Dziennikarz zapytał zespół, jak podoba im się miasto. Bill opowiedział, że nic nie widzieli, bo w nocy przybyli do hotelu i nie mieli na nic czasu. Następnie spytał, czy chłopaki znają jakieś rosyjskie piosenki. Tom automatycznie zaczął śpiewać „Kalinka-Kalinka”. Następne pytanie dotyczy tego, czy zespół ma swoich stylistów czy ich wygląd jest ich własnym pomysłem. Bill odpowiedział, że to ich wybór, bo w zespole zależy im na tym, aby byli wolni na każej płaszczyźnie. Nienawidzą, gdy ktoś mówi im, co mają robić. Mężczyzna spytał, czy fani przygotowują jakieś układy i flash-moby na koncerty. Bill odrzekł, że nie, dużo tańczą, ale po prostu dobrze się bawią, bo zespołowi zależało na tym, żeby koncert był w klimacie klubu nocnego. Ulubione piosenki z Kings of Suburbia? Tom mówi, że nie da się wybrać, bo pracowali nad płytą przez długi czas i to jak pytanie matki, które z dzieci jest jej ulubionym. Dodaje, że ich mama nie miała tego problemu, bo to Tom był zawsze ulubieńcem. Tłumaczy, że łatwiej powiedzieć, którą piosenkę najbardziej lubią grać na żywo i dla niego byłoby to „Masquerade”, a także „The Heart Get No Sleep” i „Great Day”. Następnie dziennikarz pyta, czy skoro to nie pierwszy raz, kiedy odwiedzają Rosję, to widzą jakieś różnice w tych wizytach. Bill odpowiada, że tym razem mają czas, żeby naprawdę zobaczyć kraj i poznali miejsca, o których nawet nie wiedzieli, że istnieją. Szczególnie podobał im się Irkuck. Kobieta zadaje pytanie o ulubione rosyjskie jedzenie. Tom opowiada, że dwa dni wcześniej jedli w typowej rosyjskiej restauracji z tradycyjnymi potrawami. Było tam dużo potraw z ziemniaków i ryb, a oni nie jedzą mięsa.
Następnie dziennikarz chce wiedzieć, co chłopaki robią rano, żeby się rozbudzić (dosłownie – odświeżyć [umysł]). Chłopcy śmieją się, że biorą prysznic, a potem robią im makijaż i włosy, potem jedzą śniadanie i powoli się rozbudzają.
Na jaką planetę chcieliby polecieć, gdyby mogli wyruszyć w kosmos? Tom powiedział, że znają tylko parę planet w całym wszechświecie, ale ze względu na nazwę wybrałby Wenus. Bill wtrącił, że on poleciałby na Marsa, bo nie jest to tak daleko od Ziemi. Mimo że nie ma tam wody, to chciałby tam przez trochę żyć.
W jakim kraju i mieście fani są najgłośniejsi? Bill odpowiedział, że fani w Ameryce Łacińskiej są szaleni, w Meksyku. Tom dodał, że w Rostowie nad Donem fani bardzo angażowali się w zabawę, mimo że nie byli najgłośniejsi.
Na koniec zespół wypowiada nazwę programu radia, która po polsku oznacza „Trzy-cztery”.