Już wcześniej publikowaliśmy skan pewnej japońskiej gazety, dziś mam dla Was tłumaczenie. Tak dla przypomnienia:

„Chciałem spróbować z Tomem czegoś nowego w muzyce”

Wszyscy bardzo czekali na wasz przylot tutaj!
Wszyscy: Tak, więc jesteśmy.
Bill: wycieczka do Japonii była naszym marzeniem już od długiego czasu. Jesteśmy bardzo dumni, że przyjechaliśmy tutaj i totalnie podekscytowani. Bardzo dobrze jest się tutaj zjawić.

Sądzę, że macie takie same odpowiedzi, gdy pytają Was o to reporterzy z południowej ameryki. (śmiech)
Bill: Yeah! Zawsze mówiliśmy ludziom, ze pewnego dnia będziemy mogli wyjeżdżać do Japonii wiele razy. To jest oczywiste, skoro nazywamy się Tokio Hotel, więc przyjechaliśmy do Japonii tak szybko jak to tylko było możliwe.
Tom: Ale przed tym jak ten dzień nadszedł, to było poza naszą wyobraźnią, gdyż Tokio jest tak daleko.
Georg: Gdy nadawaliśmy nazwę swojemu zespołowi, chcieliśmy stworzyć coś spektakularnego. To znaczy, ze powinno to być miejsce, które nigdy nie zostanie przez nas zobaczone, ani osiągnięte nawet w marzeniach. Na końcu zdecydowaliśmy się na Tokio Hotel. Okazała się, że jednak w tym Tokio się znaleźliśmy. (śmiech)

Teraz wszyscy fani chcą dowiedzieć się czegoś więcej o was w tym ograniczonym czasie. Po pierwsze, tom, powiedziałeś, że tworzenie albumu jest bardzo czasochłonnym zajęciem, kiedy podejmowaliście się wywiadu z nami ostatnim razem. Tak, więc następny album w2011 nie będzie łatwy do stworzenia. Nadal tak sądzisz?
Tom: Jasne.

Dlaczego tak jest?
Tom: Aktualnie musimy stworzyć nowe kawałki w studiu nagraniowym, ale zdecydowaliśmy się przyjechać do Japonii, to nie było naszym planem. Następnym razem, mam nadzieję będziemy lepiej przygotowani.

Poważnie? Możemy ci wierzyć, czy nie? (śmiech)
Tom: Oczywiście! Ale w 2011 mamy inne plany. Po tym wszystkim, będziemy mogli wreszcie wrócić do studia i kontynuować pisanie piosenek. Więc właściwie nie wiemy, kiedy wyjdzie nasz nowy album, na razie. To nie tak, ze nie lubimy podróżować, ale wygląda to tak, że nie mamy dość czasu, żeby komponować w 2011.
Bill: Też, dlatego, że chcemy stworzyć nasz album w jak najlepszej jakości. My naprawdę chcemy pokazać wszystkim, co najlepszego stworzyliśmy w obecnym czasie, więc koniecznie jest zostanie w studio bardzo długi czas. Kiedy komponujemy, musimy podyskutować, który sposób jest lepszy, który kawałek jest ciekawszy i tak dalej.
Tom: Yeah, będziemy w trasie w tym roku. Wrócimy do studia i będziemy myśleć o tym, co dalej, zgromadzimy nasze myśli i zbierzemy wszystkie nasze inspiracje. To wszystko jest strasznie CZASOCHŁONNE.
Bill: Więc powtórzę, nie wiemy, kiedy wyjdzie nasz nowy album. Może w przyszłym roku, może jeszcze później. Ale natychmiast was o tym poinformujemy! (śmiech)

Ile zazwyczaj czasu spędzacie nagrywając nowe kawałki?
Tom: To zależy. Od tego ile piosenek nagrywamy. To nie problem, ale musimy przy tym myśleć. Czasem myślimy, ze jest okej po nagraniu osiemnastu piosenek, a czasem nie jesteśmy usatysfakcjonowani i dodajemy coś jeszcze nawet, jeśli musielibyśmy nagrywać 50 singli. Jeśli podamy Ci ostateczny termin to będzie tylko przypuszczenie…

Och, rozumiem. Byłem w Niemczech i w Paryżu. I wiem, że jesteście bardzo popularni w Europie. Zdecydowanie bardziej niż tutaj.
Wszyscy: Tak, jest tak samo jak w Paryżu!

Pierwszy raz, kiedy prowadziłem wywiad z tomem i billem przez telefon, oboje byliście bardzo przyjacielscy i łatwo się z Wami rozmawiało. Byłem zszokowany. Więc nieważne jak bardzo jesteście popularni, jesteście wciąż naturalni. To jest wasza zasada?
Bill: Tak, to bardzo dla nas ważne. Nasz zespół powstał naturalnie i jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Jesteśmy razem od 10 lat. Przez ten okres czasu wykonywaliśmy tylko 5 przesłuchań. Właściwie my nigdy nie myśleliśmy o sukcesie grając w małym klubie. A teraz nasze marzenia się spełniają i jesteśmy strasznie dumni!
Tom: Znamy dwie strony pracy w tym biznesie, ponieważ znamy nie tylko sukces, ale także granie przed pięcioma osobami. W tym małym klubie nikt nas nie słuchał, nikt nie przeprowadzał wywiadu. Wiemy jak trudno znaleźć się na czołowych miejscach na listach. I trudno jest występować przed 500,000 ludzi pod wieżą Eiffla. Mamy za sobą doświadczenia sukcesu i porażki, dziś jesteśmy dobrzy. Może jesteśmy błogosławieni.

Ponieważ jesteście Chrześcijanami?
Bill: to może być jeden z powodów. (ja tylko tłumaczę, więc nie pytajcie mnie czy nasi chłopcy nagle zmienili wyznanie, naprawdę nie wiem- przyp. tłumacza)

Zmieniając temat. Przed przyjazdem tutaj, co myśleliście o Tokio? Jest tak jak sobie wyobraziliście?
Bill: Nie mogłem sobie tego wyobrazić, tu jest tylu fanów, którzy na nas czekali.
Wszyscy: Yeah, yeah!
Bill: Myślałem, że nikogo tu nie zainteresujemy, nikt nas nie będzie znał. Ale po tym jak wyszliśmy z samolotu, wielu fanów czekało i wysyłało nam prezenty. Byłem bardzo szczęśliwy. Wszyscy przywitali nas przyjaźnie i gorliwie.

Korzystaliście już ze sceny, prawda?
Tom: W innych państwach było tak samo, ale to pierwszy raz w Japonii. Więc myślałem, że może być tak, ze nikt nas nie będzie znał za dobrze i będziemy się musieli się najpierw przedstawić. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, gdy zorientowałem się ilu mamy tutaj fanów.

Fani w Europie muszą być bardziej „wasi” niż ci japońscy, ale każdy tutaj jest wami zafascynowany. Och, swoją drogą, Bill i Tom, powiedzieliście, że oboje jesteście perfekcjonistami. Macie przez to czasem problemy, prawda? (śmiech) Kiedy zaczęliście zmierzać ku ideałowi?
Bill: Sądzę, że to zaczęło się dawno temu.
Tom: Coś we mnie zaczęło mnie kontrolować już dawno temu, tak sądzę.
Bill: Mówię do siebie: „relaks, zrelaksuj swoje barki”. Ale ja nie mogę. Nieważne co robię, chce być idealny, Chce wszystko robić idealnie. Gdyby coś nie było idealne, kompletnie by mi to „powiewało”. To jest jak jakaś przypadłość. Wiem, ze czasem wpadam w kłopoty, ale to dlatego, ze tylko o tym myślę. Myślę, ze inni nie mogą być szczęśliwi. (śmiech)

Widzisz? Gustav i Georg się nabijają. (wskazuje na chłopaków)
Bill: Tak, Tom i ja jesteśmy identyczni pod tym względem. Więc kiedy jesteśmy razem, to jest problemem dla innych. Nigdy nie wiem, o co chodzi. W każdym razie byłem taki już wieki temu.

Odziedziczyliście to po rodzicach?
Bill: Może. Jesteśmy blisko z nasza mamą i nigdy nie mamy do niej żadnych zastrzeżeń. Mieliśmy spokojne dzieciństwo. Zawsze o nas dbała. Wszystko podporządkowywała naszym „lubię i nie lubię”, więc byliśmy blisko i ona wspierała nas zawsze. Nigdy nie wywierała na nas żadnej presji w kwestiach nauki, Ufała nam i mówiła: „Robicie wszystko według swoich własnych pomysłów, wierzę w was”. Nasz związek jest bardzo dobry, więc ciężko powiedzieć czy to genetyczne.

Słyszałem, ze nie wynajmujesz stylistów, ponieważ jesteś perfekcjonistą. To prawda?
Tom&Bill: Tak!
Bill: Nie mogę im ufać. Styliście mogą chcieć żebyśmy nosili stroje, których nie lubimy. Źle się wtedy czuję. Preferuje samodzielne kupowanie i wybieranie strojów dla siebie.
Tom: Ja nie ufam innym, zdecydowanie. Chce kontrolować wszystko: PV, CD, wszystkie efekty, scenę, występy i oczywiście muzykę. Nie mogę być postrzegany jak frajer. Ale z tego wszystkiego, każdy ma swoje myśli i uważamy, ze możemy zrobić wszystko lepiej niż inni.
Wszyscy: (śmiech)
Tom: Myślę, że będziemy powodem kłopotów dla innych. Na świecie, chcemy trzymać wszystko samodzielnie. Chce być włączony w płytę i jej teksty, jak „Darkside of sun”.

A co robicie rzeczywiście? Chodzicie na zakupy?
Bill: To trudne. W szczególności w Europie to nie jest ok. Ale jest kilka sklepów, z którymi jesteśmy zaprzyjaźnieni. I są przypadki, gdy są one otwarte specjalnie dla nas. W tym czasie tam idziemy i go wykorzystujemy. W międzyczasie kupujemy tez rzeczy online.

Internetowe zakupy? Kupiłeś wszystkie te akcesoria, które masz dziś na sobie online?
Bill: Jasne! Jest pełno stron, gdzie możesz kupić sobie tego typu rzeczy. Czasem w innych państwach, my możemy wyjść na zakupy w czapkach i okularach przeciwsłonecznych bez strachu. I czasami projektanci sami dają mi różne stroje.

Brzmi nieźle. W naszym poprzednim wywiadzie powiedziałeś, że twoje mieszkanie nie jest jak mały sklepik, ale raczej jak market z ciuchami.
Georg: Ma więcej stroi niż w takich sklepach. To bardziej jak dom ubrań.
Tom: Ja też mam dużo ubrań, ale Bill ma o wiele więcej niż ja. I to dość sporo.
Bill: Zawsze odkładam moje ciuchy przed ich założeniem. Jeśli chodzi o ubrania jestem…
Georg: Niechlujny.
Bill: Tak, ale jestem taki dla ciuchów. Lubię każdy z nich bardzo, myślę, ze moje stare ciuchy są ciągle częścią mojej historii i każde z nich niesie jakieś wspomnienia. Ten płaszcz o tym, tamta kurtka o tamtym, cos w tym stylu.
Tom: ciuchy, które mieliśmy na naszej pierwszej sesji ciągle są w szafie.

Nie byłoby dobrze oddać ich na jakąś charytatywna akcję?
Tom: Robiliśmy tak wcześniej, ale jak powiedział Bill tam są nasze wspomnienia.

Słyszałem, ze targacie ze sobą po 10 albo 12 walizek na trasy. To prawda? (w Japonii maja po 7)
Bill: Tak, to znaczy zabieraliśmy więcej. (śmiech) Trasy były dawno temu, nie pamiętam dokładnie.
Tom: Ludzie, którzy byli odpowiedzialni za niesienie bagaży byli strasznie zmęczeni, tak sadzę. Tak dobrze jest pomagać innym! (śmiech)
Bill: Zabraliśmy wszystko to, czego potrzebowaliśmy, przecież wyjeżdżaliśmy na 3 miesiące!

Wasz zespół został stworzony 10 lat temu. Około 10 lat temu. Wracając do początków, zmieniliście nastawienie do muzyki?
Bill: Myślę, że dorośliśmy. Każdy z nas dorastał i powoli stawał się kimś dorosłym. Oczywiście wszyscy się zmieniliśmy. Zaakceptowaliśmy siebie nawzajem na długich trasach koncertowych, więc jako muzycy dorastaliśmy nieźle, to było naturalne. Nie mieliśmy żadnych myśli, że będziemy, jacy jesteśmy teraz! To się po prostu stało.

Jaki był motywator waszego spoważnienia? Zmieniliście poglądy dorastając?
Bill: Poglądy się zmieniają. Ja byłem inspirowany przez wiele spraw jak moda, ludzie dookoła mnie, filmy i wiele innych. W szczególności przez mój ulubiony film, tak ostatni album był inspirowany filmami science fiction.

Specyficznie powiedziane, o jakim filmie mowa?
Tom&Bill:Trudno powiedzieć.
Tom: Ponieważ było kilka filmów.
Bill: Lubimy za wiele dobrych filmów.

Proszę, napomknijcie coś o tych filmach.
Bill: Np. „2012” jest dobry. I ten drugi… Jak on się nazywał… zapomniałem…
Wszyscy: „Dzielnica 9”
Bill: Yeah, ten jest bardzo dobry. A nowy to np. „Tron: Legenda” jest bardzo reklamowany. Bardzo chce go obejrzeć. I lubimy filmy o niemieckich nazwach, nie pamiętam angielskich. Fajny jest „Pamiętnik” i „Labirynt” z Davidem Bowie. To stare filmy, ale bardzo je lubię. „Incepcja” tez jest świetna!

Ten jest trudny do zrozumienia, prawda? Swoją drogą, występ, który odbył się kilka tygodni temu w Południowej Ameryce był pełen scen z przyszłości, w szczególności stroje. Gdy przygotowywaliście scenę, pomysł był wasz własny?
Tom: Tak! Po trzymiesięcznej trasie koncertowej w Europie, przygotowywaliśmy się pół roku. Wszyscy członkowie myśleli na próbie generalnej w pokoju, jaka scena, jakie stroje i w ogóle całość. Zabrało nam to dużo czasu i energii, całe to przygotowywanie. Przedstawiliśmy fragment całości. Po wszystkim było niemożliwe skończenie wszystkiego. Na europejskiej trasie używaliśmy 15 ciężarówek żeby zabrać cały sprzęt, ale w Ameryce były dostępne tylko samoloty. A one maja swoje limity. Więc nie mogliśmy zabrać wszystkiego. Właściwie, to nie mogło być takie samo jak poprzednie, byliśmy zmęczeni.

Rozumiem. Ostatnie pytanie jest żartem. Tom i Bill, śpicie w jednym łóżku?
Tom: Nie.

W poprzednim wywiadzie powiedzieliście, że robicie wszystko razem i czasem razem śpicie.
Bill: Oglądamy razem filmy, ale jesteśmy w tym samym czasie zmęczeni, więc…
Tom: to prawda. Jesteśmy razem każdego dnia, 365 dni w roku, 24 godziny na dobę. Jesteśmy odseparowani tylko, kiedy śpimy, w osobnych łóżkach (śmiech). Poza snem jesteśmy razem.

Och, wiem (śmiech). Więc jakie są wasze plany na 2011?
Bill: Powrót do studio i nagrywanie nowych kawałków.

Wracacie do Hamburgu czy LA?
Bill: Musimy wrócić i tutaj i tutaj. Czasami chcemy zostać w USA, a czasami chcemy zostać w Niemczech. Jest wiele planów, które muszą być przeprowadzane w sekrecie. Więc ci nie powiemy. Tom i ja chcemy spróbować czegoś więcej niż muzyki. Nie podjęliśmy decyzji, ale damy znać jak podejmiemy. Przyszły rok będzie głównie przeznaczony na nagrywanie.

Będziesz coś robił związanego z modą? Słyszałem, ze podkładasz głos do bajkowej postaci.
Bill: To prawda, to jest do Artura w bajce „Artur i Minimki” niemiecka wersja.

A inny? Robicie coś poza muzyką?
Bill: Oni nie mają innych talentów! (śmiech)

Och! Bill! Przestań!
Gustav: Ja może będę nowym Stallone za 10 lat. I może dam głos do „Artur i Rimbuad 20”. (śmiech)
Tom: Właściwie nigdy tego nie robiłem, to trudna robota. Nie jest łatwa, no nie?
Bill: Czasochłonna. To jest wyczyn, siedzenie w tym studio masę godzin.
Tom: Bill jest staranny, jako piosenkarz. Nie jesteśmy dobrzy w tworzeniu muzyki i podkładaniu głosu w tym samym czasie, nie jesteśmy zmotywowani.

A Ty Georg?
Georg: Nie mam żadnych propozycji. Co ja będę robił w przyszłości?
Ok.! Dziękuję bardzo!