DSDS to klasyka!

W ekskluzywnym wywiadzie dla TV Digital nowi jurorzy DSDS, Bill i Tom Kaulitz, wyjaśniają dlaczego ich show ma przed sobą świetlaną przyszłość!

Nowi kandydaci, nowi prowadzący – i prawdziwe supergwiazdy w jury. Żadnych pytań: dziesiąty sezon „DSDS” (od piątego stycznia o 20:15 w RTL) wskoczy z wielką mocą w statystyki oglądalności. Dokładnie 32 078 kandydatów walczy o kontrakt płytowy z Universalem i nagrodę w wysokości 500 000 Euro. Teraz zaczynamy siedmioma rundami castingów, następnie recall w Bad Driburg oraz Curacao, później odcinki na żywo. Dlaczego bliźniacy Bill i Tom Kaulitz stawiają na sukces DSDS, zdradzą w ekskluzywnym wywiadzie dla TV Digital.

Dlaczego wspieracie DSDS w jubileuszowym sezonie?
Bill: Ponieważ DSDS jest odnoszącym najwięcej sukcesów niemieckim show i oferującym prawdziwy start w przemysł muzyczny. To po prostu klasyk!
Tom: Inne show próbują wnieść powiew świeżości nowymi pomysłami. Jednak DSDS jest najbogatszym w sukcesy projektem, szczególnie dotyczy to późniejszych sukcesów artystów. W żadnym innym show nie jest to na taką skalę. Gdzie indziej do wygrania jest 500 000 Euro i gwarancja hitu numer jeden?

Jak przebiega współpraca z Dieterem Bohlenem?
Bill: Bardzo dobrze! Tym razem jury DSDS składa się z czterech aktywnych muzyków. Będziemy naprawdę dobrze doradzać kandydatom.

Co jest waszym ulubionym hitem Modern Talking?
Tom: Nie mam takiego. I szczerze powiedziawszy, nie znam zbyt wielu.
Bill: „Cheri, Cheri Lady” było jednym z nich. Ale to naprawdę nie był nasz czas.

Jaka piosenka najlepiej odzwierciedla wasze podejście do życia?
Tom: Oczywiście „It’s my life”! (obaj się śmieją)
Bill: Nie, żadna piosenka innego artysty w pełni tego nie oddaje. Nasze własne piosenki opisują to najlepiej.

W Niemczech powstało wrażenie, że w ciągu ostatnich dwóch lat „ukrywaliście się” w Los Angeles. Jak było naprawdę?
Bill: Byliśmy w LA aby tam pracować nad naszym nowym albumem i dlatego, że mamy tam dobrą bazę. Inaczej mówiąc: studia, producentów i ludzi, z którymi od dawna dobrze nam się współpracuje.
Tom: Większość ludzi myśląc o LA widzi czar i Hollywood. Żadne nie było kluczowe dla naszej decyzji o pracy tam. Warunki pracy były po prostu doskonałe. Ale teoretycznie równie dobrze mogło to być Chicago albo San Francisco. Kto z powodu mojej pracy w LA łączy mnie z gwiazdami i gwiazdeczkami, nadinterpretuje naszą przeprowadzkę.

Gdzie będziecie mieszkać w przyszłości?
Bill:
Szybko nudzą nam się miejsca. Oprócz tego chętnie dużo podróżujemy. W LA czujemy się dobrze, możemy jednak wyobrazić sobie mieszkanie gdzie indziej. Możliwe, że w już w przyszłym roku będziemy pracować w innym kraju.
Tom: Przykładowo ja wyobrażam sobie dobrze Indie! To moje duże marzenie, na chwilę tam wyemigrować. To kraj, w którym jeszcze nigdy wcześniej nie byliśmy. Nasza ochota na Indie została w rzeczywistości rozbudzona przez to, że słyszeliśmy o tym miejscu dużo pozytywnych rzeczy. W każdym razie już niedługo wybiorę się na motocyklową trasę po Indiach.

Czy uważacie, że talent show mają dalej jakąś przyszłość?
Bill:
Obecnie coraz więcej artystów decyduje się na bycie jurorami w takich programach, jak na przykład Britney Spears, wokalista Aerosmith Steven Tyler czy Mariah Carey. Tak więc obecnie zaczyna się nowa era tych show.
Tom: Stare, ale jare. Również ja jestem przekonany, że talent show obecnie odnajdują się na nowo. W dzisiejszych czasach kariera jak z bajki nie jest już aż tak łatwa, ponieważ pozostaje coraz mniej poszukiwaczy talentów, którzy oferują nieznanym zespołom kontrakty. Z nami było inaczej, mieliśmy niewiarygodne szczęście. Wyjściem z tej sytuacji są talent show. Gdzie indziej masz gwarantowany hit numer jeden, a niekiedy osiągnięcie światowej popularności? Amerykanie wiedzą to od dawna!

Rzekomo jesteście fanami Angeli Merkel. Dlaczego?
Bill:
Polityka kanclerz jest zrozumiała. Według mnie Merkel wzbudza sympatię. Pośredniczy z syndromem matki, przynajmniej trochę. Przy niej czuję, że jestem w dobrych rękach.

Na podstawie znanych Wam wybitnych artystów, kogo wybralibyście jako wzór?
Bill:
Jak zawsze Aerosmith. Zespół, który zaczął [karierę] niewiarygodnie wcześnie i do dzisiaj staje na scenie – legenda, która ukształtowała własne pokolenie i brzmienie.

Kiedy wreszcie ukaże się Wasz nowy album?
Tom:
Nie w tym roku.
Bill: Póki co nie mamy żadnej dokładnej daty. Wydamy go, kiedy będziemy czuć, że wszystko jest perfekcyjne. Jakkolwiek, prawdopodobnie ktoś musi wyrwać nam całość z rąk i powiedzieć „Okej, to wystarczy”. Ale jak na ten moment dalej piszemy i produkujemy.

Pytanie na koniec: jak szczęśliwi jesteście teraz ze swojego obecnego życia?
Bill:
Absolutnie szczęśliwi. Wypełniamy nasze życie zamiłowaniem do muzyki. To ważne, aby żyć teraźniejszością, bez bycia poganianym przez coraz to nowe cele. Kiedy patrzę wstecz na to, czego dokonałem, mogę to podsumować tylko w taki sposób: jestem totalnie zadowolony ze wszystkiego.
Tom: Duże szczęście nie zależy od tego, co w jaki sposób nam wychodzi, lecz od własnego nastawienia.

tłumaczenie: EmeraldEye & Soiree