Bill: Historia kryjąca się za „Girl Got A Gun” jest taka, że… To znaczy Tom i ja napisaliśmy tę piosenkę…
Tom: W samochodzie.
Bill: W samochodzie, w drodze na sesję pisania piosenek z paroma innymi producentami. Próbowaliśmy znaleźć dobry wers do paru innych kawałków, które nawet nie trafiły na płytę i wpadliśmy na ten fragment melodii. Pamiętam, że wtedy mieliśmy do niej inny tekst, ale wymyśliliśmy to i utkwiło nam to w głowach na cały dzień. Pomyśleliśmy, że jest świetne, nagrałem to na telefon i wróciliśmy do domu. To jedna z piosenek, przy której wszystko działo się tak szybko.
Tom: Powstała bardzo gładko. Wróciłem do domu i w ciągu dwóch godzin miałem już gotową piosenkę. Nagraliśmy wokal i tyle! Piosenka była gotowa, mieliśmy ją. A potem długo siedzieliśmy z nią w studiu, bo kiedy kończyliśmy album, sporo czasu zajęło nam dopracowanie jej. W końcowej produkcji to z tą piosenką zeszło nam się najdłużej. Bo kiedy wszystko na początku dzieje się tak szybko, zakończenie, sfinalizowanie piosenki zajmuje mnóstwo czasu. Ale podoba nam się ten kawałek.
Bill: A tekst jest o czasie, w którym byłem z osobą, z którą być nie powinienem. Jest o tym, jak ludzie nie są dla ciebie dobrzy. Myślę, że każdy zna kogoś, kto czasami… Ja osobiście mam skłonności do pakowania się w tarapaty z nieodpowiednimi ludźmi, mam czasem tendencję do wybierania złych osób w swoim życiu, przyciągam ich do siebie i wiem, że popełniam wtedy błąd. I o tym jest ta piosenka: o dziewczynie, która ma broń…
Tom: W majtkach.
Bill: Nie… To dość niebezpieczne, ta osoba jest dla ciebie niebezpieczna i nie powinna znajdować się blisko ciebie.
TH w Guitar Center – Girl Got A Gun
„Zbyt młodzi i zbyt nudni” – wywiad z Billem
Wokalista Tokio Hotel, Bill Kaulitz opowiada w wywiadzie o odwadze w zmianach, chłopakach jako nowej grupie fanów, swoim życiu w Los Angeles. I tęsknocie za niemieckim chlebem.
Twoje włosy są w platynowym blondzie i krótko obcięte. Masz na sobie czarne dżinsy, lakierki i dziergane poncho – w porównaniu poprzednich wizerunków wyglądasz po prostu kołtuńsko.
Bill: Często noszę wysokie buty, przynajmniej w Niemczech wywołuje to jeszcze sensację. Ale rzeczywiście, wyglądam dziś inaczej niż przed pięcioma laty. Kocham modę i nie mógłbym nosić latami tej samej fryzury. Potrzebuję odmiany.
Czarne, długie włosy były latami twoim znakiem rozpoznawczym. Czy takie zmiany nie są niebezpieczne?
Bill: Jasne, zawsze kiedy mam nową fryzurę czy tatuaż, spotyka się to z głośną reakcją. Jako fan uważa się zespół za słaby z powodu ich muzyki, a wygląd za świetny – gdy to się zmienia, wywołuje to niechęć. Ale będę się dalej rozwijał i zmieniał i to zawsze nie będzie się podobało niektórym fanom. Jako artysta muszę wziąć na siebie to ryzyko.
Wstydzisz się swoich poprzednich wizerunków?
Bill: Nie, wprawdzie dziś bym tak nie wystąpił, ale wtedy chciałem wyglądać dokładnie tak i dlatego było to w tamtym momencie autentyczne i prawdziwe.
Tokio Hotel w HitFix Mix!
Power Rangers i piersi odgrywają ważną rolę w sukcesie Tokio Hotel
Katie Hasty: Jestem teraz z Tokio Hotel! Muszę was zapytać: graliście przed blisko dwumilionową publicznością w Berlinie, ubiegłej nocy można było was zobaczyć w „Viper” tu w Los Angeles dla… dwustu osób. Wolicie grać dla małych czy wielkich publiczności?
Bill: Prawdopodobnie wybrałbym duże.
Gustav: Tak.
KH: Największe jak się da?
Gustav: Największe jak się da!
Bill: Dokładnie, na dłuższą metę największe jak się da. Ale według mnie w międzyczasie takie małe wydarzenia jak Viper to i tak świetna zabawa. Zawsze lubiliśmy występować, być na dużych scenach przed wielkim tłumem, ale zawsze fajnie jest grać przed małym, intymnym tłumem, mieć tam tylko parę osób. To kompletnie odmienne, nie da się tego nawet porównać. Ostatniej nocy mieliśmy akustyczny występ. Było zabawnie. Inaczej i zabawnie. Pierwsza część naszej trasy też będzie w takich małych miejscach, chcemy zamienić te kluby w kluby nocne i zabrać naszych fanów na imprezę. Myślę więc, że będzie zabawnie, bo będzie to całkiem nowe doświadczenie.
Wywiad i zdjęcia – JustJared.com
Tokio Hotel i wydanie książki, wypuszczenie remiksu „Love Who Loves You Back” (ekskluzywne portrety!). Bill i Tom Kaulitz z niemieckiego zespołu rockowego Tokio Hotel pozowali do ekskluzywnej, portretowej sesji zdjęciowej dla JustJared.com. Obecnie promują swój najnowszy album, Kings of Suburbia. Teledysk do głównego singla „Love Who Loves You Back” zdobył już ponad pięć milionów wyświetleń! Swoją trasę koncertową „Feel It All World Tour 2015 Part 1: The Club Experience” rozpoczną szóstego marca w Londynie. W naszym ekskluzywnym wywiadzie z nimi, mówią, czego się spodziewają po trasie, o swoich planach napisania książki i o tym, kto spośród gwiazd się im podoba.
Poniżej ekskluzywna światowa premiera nowego remiksu Tokio Hotel vs Pionear „Love Who Loves You Back”. Sprawdźcie!
Tokio Hotel w OK! TV
Julie Alexandra: W dzisiejszych muzycznych newsach kontynuujemy „Grammy Week” i przedstawimy wam zespół, którego kawałki będziecie śpiewać i o którym dużo usłyszycie. Ekipa OK! TV jest teraz w Hollywood z tą międzynarodową sensacją.
Viviana Vigil: Jestem teraz z bardzo, bardzo seksownymi chłopakami z Tokio Hotel. Jesteście wspaniali, wasza piosenka jest wspaniała, teledysk jest wspaniały, ale już wystarczy!
Bill: Wow, dzięki!
V. Vigil: Porozmawiajmy o waszym nowym singlu „Love The One Who Loves You Back”, to hit internetu. Ma bardzo seksowne video.
Bill: Tak, już dawno chciałem zrobić takie video, chciałem zrobić to przy ostatnim albumie, ale nie było do tego odpowiedniej piosenki. A teraz to zrobiliśmy, było mnóstwo zabawy.
V. Vigil: Wygląda na to, że było mnóstwo zabawy.
Tom: Tak.
Bill: Szczerze mówiąc, jestem w tej kwestii bardzo nieśmiały. Przed nagraniami mówiłem sobie: „O, żaden problem, pocałuję każdego”, ale potem byłem strasznie zdenerwowany.
V. Vigil: Zasługujesz na Oscara! W ogóle nie wyglądałeś na zdenerwowanego! Ale porozmawiajmy o tym, jak dobry jest ten bit i ta piosenka „Love The One Who Loves You Back”, która ma też świetny koncept. Ma wiele znaczeń, zarówno muzyka, jak i te słowa.
Tom: Tak, zapomniałaś o gitarze, zapomniałaś dodać, jak wspaniała w tej piosence jest gitara!
V. Vigil: Dziękuję wam bardzo, chłopaki! Tokio Hotel! Zdobądźcie album na iTunes, obejrzyjcie video, ale upewnijcie się, że w pobliżu nie ma waszych rodziców!
Tokio Hotel w Guitar Center
Bill: Granie przed publicznością jest prawie jak latanie. O czymkolwiek myślałeś…
Tom: To jak jazda na rollercoasterze.
Bill: O czymkolwiek myślałeś w studiu, kiedy grasz w sali prób… Jesteśmy ze wszystkim bardzo zorganizowani, mamy bardzo jasną koncepcję, a kiedy w studiu mamy próby, zawsze dokładnie wiemy, jak coś zrobić, jak chcemy brzmieć, ale potem, kiedy gramy przed ludźmi na scenie, mam wrażenie, że się o tym zapomina. Wszystko wydaje się dziać tak szybko, wszystko nagle mija, a piosenki, które przed chwilą ćwiczyłeś i których miałeś dość, bo słuchałeś ich milion razy by wiedzieć, jak je zagrać na scenie, nagle grasz na żywo i to jest jak sekunda, momentalnie mija, bo ta energia cię przytłacza, co jest świetne. Nasi fani są bardzo energetyczni, więc zawsze jest mnóstwo zabawy. Więc „Love Who Loves You Back” to jedna z tych piosenek, o których już w studiu wiedzieliśmy, że to hit. Wydawała się świetna. Nie bylibyśmy w stanie przestać jej słuchać. Kiedy pracuje się nad albumem przez tak długi czas, zaczynasz być zmęczony słuchaniem go, na koniec procesu tworzenia masz go po prostu dość i myślisz sobie „O mój Boże, wystarczy już”.
Tom: Nie chcesz jechać w trasę, bo nie chcesz już grać tych piosenek.
Bill: A to jedna z tych piosenek, które nigdy nam się nie nudzą. Uznaliśmy, że jest idealna na singiel, chwytliwa, kiedy byliśmy w studiu, każdy chciał poruszać się w jej rytmie, kiedy ją graliśmy, każdy się bujał i wtedy pomyśleliśmy: „To jest to!” Ten kawałek sprawia, że ludzie tańczą, poruszają się, coś z tobą robi.
Wywiad z TH dla diffuser.fm
Jak wiele młodych zespołów, Tokio Hotel byli po prostu grupą muzyków, która chciała podążać za swoimi marzeniami i stać się gwiazdami rocka. Od momentu, kiedy wydali swój debiutancki album „Schrei” w rodzimych Niemczech w 2005 roku, młodzi rockmani zostali niemalże natychmiast katapultowani w samo centrum huraganu wyprzedanych międzynarodowych tras i do poziomu fandomu, na który być może nie byli gotowi – jednocześnie sprzedając miliony płyt. A teraz, z niemalże dekadą doświadczenia w przemyśle muzycznym za pasem, Tokio Hotel powracają z pierwszym albumem od pięciu lat.
„Kings Of Suburbia” – który podbił rynek w październiku – nie tylko ukazuje kolejny zbiór kawałków Tokio Hotel, na które fani niespokojnie czekali, ale także skupia się na zmianach w ich muzycznym kierunku. Podczas gdy rozwiązywali osobiste problemy i czasem trudne sprawy, w porównaniu z ich mroczną muzyką, którą produkowali w przeszłości, brzmienie utworów jak „Love Who Loves You Back” jest energetyczne i może nawet zainspirować Cię do tańca po całej swojej sypialni (jak zrobiłem i ja podczas słuchania tej piosenki). Oczywiście jest także parę smętnych melodii, jak „Run, Run, Run”, ale jest to wyraźnie odmłodzona energia, która biegnie przez ten album i która wprowadza starych i nowych fanów w nową erę Tokio Hotel.
Wywiad dla TKM Mexico
Tom: Wciąż jeszcze jesteśmy młodzi pomimo tego, że Bill wygląda staro, ale… jesteśmy zespołem od dziesięciu lat i obecnie jest wspaniale, bo wielu artystów, wiele zespołów zaczynało w tym samym czasie co my, a teraz już nie istnieją. Nowi artyści, nowe zespoły pojawiają się z dnia na dzień, to dla nas wspaniałe, że wciąż tu jesteśmy, że robimy to, co robimy.
Tom: Kings of Suburbia jest jak kolekcja piosenek z ostatnich czterech, pięciu lat produkcji, pisania tekstów, [album] jest bardziej elektroniczny niż wszystko, co robiliśmy do tej pory, zawiera nowe inspiracje, nowe dźwięki, jesteśmy z niego bardzo dumni.
Bill: Myślę, że zaczęliśmy z tym już przy ostatnim albumie, gdzie więcej eksperymentowaliśmy, dodawaliśmy więcej elektroniki i nowe instrumenty. To wyszło całkowicie naturalnie, nie myśleliśmy o nagraniu bardziej elektronicznej płyty.
Tom: To po prostu się stało.
Bill: To po prostu się stało, nie siedzieliśmy i nie rozmawialiśmy o tym jakiego rodzaju muzykę chcemy robić, po prostu ją robiliśmy. I oto, co powstało. Myślę, że to jest właśnie nasze brzmienie.
Nie przechodzimy na emeryturę, nawet jeśli byśmy tego chcieli. Po prostu zrobiliśmy sobie przerwę, chcieliśmy trochę pożyć własnym życiem ponieważ pracowaliśmy już tak długo i chcieliśmy po prostu odsunąć się od całego tego szaleństwa, od mediów, chcieliśmy żyć normalnym życiem a także znaleźć inspirację na nowy album.
Tłumaczenie: Emerald