Bill: Hej Young Hollywood, jesteśmy Tokio Hotel, a to nasza piosenka „Love Who Loves You Back”.

Prowadzący przedstawia zespół i przyznaje, że chłopcy są zabawni i ma nadzieję, że będą się dobrze u niego bawić tak, jak za ostatnim razem kilka lat temu. Od tamtej pory jednak wiele się zmieniło. Bill żartuje, że trochę przytyli i się postarzeli. Prowadzący dodaje, iż dobre jest to, że ich muzyczna kariera nadal trwa. Bill opowiada, że wzięli sobie trochę wolnego i przez jakiś czas nie robili kompletnie nic, bo to także ważne i tego potrzebowali.
Następnie temat schodzi na piosenkę LWLYB. Prowadzący mówi, że on też wyznaje tę zasadę, o której śpiewa Bill. Ten zaś popiera go. Tom jednak przyznaje, że u niego jest odwrotnie i to jego zawsze wszyscy kochają. Prowadzący żartuje, że on sam też by odwzajemnił uczucia Toma.
Wreszcie mowa o nowym albumie, który bardzo podoba się prowadzącemu. Bill przyznaje, że sami też pracowali nad jej oprawą graficzną i dopracowywali szczegóły, mimo że ludzie już tego nie robią, bo mało kto kupuje płyty w wersji fizycznej. Oni jednak uwielbiają to robić, bo dla nich to wielka satysfakcja czekać na premierę jakiejś płyty, a potem kupić ją, oglądać booklet i czytać teksty. Opowiada, że wydali także winyle płyty Kings Of Suburbia. Pada pytanie o to, jak długo pracowali nad tą płytą. Tom odpowiada, że ostatni album wydali w 2009 roku, a potem zrobili sobie przerwę i dopiero po roku powoli zaczęli prace nad nowym materiałem. Dodaje, że Kings Of Suburbia to zbiór najlepszych piosenek powstałych w ostatnich czterech latach, z czego niektóre są stare, a niektóre dopiero co stworzone. Prowadzący pyta o to, jaka zmiana nastąpiła w ich muzyce. Bill odpowiada, że w ciągu pięciu lat każdy się zmienia i zmieniali się także w trakcie tworzenia albumu. Płyta jest o wiele bardziej elektroniczna niż poprzednie. „Chcemy robić to, co obecnie nam się podoba.” Dodaje też, że wielu artystów wrzuca na płytę to, w czym są dobrzy, bo wiedzą, że odniosą w ten sposób sukces, a w ich przypadku chodzi o zmiany, bo lubią je wprowadzać i zachować świeżość. Przyznaje też, że dużo ryzykowali wydając ten album.
Bill opowiada, że wybrali LWLYB na pierwszy singiel, bo już w studiu podczas tworzenia wszyscy się poruszali w rytm muzyki. Kawałek nadal im się nudzi, mimo że po nagrywaniu albumu i całym procesie produkcji mieli już go na chwilę dość. Tom potwierdza, że to jedyna piosenka na albumie, która się nie nudzi. Bill dodaje: „Po prostu kochamy tę piosenkę i ten przekaz, że miłość nie zależy od wieku, religii, płci”. Opowiada o teledysku, w którym nakręcili scenę wielkiej orgii i przy czym świetnie się bawili. Dodaje, że na nowy album wpływ miało ich nocne życie, bo w ostatnim czasie sporo imprezowali. Mają swoje domowe studio, a także studio w domu swoich przyjaciół i urządzali tam „imprezy po imprezach” i nagrywali będąc totalnie pijani. Tom żartuje, że to właśnie dlatego użyli dużo autotune’a – efektu nakładanego na wokal.
Następnie chłopcy opowiadają o tym, że nową trasę koncertową zaczynają od Europy, ale niebawem pojawią się nowe terminy, bo chcą być w trasie przez cały rok i odwiedzić cały świat, latem także Stany Zjednoczone.
Prowadzący pyta o to, co robią teraz w wolnym czasie. Bill odpowiada, że spędzają trochę czasu w domu i lubią to, ale chcą zachować balans pomiędzy życiem prywatnym a karierą, bo mają swoje psy, Gustav jest żonaty. Prowadzący żartuje, że to dlatego perkusista siedzi cicho, bo jest wkurzony. Bill dodaje, że mimo to uwielbiają bycie w trasie i występowanie na scenie. Chcieliby wystąpić także w Australii, bo jeszcze tam nie byli. Prowadzący pyta o to, jakich trzech rzeczy potrzebują na trasie. Bill odpowiada, że psa, który zawsze z nim jest. Gustav: „Alkohol, alkohol, alkohol”. Georg: „Dla mnie to Bill, Tom i Gustav”. Tom dodaje, że będą mieć ze sobą przenośne studio, bo chcą tworzyć i produkować nowy materiał także podczas trasy.