Jeśli chodzi o piosenkę „Love who loves you back” i jej mocno seksualny teledysk, na pewno zdawaliście sobie sprawę z tego, że wielu będzie w szoku…
Tom:
To prawda, że ludzie są zszokowani bardziej niż powinni! (śmiech) Także przy teledysku „Girl Got A Gun” nieco oszaleli. Ale ja powiedziałem „Dlaczego, to mój ulubiony teledysk”! Nie sądziłem, że będą tyle rozprawiać o postaci Toko, gościa w niebieskim i że będzie to tak szokujące. Kocham ten teledysk! Tak samo z „Love who loves you back”, wpadliśmy na ten pomysł już dawno temu. Jest inspirowany niemieckim filmem „Pachnidło”. Jest tam scena, w której ludzie chcą zabić bohatera. Są tam setki ludzi, on rozpyla perfumy, a oni zaczynają go kochać. Przechodzimy z nienawiści do miłości. Uwielbiamy tę scenę! Chcieliśmy zrobić teledysk w tym duchu, zmienić go w orgię. Nie ma zapachu, ale mamy muzykę!
Bill: A jest skandalem, bo ludzie go nim uczynili! Nikt nie powinien robić takiego zamieszania. To po prostu miłość, takie jest przesłanie. Nie rozumiem dlaczego ludzie mówią: „Ulala, tam są chłopaki z chłopakami i dziewczyny z dziewczynami”. I dobrze, jesteśmy w 2014 roku!

Nie wiem czy jesteście tego świadomi, ale kwestia równości małżeństw wstrząsnęła Francją, sytuacja była dość napięta… Czy to was obraża?
Bill:
Oczywiście, zawsze jestem w szoku gdy słyszę takie rzeczy, cała ta homofobia…
Tom: Jesteśmy zszokowani, bo to za każdym razem jest ta sama historia…
Bill: Każdy ma prawo do kochania tego, kogo chce, trzeba skończyć z tematem płci, religii… W niektórych krajach to wciąż problem. W innych wszystko idzie dobrze, to piękne! Takiego pytania nawet nie powinno być…

Tworząc piosenkę taką jak „Love who loves you back” chcieliście pomóc swoim fanom w akceptacji ich seksualności, tożsamości?
Bill:
Tak. Chcemy dodać im pewności siebie. Ze mną było to samo. Nienawidzę tego, gdy inni mówią ci co masz robić, jak żyć, co myśleć czy co mówić. Wierzę w wolność. Każdy powinien móc robić co chce i kochać kogo chce. Tak byłoby w porządku.

Dokładnie, Bill, musiałeś się zmierzyć z krytyką dotyczącą twojego wyglądu. Trudno było z tym żyć?
Bill:
Kiedy byłem mały. (uśmiech) Chodziłem do szkoły z pomalowanymi paznokciami, makijażem… Zawsze miałem problemy.
Tom: Ja byłem starszym bratem, który bronił go na placu zabaw!
Bill: Zawsze byłem dziwiakiem. Z perspektywy czasu – tak, to była prowokacja, może chciałem wywołać taką reakcję. Ale nigdy nie rozumiałem, dlaczego to może komuś przeszkadzać. Chciałem pokazać wszystkim, że mnie to nie obchodzi, mówiłem im: „pie*rzcie się”. Nie obchodzi mnie jeśli skrytykujesz mój styl. To mnie nie dotknie.

Słyszeliście o Conchicie Wurst, która wygrała tegoroczną Eurowizję?
Georg:
Wurst! (śmiech) To po niemiecku kiełbasa!
Bill: Świetnie, że wygrała. Ma naprawdę dobry głos. To piękna wiadomość!

Zatańczy w „Crazy Horse”. Po raz pierwszy mężczyzna w centrum uwagi magazynu…
Bill:
To wspaniale, to dobry przykład dla ludzi, na tolerancję.
Tom: Po wygraniu Eurowizji więcej mówi się o jej wyglądzie niż muzyce, trzeba to przyznać. Ale to w porządku! To piękny symbol.

Wasza muzyka się zmieniła. Wy również. Media i ludzie dużo mówią o waszym wyglądzie. Spodziewaliście się tego?
Bill:
Tak! To dla mnie normalne, moda, wygląd, grafika, zdjęcia, to część pakietu jaki tworzysz. Ważne tylko, by muzyka zawsze była obecna.

Bill, chciałbyś rozpocząć karierę solową?
Georg: Tak myślę! (śmiech)
Tom: Ja rozpocznę.
Bill: Co? Ty, karierę solową?
Tom: Tak, ja i mój wielki penis. (wszyscy się śmieją) Tylko zastanawiam się nad pseudonimem. Może „Tom Długi Dong”! (śmiech)
Bill: Nigdy o tym nie myślałem. Jestem w zespole, nawet muzycznie. Nie ciągnie mnie do wydania solowego albumu. Kocham pracować z innymi ludźmi. Chcielibyśmy wkrótce podjąć współpracę z DJ-em… Nic nie jest zaplanowane. Ale chciałbym mieć linię odzieżową! Ale potrzebuję czasu, by zrobić coś dobrze. Nie chcę tam umieścić tylko swojego nazwiska, chcę tworzyć szkice i tak dalej… Pracowałem nad projektami kilka lat. W swoim czasie ujrzą światło dzienne.

źródło: chartsinfrance.net