Wywiad został nagrany 13.01.2015 w Hollywood.

Prowadzący: Cześć, tu Heez de Paula. Dzisiaj mamy bardzo specjalnego gościa – są z nami Tokio Hotel. Jak się macie?
Bill: Bardzo dobrze, cześć!
Prowadzący: Jaki jest wasz typowy fan i jak wasza muzyka wpływa na jego życie?
Bill: Nasz typowy fan… Nie wiem. Kiedyś głównie dziewczyny były naszymi fankami, ale uważam, że to się zmienia. To, co zawsze doceniam, to to, że ludzie mówią, że ich inspirujemy. Wielu fanów uwalnia swoją kreatywność, wielu nasza muzyka pomaga poradzić sobie na różnych płaszczyznach życia. Dostajemy miłe wiadomości z podziękowaniami, że na przykład ktoś był załamany, nie radził sobie, a nasza muzyka sprawiła, że ta osoba się wybiła, że pomogliśmy. Ludzie zaczynają coś robić bo ich zainspirowaliśmy. To coś, co chcemy robić – inspirować i sprawiać, żeby ludzie cieszyli się z tego, co robią.
Tom: Zazwyczaj nasi fani mają najlepszy gust muzyczny! Dlatego kochają Tokio Hotel.
Prowadzący: Jako dla Niemców – jaka jest największa różnica pomiędzy pisaniem po angielsku a pisaniem po niemiecku? Czy to nie sprawia, że jesteście sfrustrowani, bo nagrywacie dwie wersje piosenki?
Tom: Robiliśmy tak kiedyś. Przy tej płycie się na to nie zdecydowaliśmy, bo jest przy tym za dużo pracy. W pewnym momencie to staje się swojego rodzaju pracą biurową, co nas irytowało, bo musieliśmy wszystko tłumaczyć, a zawsze jest tak, że jedna wersja jest lepsza i tłumaczenie jej nie jest zbyt kreatywne. Teraz zdecydowaliśmy się nagrać piosenki w języku, w którym je napisaliśmy. Napisaliśmy wszystko na ten album po angielsku, więc zostawiliśmy to po angielsku. Jeśli kiedyś napiszemy coś po niemiecku – zachowamy to po niemiecku i nie będziemy już tego tłumaczyć.
Prowadzący: Myśleliście nad albumem, na którym znalazłyby się piosenki zarówno po angielsku jak i po niemiecku?
Bill: Zastanawialiśmy się nad tym. Chcemy pozostać naturalni, więc ilekroć napiszemy coś po niemiecku – to zostaje niemieckie. Jeśli nie to nie. A przy tej płycie tak się nie stało, bo zacząłem myśleć i pisać w języku angielskim i dlatego to wszystko wygląda tak, jak wygląda.
Prowadzący: Bill, czy zawsze lubiłeś uzewnętrzniać swoją kobiecą stronę?
Bill: Dla mnie moda jest zabawą i czymś, czym się jaram. Uważam, że teraz już nie ma granic, przynajmniej dla mnie, więc nie postrzegam ubrań płciowo, że to może założyć tylko dziewczyna, to tylko chłopak. Myślę, że można wszystko mieszać i ja uwielbiam to robić! Myślę, że ludzie powinni po prostu bawić się modą. Jeśli mam ochotę założyć szalone wysokie buty na scenę, to nigdy tego nie kategoryzuję, że to może ubrać tylko kobieta, a ja nie. Wiem, że ludzie lubią szufladkować, ale ja nienawidzę. Nigdy tego nie robiłem. Myślę, że to część mojego wizerunku – zabawa wszystkim i miksowanie.
Prowadzący: Wiele uwagi jest wam poświęcane, wielu ludzi chce być częścią Tokio Hotel. Nie w tym sensie, że chcą być w zespole, ale, że chcą was dotknąć, porozmawiać, być związani z waszym życiem. Jakie są tego plusy i minusy?
Tom: Plusem jest oczywiście ta część o dotykaniu! Nie, a serio, to będziemy w trasie przez cały rok, a to, że ludzie chcą nas zobaczyć jest świetne. To jest coś, co najbardziej nas cieszy – bycie w trasie, dawanie dobrego show. Zawsze dbamy o produkcję, chcemy zrobić prawdziwe show, nie tylko zagrać koncert.
Bill: To sprawia, że jesteś zmotywowany. Nasi fani czekali bardzo długo, są nadzwyczajni. Zwykle, gdy nie wydasz płyty przez długi czas, ludzie odchodzą, bo się wkurzają. W przemyśle muzycznym wszystko dzieje się szybko i pojawiają się nowi artyści. Musisz wydawać płytę co roku, a my tego nie zrobiliśmy, co było ryzykiem, ale nasi fani wciąż nas wspierali i po prostu byli, co jest wspaniałe. Minusem jest to, że nie masz życia prywatnego, co czasami jest ciężkie. Musisz wyznaczyć sobie jakieś granice, linię, której nie możesz przekraczać.
Prowadzący: Macie ludzi, którzy w tym braku prywatnego życia pomagają wam w tym, aby woda sodowa wam nie uderzyła do głowy?
Bill: Zdecydowanie. Wszyscy jesteśmy bardzo rodzinni i związani z naszymi rodzicami. W święta spędziliśmy z nimi czas i myślę, że to naprawdę pomaga. Także to, że mamy siebie. Jesteśmy przyjaciółmi i zespołem od 14 lat, dorastaliśmy razem, jesteśmy jak bracia. Tom, oczywiście, jest moim prawdziwym bratem. Posiadanie członka rodziny w zespole i to, że możemy robić wszystko razem jest świetne.
Prowadzący: Mówiąc o albumie, wspomnieliście wcześniej, że zmieniliście dźwięk, że jest bardziej elektronicznie. Czy to dlatego, że słuchacie w większości tego, co wychodzi teraz, co widocznie idzie bardziej w elektronikę, czy może chcieliście wpasować się w obecny trend?
Tom: Zdecydowanie bardziej chodziło o inspirację, bo dużo imprezowaliśmy przez 4 lata przerwy. Byliśmy na imprezach, festiwalach, np na Coachelli i oszaleliśmy. Zaczerpnęliśmy nową inspirację i wszystko wyszło naturalnie. Usiadłem w studio, zagrałem kilka rzeczy na keyboardzie i zacząłem zagłębiać się w produkcję muzyczną i złapałem zajawkę. Tak po prostu wyszło. Nigdy nie wiesz, jak będzie wyglądał kolejny album. My chcemy tworzyć albumy, które kochamy i które sami wsadzilibyśmy we własne odtwarzacze podczas podróży samochodem. Ja teraz słucham tylko Tokio Hotel!
Prowadzący: Jaka jest najbardziej ekscytująca część waszego życia?
Bill: Podróżowanie po świecie, granie koncertów i dzielenie się muzyką. To jest najlepsze, bo wielu utalentowanych ludzi, którzy nigdy nie dostaną takiej szansy. Odkąd skończyliśmy szkołę, a zrobiliśmy to wcześnie, możemy podróżować z zespołem i cieszyć się sukcesem. Kiedy stworzyliśmy ten zespół, nigdy nie myśleliśmy, że będziemy w LA dawać ten wywiad. To była cudowna przygoda.
Prowadzący: Brzmi pięknie. Następne pytanie jest o nasz program o problemach i sukach. Jest to 99 problemów w jednym z…. Chcę, żebyście uzupełnili tę lukę.
Bill: Suką.
Gustav: Dupkiem.
Tom: Pi*dą. Z liżącym c*pę.
Prowadzący: To było Tokio Hotel, było mi bardzo miło, dziękuję i dobranoc!
Bill: Bardzo dziękujemy!

W razie problemów z odtworzeniem wywiadu, kliknij TUTAJ.