Kliknij w zdjęcie, aby obejrzeć video.


Tłumaczenie:

Prowadząca: Na całym świecie mówi się o powrocie Tokio Hotel, tylko sami zainteresowani widzą to inaczej. W ich mniemaniu nigdy tak na prawdę nie odeszli, a wzięli tylko małą przerwę przed powrotem. Cztery lata żyli pomiędzy tym, co było, a tym, co jest obecnie. Ówcześni idole nastolatek zapuścili brody i mają na twarzach wypisane nadchodzące wiadomości. A w ich nowym teledysku chodzi o bezgraniczną miłość, szepty i pocałunki oraz pewną kontrowersyjną sytuację w windzie. Nie są już dziećmi. Kiedy zaczęli dorastać, każdy widział ich metamorfozę.
Moderator: Niemieccy pop-uciekinierzy wrócili. W piątek wieczorem mieli Tokio Hotel próbę do pierwszego występu na żywo po czterech latach przerwy. Przyglądają się temu miliony, co bardzo stresuje gwiazdy.
Bill: Ja jestem zawsze zdenerwowany. Zawsze. Jak jesteśmy w trasie i mamy powiedzmy 35 występów, to jestem zestresowany do ostatniego. Po występie jest już w porządku, ale przed nie jestem w stanie normalnie reagować, jestem totalnie skoncentrowany. Ale cieszę się, że nie muszę z tego powodu rezygnować z występu bo mam kilku kolegów, którzy zawsze przed występami wymiotują.
Moderator: Kiedyś było zawsze głośno gdy Tokio Hotel byli w trasie. Na całym świecie dziewczyny popadały w ekstazę. „Durch den Monsun” wypchnął chłopców w 2005 roku ku górze. W różnych zakątkach świata ludzie mieli jednak różne podejście co do odważnego, zbuntowanego zespołu.
Bill: Wracamy i cieszymy się, jesteśmy dumni i wdzięczni za szansę jaką dostaliśmy. Żaden z nas nawet nie liczył na taki sukces, szczególnie w tak wielu krajach, wszyscy byliśmy tym zaskoczeni. Myślę, że jest mało negatywów.
Moderator: Kiedyś całymi dniami fani koczowali przed halą koncertową na najlepsze miejsca.
Dziennikarz: Cześć! Jak Wam się podobało? (krzyki)
Dziennikarz: Dlaczego krzyczycie?
Dziewczyna I: Bo bill popatrzył mi w oczy, a Georg się do mnie uśmiechnął.
Dziennikarz: Jak długo?
Dziewczyna II: Długo.
Dziewczyna II: Bardzo długo.
Fanka: Jest beznadziejnie bo koncert się już skończył. Zdecydowanie za szybko. Ale i tak się opłacało. Muszę teraz wypocząć. W każdym razie wszystko poszło tak jak trzeba.
Moderator: Bill, Tom, Georg i Gustav należą do grona niemieckich gwiazd. 7 milionów sprzedanych płyt. W 68 krajach pokrytych platyną. Jako nastolatkowie stali się idolami młodzieży. Jednak nigdy nie byli typowymi gwiazdkami. Dziennikarz Tobias Rapp wyjaśnia sukces zespołu.
Tobias Rapp: Tokio Hotel jest totalnym wyjątkiem. To jest zespół, który nie tylko odnosi sukcesy, ale ma też w sobie to coś, co jest niezbędne do zrobienia kariery w showbiznesie. Są szaleni, nietypowo wyglądają i przez to się wyróżniają. Dlatego są tacy wyjątkowi, ponieważ są ucieleśnieniem potrzeba bycia innym, oryginalnym.
Moderator: Ich powrót jest sprytnie zaplanowany. Na początku wydanie nowego albumu, potem pierwsza konferencja prasowa dla dziennikarzy i fanów, którzy są dużo spokojniejsi niż przed kilkoma latami.
Bill: Dla nas to nie jest żaden powrót prawdę mówiąc, ponieważ mimo, iż nie wydawaliśmy przez jakiś czas żadnego albumu, to nie zniknęliśmy z życia publicznego.
Moderator: Nowy wygląd, nowe brzmienie. Głównym tematem rozmów jest wystąpienie Billa w nowym teledysku. Zespół Tokio Hotel dorósł. Także jeżeli chodzi o sprawy miłosne.
Bill: Uważam to za piękne, że miłości nie obowiązuje religia, podział na płeć. I każdy powinien kochać kogo chce bez robienia z tego tematu tabu. Dlatego właśnie w teledysku jest kilka zabawnych momentów, których nie powinno się odbierać zbyt poważnie.
Moderator: Nie tylko Tokio Hotel, ale również i fani nie są już nastolatkami. Dlatego żeby ich nie stracić zespół musi zmienić swój image.
Tobias Rapp: Większość fanów była zakochana w chłopcach przez całą swoją młodość i teraz – co jest ciężkie – chłopcy muszą to jakoś podtrzymać. A najlepszym na to sposobem jest emanowanie seksualnością.
Moderator: Po prasie znalazł się też czas dla fanów. Autografy były wczoraj. Dzisiaj fani robią sobie zdjęcia ze swoimi idolami. Przez tyle lat byli w rozsypce w związku z nieobecnością swoich idoli.
Fanka: Czułyśmy się w jakiś sposób opuszczone, bo jakby nie było dorastałyśmy przy nich i jak ich nie było, to czułyśmy jakby czegoś nam brakowało.
Fanka: Mam teraz 24 lata, jestem fanką od piętnastego roku życia i kiedy tylko pierwszy raz zobaczyłam ich w telewizji, od razu się zakochałam.
Fanka I: Jesteśmy spoza Niemiec i dlatego właśnie nauczyłyśmy się niemieckiego.
Fanka II: Ze względu na Tokio Hotel. Dlatego to jest dla nas tak ważny moment. Czekałyśmy na to od prawie 10 lat.
Moderator: Żaden inny zespół nie nastraja swoich fanów tak jak Tokio Hotel. Czasami jednak przekracza to pewne granice, bo rzadko kiedy się zdarza, żeby fanki innych zespołów zachowywały się równie ekstremalnie. Muzycy ze wschodnich Niemiec są albo bezgranicznie uwielbiani albo nienawidzeni. Niektórzy podążają głównie za bliźniakami nawet 24/7. I kiedy nie ma się z nimi osobistego kontaktu, zawsze zostają różnego rodzaju pamiątki.
Dziewczyna I: Tutaj mamy kosz z domu bliźniaków, barierkę drogową.
Dziewczyna II: Leżała przed ich domem i musiałyśmy ją koniecznie stamtąd wziąć!
Dziewczyna I: Kiedy się to ma, to czuje się, że ma się coś od nich, coś osobistego. Coś, czego nie ma nikt inny. Ten kosz na przykład odnowiłyśmy i dlatego takiego nie ma nikt.
Tom: Krzyki fanek nigdy nie były problemem. Tu raczej chodziło o ten cały miks pokręconych ludzi, którzy byli antyfanami i strasznie obciążali nie tylko nas, ale również nasze otoczenie, z presją jaką wywoływała na nas prasa. Doszliśmy do takiego punktu w życiu, kiedy każdy nasz krok był fotografowany, każda gazeta nieustannie o nas pisała. Tu nie chodziło już tylko o muzykę i dlatego właśnie postanowiliśmy wyjechać.
Moderator: „Run, run, run” – właśnie to Tom i Bill zrobili pod koniec 2010 roku. W wieku 21 lat przeprowadzili się do Los Angeles, żeby zyskać trochę anonimowości. Mieli już dosyć życia pod czujnym okiem reflektorów. Gustav i Georg zostali jednak w ojczyźnie. Jednak chętnie przyjeżdżają świętować do L.A.
Georg: To jest dla Gustava, a to dla mnie i reszty.
Gustav: Co?
Georg: Nieważne…
Moderator: Od wielkiej sławy do normalności. Żyją teraz bez asystentów i cieszą się nową wolnością.
Bill: Po raz pierwszy zaczęliśmy robić całkiem normalne rzeczy. Bez wyjeżdżania w trasy i innych tego typu spraw. Wychodzisz do normalnych ludzi bez żadnego promowania się. Nigdy tego tu nie robiliśmy, nie mówiliśmy ludziom, kim tak naprawdę jesteśmy. Pierwszy raz naprawdę stopiliśmy się z tłumem.
Moderator: Trwało to 4 lata. Teraz czas na promocję nowej płyty. Wczoraj odbyła się sesja dla kobiecego magazynu „Jolie”.
Tom: I jak, wszyscy gotowi?
Fotograf: Tak. Piękna rasa psa.
Tom: Dziękuję. Też tak sądzę.
Bill: To jest Pumba. Jest bardzo przyjazny.
Fotograf: Wszystko Wam odpowiada czy może chcielibyście włączyć jakąś inną muzykę?
Tom: Prywatnie słuchamy tylko Tokio Hotel.
Moderator: Najpierw wygląd robi z gwiazdy mega gwiazdę. Alien, manga, nadprzyrodzona istota – lider zespołu dostał wiele przydomków. Zawsze był w centrum uwagi i mu się to podobało.
Bill: Tęskniłem za byciem na scenie, za występowaniem. Było też oczywiście dobrze mieć tę przerwę, żeby mieć się za czym stęsknić.
Moderator: Na zewnątrz czekają już fani. Jest tak, jakby zespół nigdy nie wyjechał. Także dzisiaj wszyscy muszą być bardzo cierpliwi.
Fanka Jesteśmy z Monachium. Przyjechałyśmy w nocy i spałyśmy przed halą w samochodzie. Poznałyśmy już tu kilka osób i zastanawiamy się, jak ich przywitać, bo za chwilkę tu będą.
Fanka: Jesteśmy fankami od 9 lat, ale nie udało nam się jeszcze zdobyć autografów ani zdjęć, więc musimy je w końcu mieć.
Moderator: Później ich marzenie się spełni. Godzinę przed występem na żywo pojawia się to uczucie podekscytowania, ale również i strachu.
Bill: Kiedy widzisz tych wszystkich ludzi, którzy się tak strasznie cieszą albo płaczą, bądź próbują nie płakać, to jestem poruszony za każdym razem, kiedy widzę te wszystkie ich emocje. Niektórzy czekali nawet 9 lat, żeby nas zobaczyć, niektórych będziemy widzieć po raz pierwszy i to jest urocze. Ale z drugiej strony to jest dla nas też stresujące.
Prowadzący: A z nami jest zespół Tokio Hotel.
Moderator: Po występie będą krótko świętować, bo maszyna Tokio Hotel znowu się rozkręca.
Bill: Lecimy…
Tom: Lecimy z powrotem do L.A, znów robimy sobie przerwę.
Bill: Nie… Jutro mamy znowu dzień zapełniony wywiadami z prasą, występami na żywo, mamy mały koncert do zagrania w Magdeburgu, w naszym mieście rodzinnym.
Tom i Bill: Potem dochodzi jeszcze Berlin.
Bill: I Francja, gdzie wystąpimy dwa razy. Następnie Włochy… Także wszystko się rozkręca.
Moderator: Przerwę może sobie zatem teraz tylko zrobić ich pies Pumba.

Tłumaczenie: diamentic