na wszystko”.
Tom: Gustav zdecydowanie „Seks w wielkim mieście”. A Georg „Szminkę w wielkim mieście”.
Bill: Nie, ja myślę, że na pewno wybrałbym „House of Cards”, bardzo chciałbym być złym synem Franka. To byłaby moja wymarzona praca.
Tom: Bardzo pasowałbyś do tej roli!
Bill: Chciałbym być złym synem, który przychodzi i pomaga mu z tą całą brudną robotą.
Tom: Myślę, że ja wybrałbym „Grę o tron”, chciałbym poprzebywać ze smokami, polatać z nimi.
Gustav: Nago.
Tom: Oczywiście, że nago. Nago na czarnym smoku.
Gdybyście mogli wrócić do czasów, kiedy mieliście 14 lat, jaką radę byście sobie dali?
Bill: Czytajcie kontrakty.
Georg: To najważniejsza rada.
Tom: Dalej tego nie robimy!
Bill: Myślę, że to jest ważne. Oczywiście było trochę rozczarowań, ludzi, którzy Cię zawiedli mimo że nie sądziłeś, że kiedykolwiek będą w stanie to zrobić. To chyba kwestia nauki [na błędach]. Ale nie stworzylibyśmy tego albumu i nie gralibyśmy tu dzisiaj gdyby to wszystko się nie wydarzyło. Nie mam w zwyczaju patrzeć w przeszłość i czegoś żałować. Myślę, że wszystko jest tak jak powinno być.
Tom: Uważam, że zawsze ważne jest to, by mieć wokół siebie odpowiednich ludzi, o to na pewno trzeba zadbać. Jesteśmy na dobrej pozycji, bo nasza czwórka jest razem jako zespół od piętnastu lat i to jest dobre, ale myślę, że także dla solowych artystów ważne jest otaczanie się odpowiednimi osobami.
Obecnie w sieci młodzi ludzie często spotykają się z tzw. „wirtualnymi demonami”, tą całą cyber-przemocą. Jaką radę możecie im dać?
Bill: Myślę, że ważne jest, aby umieć się z tego wycofać raz na jakiś czas. Odnoszę wrażenie, że wiele ludzi całkowicie żyje w tym świecie i nigdy z niego nie wychodzi. Zawsze są przy swoich telefonach albo komputerach, ten świat ich pochłania, wciąga i zapominają oni o rzeczywistości, o tym co się dzieje. To tak jak na koncertach, niektórzy nagrywają cały czas, wtedy myślę sobie: „Odłoż ten telefon na sekundę, po prostu bądź tutaj i ciesz się chwilą. To ważne, by czasem przypomnieć sobie, że warto to odłożyć, przestać przejmować się tym co powiedzą znajomi na Instagramie i Facebooku, zacząć się dobrze bawić i korzystać z tego momentu. Sądzę, że ogółem jest to najtrudniejsza rzecz, nawet dla nas wszystkich, by tylko cieszyć się chwilą.
W szczególności dlatego, że dla wielu koncerty są pewną odskocznią od codziennego życia, wchodzą do sali i mogą zająć się czymś innym.
Bill: Jest tak wiele osób, które przychodzą i są zestresowane, bo potrzebują nagrać najlepszy filmik, mieć najlepszy dźwięk. Powinni o tym zapomnieć, bo wykorzystanie koncertu w pełni będzie najlepszym wspomnieniem. Nieważne jest video, ważne jest to, że tam jesteś, że tego doświadczasz.
A i tak macie przecież swojego kamerzystę, który nagrywa też na koncertach.
Tom: A ponadto mamy nowego technika od dźwięku, który wszystko ustawia tak głośno, że prawdopodobnie większość filmików i tak jest kiepska. Odłóżcie aparaty na bok!
Tak więc zachęcamy wszystkich do wybrania się na koncerty, korzystania z chwili, to na pewno każdemu poprawia humor. Niech bawią się dobrze i imprezują. Ostatnia rzecz jaką chcielibyście podzielić się z Waszymi fanami i widownią?
Bill: Chcemy powiedzieć, że bardzo cieszymy się, że nareszcie ponownie gramy w Stanach. Jesteśmy bardzo podekscytowani, że udało nam się to ogarnąć i przyjechać tutaj. Mamy nadzieję, że wszyscy będą się dobrze bawić, nie możemy się doczekać, aż przejedziemy przez te wszystkie miasta i jeszcze raz to przeżyjemy. Cieszcie się muzyką i albumem! Bardzo się cieszymy, że tu jesteśmy.
Właśnie mi się przypomniało, że mieliśmy jeszcze jedno pytanie! Wiele fanów chce wiedzieć: czy zamierzacie wydać kiedyś Wasz remix Automatic?
Bill: No tak, gramy to na koncertach. Ludzie nas o to prosili. Powinniśmy go wydać.
To zdecydowanie pytanie numer jeden, które było najczęściej zadawane.
Bill: Myślę, że powinniśmy wydać album na żywo z koncertu, tak by ludzie mogli usłyszeć remix i wszystko inne, co gramy podczas trasy.
Dziękuję Wam bardzo za poświęcony czas!
Bill: Dziękujemy!
Bill: Jeśli jesteś uzależniony od muzyki, zajrzyj na Music Junkie Press.
Tłumaczenie: Soiree